Czy mimo epidemii koronawirusa warto zaciągnąć kredyt mieszkaniowy?
Robert Lidke: Na giełdach ogromne spadki, w Polsce boom na rynku nieruchomości i jeszcze do tego zagrożenie epidemią koronawirusa Covid-19. Czy to jest dobry moment dla Kowalskiego, żeby zaciągnąć kredyt?
Jakub Borowski: To oczywiście zależy − na co? Jaki jest cel? Jakie są potrzeby Kowalskiego? Jak on ocenia swoją sytuację materialną, nie tylko dziś, ale też w najbliższej perspektywie?
Natomiast jeśli chodzi o stopy procentowe, to nie spodziewam się żadnych zmian w najbliższym czasie. To, co może mieć miejsce, bo takie sygnały też płyną m.in. z badań Narodowego Banku Polskiego – dostęp do kredytów może być utrudniony, warunki udzielania mogą być zaostrzone w najbliższym czasie.
Czytaj także: Koronawirus i nowe warunki udzielania przez banki kredytów mieszkaniowych
W związku z tym, że sytuacja gospodarcza nie będzie już tak dobra, jak była w roku 2019. Spodziewamy się nieznacznego wzrostu stopy bezrobocia, tempo wzrostu płac nie przyspieszy, banki mogą być bardziej ostrożne, jeśli chodzi o udzielanie kredytów, i zapewne będą.
I gospodarstwo domowe, które myśli o tym, żeby dostać kredyt, może się zderzyć z sytuacją, w której warunki udzielenia kredytu będą mniej korzystne.
W tym momencie mamy do wyboru kredyt mieszkaniowy ze stopą zmienną lub kredyt ze stałą stopą procentową. I jeśli decyzja o podwyżce stóp procentowych oddala się, to czy kredyt ze zmienną stopą będzie racjonalnym wyborem?
− Kredytów mieszkaniowych o stałej stopie jest bardzo niewiele. A jeśli są, to stała stopa jest, powinna być wyraźnie wyższa niż stopa bieżąca. W tej chwili mamy do czynienia z odwróconą krzywą dochodowości i pytanie: na ile będzie to zjawisko trwałe?
Gdyby, czysto hipotetycznie, co jest bardzo mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę w tej chwili układ krótkoterminowych i długoterminowych stóp – gdyby gospodarstwo domowe otrzymało ofertę kredytu według stałej stopy pięcioletniej, niższej niż oprocentowanie kredytu według stopy zmiennej, to wtedy można by rozważać ten scenariusz. Ale takiej stopy nie ma.
Czytaj także: Gdzie w Polsce najbardziej rosły ceny nieruchomości mieszkaniowych w 2019 roku?
W związku z tym dzisiaj, biorąc pod uwagę nasz scenariusz dotyczący stóp procentowych w perspektywie kilku najbliższych lat, a spodziewamy się podwyżki stóp przez RPP w połowie 2022 roku – to są na tyle nieduże zmiany, których oczekujemy, jeśli chodzi o stopy, w horyzoncie 5-letnim, że kredyt mieszkaniowy oparty o stopę zmienną pozostanie wciąż atrakcyjny.
Doradzać nikomu nie chcę, bo to jest indywidualna decyzja każdego kredytobiorcy. Natomiast stopy procentowe dzisiaj, krótkoterminowe, są wciąż atrakcyjne, są niskie i takimi pozostaną.
Nawet jeśli podwyżki będą miały miejsce, co jest odległym scenariuszem na rok 2022, to będą to nieznaczne podwyżki.
Jest jeszcze drugi czynnik, który trzeba brać pod uwagę, zaciągając kredyt na wiele lat, to zdolność gospodarstwa domowego do obsługi kredytu. Może się zdarzyć, że koniunktura gospodarcza ulegnie pogorszeniu, zwiększy się bezrobocie, kredytobiorca straci pracę. Czy według Pana istnieje tu zagrożenie?
− Patrząc na przeciętne gospodarstwo domowe, to dużego pogorszenia się nie spodziewam, raczej delikatnego wzrostu stopy bezrobocia w tym, i kolejnym roku. Ale to nie będą duże zmiany. To oznacza, że będą gospodarstwa, których sytuacja materialna może się pogorszyć na tyle, że jeśli dzisiaj wezmą kredyt, to za rok lub dwa może być im trochę trudniej go obsługiwać.
Czytaj także: Kredyt hipoteczny a koronawirus: raty biją rekordy. Jak w praktyce skorzystać z wakacji kredytowych?
Jesteśmy w tej chwili na górce cyklu koniunktury i wzrost będzie wyraźnie spowalniał, dalsze spadki stopy bezrobocia już nie nastąpią. W takich uwarunkowaniach oczywiście będą gospodarstwa domowe, w przypadku których sytuacja materialna może się zmienić na tyle, że może się pojawić problem z obsługą kredytu.
Więcej informacji nt. wpływu koronawirusa na gospodarkę>> (otwiera się na nowej zakładce)”>>>>
Ale jeśli popatrzymy na całość tej sytuacji gospodarczej, to będzie to wciąż relatywnie niewielka grupa gospodarstw domowych. Nie spodziewamy się, żeby spowolnienie wzrostu gospodarczego, którego oczekujemy, miało silny negatywny wpływ na rynek pracy.
To po pierwsze wynika z założenia, że polska gospodarka jednak łagodnie „wyląduje”. Po drugie z typowego przebiegu zmian na rynku pracy, gdzie mamy do czynienia z dużą inercją.
Nawet gdyby dzisiaj spowolnienie było wyraźnie głębsze niż oczekujemy, to sytuacja na rynku pracy pogorszyłaby się bardziej, ale powoli, bo rynek pracy reaguje z dużym opóźnieniem.
Dlatego cały czas możemy się trzymać, mimo koronawirusa, scenariusza łagodnego.
Czytaj także: Ceny mieszkań – marzec 2020: sytuację na rynku schłodzi epidemia koronawirusa?
Ale nie jest to scenariusz, który generuje wyraźne pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Mamy wciąż wzrost płac, o około 7 proc., przy delikatnym spadku zatrudnienia, poza rolnictwem. Czyli jest niewielka grupa, kilkadziesiąt tysięcy osób, które mogą stracić pracę, ale nie jest to na tyle duża zmiana, aby formułować „czarne” prognozy dotyczące zdolności kredytowej gospodarstw domowych.
Czytaj także: Bank Pekao wprowadza do oferty kredyt hipoteczny w złotych ze stałą stopą procentową