Czy jest możliwe, aby przynajmniej połowa uchodźców z Ukrainy znalazła pracę w Polsce?
‒ Aby nie utracić nic z tego pozytywnego wizerunku Polski jako kraju, który pomaga swoim sąsiadom, a przede wszystkim myśleć o efektywnej pomocy, często zagubionym i zrozpaczonym matkom z dziećmi i starszym obywatelom Ukrainy, konieczne są bardzo precyzyjne działania i decyzje.
Przede wszystkim potrzebna jest oferta zintegrowanej pomocy od zakwaterowania do oferty opieki i edukacji dla dzieci, po szanse na zatrudnienie, choćby dorywcze w pierwszym okresie dla dorosłych.
Sukcesem będzie, jeśli pracę podejmie połowa dorosłych kobiet i dorosłych, często starszych mężczyzn lub studentów
Takie kompleksowe programy integracji finansowane przez rząd, muszą być uruchamiane przez gminy, przy wsparciu samorządu powiatu, NGO-sów i pracodawców oraz agencji zatrudnienia – mówi prof. Jacek Męcina, doradca Zarządu Konfederacji Lewiatan.
Czytaj także: Kolejne ułatwienia dla Ukraińców, którzy chcą przenieść swój biznes do Polski
Najważniejsze elastyczne zatrudnianie uchodźców
Kluczową formą integracji musi być oferowanie pracy i to już się dzieje. Pracodawcy już zatrudniają bezpośrednio, zgłaszają oferty pracy do urzędów pracy i agencji zatrudnienia.
‒ Pojawiające się tezy o zagrożeniach dla rynku pracy są bardzo przesadzone. Nasz rynek pracy w większym stopniu może skorzystać na aktywności zawodowej obywateli Ukrainy niż stracić.
Ale aktywizacja uchodźców wcale nie będzie łatwa. Sukcesem będzie, jeśli pracę podejmie połowa dorosłych kobiet i dorosłych, często starszych mężczyzn lub studentów – podkreśla prof. Jacek Męcina.
Po pierwsze, warunkiem podjęcia pracy przez Ukraińców, w większości przez kobiety i osoby starsze jest zorganizowanie opieki nad dziećmi, czy to poprzez uruchamiane przedszkola i żłobki, czy poprzez przyjmowanie dzieci do szkoły. Dodatkowo należy we współpracy z NGO-sami tworzyć grupy samopomocowe samych Ukraińców, którzy w formach klubików i innych miejsc opieki przejmą pieczę nad dziećmi, po to by ich matki mogły podjąć zatrudnienie.
Po drugie, większość kobiet nie będzie mogła lub chciała podjąć zatrudnienia w pełnym wymiarze. To prace dorywcze i prace na godziny będą najczęściej poszukiwaną przez wielu Ukraińców formą zatrudnienia, zwłaszcza na początku, a to wymaga dostosowania oferty pracodawcy. Dlatego duże znaczenie będzie miała pomoc oferowana i organizowana przez agencje zatrudnienia i agencje pracy tymczasowej, które mają więcej doświadczenia w organizacji takiej pracy, są sprawne i mają doskonałe rozeznanie rynku.
Po trzecie, brak nam wiedzy na temat kwalifikacji i kompetencji, w tym językowych obywateli Ukrainy, ale i ich oczekiwań i preferencji i to jest dziś największe wyzwanie dla sprawnej organizacji pośrednictwa pracy. Szkoda, że proces rejestracji PESEL nie został wykorzystany do zebrania takich danych, nie przez urzędników zawalonych pracą, ale przez woluntariuszy. Przy tej okazji można zebrać dane wpisywane na tablecie lub telefonie i wysyłane do chmury, tak, aby były one chronione i administrowane tylko przez osoby i podmioty upoważnione. Taki program, na wzór spisu powszechnego uchodźców bardzo pomógłby w organizacji pomocy, a w przypadku pośrednictwa pracy byłby nieoceniony. Dodatkowo można też popularyzować aplikację do poszukiwania pracy, dostępną w telefonie komórkowym.
‒ Jeszcze nie jest za późno na uruchomienie takiego programu i apeluję o to do decydentów, aby przy wykorzystaniu pomocy woluntariuszy czy studentów podjąć takie działania. Wartość dodana wynikająca z uruchomienia takich narzędzi i działań może być nieoceniona w dobrej organizacji i monitorowaniu sytuacji – dodaje prof. Jacek Męcina.
Brak nam wiedzy na temat kwalifikacji i kompetencji, w tym językowych obywateli Ukrainy, ale i ich oczekiwań i preferencji i to jest dziś największe wyzwanie dla sprawnej organizacji pośrednictwa pracy. Szkoda, że proces rejestracji PESEL nie został wykorzystany do zebrania takich danych
Po czwarte, w tej ogromnej liczbie obywateli Ukrainy jest pewnie wielu specjalistów i fachowców wręcz poszukiwanych na rynku pracy. Dlatego szkoda, że rząd nie zgodził się na bardziej systemowe podejście do ułatwiania potwierdzania kwalifikacji, a to ważne zadanie na przyszłość. Bezcenne mogą okazać się lekarki, psycholożki, pielęgniarki, ale także specjalistki w innych dziedzinach. Wykorzystanie ich potencjału to szansa na poprawę deficytu pracowników w tak wielu zawodach specjalistycznych i regulowanych.
Po piąte, nasz rynek pracy potrzebuje nie tylko specjalistów, ale ratunkiem dla polskiego ogrodnictwa i rolnictwa może okazać się aktywizacja Ukrainek przy pracach sezonowych w tych sektorach, a jeśli do tego dodamy prace sezonowe w turystyce i gastronomii, na jakiś czas możemy rozwiązać problem deficytu rąk do pracy. Nie tylko poprawi się efektywność tych sektorów, ale może też oznaczać nieco niższą inflację, tradycyjnie związaną z wiosennymi wzrostami cen warzyw i owoców i letnimi wakacjami. Podwyżki często były uzasadniane brakiem pracowników.
Czytaj także: Ukraińcy wyjeżdżają do ojczyzny walczyć z Rosją, jak uniknąć braku rąk do pracy?
Uwaga na nieuczciwe praktyki
‒ Trzeba też dostrzegać jednak zagrożenia. Najważniejszym jest niebezpieczeństwo nadużywania prawa przez nieuczciwe podmioty, poprzez zatrudnianie na czarno, czy ferowanie niższego wynagrodzenia od obowiązującej w Polsce płacy minimalnej lub minimalnej stawki godzinowej.
Takie działania należy piętnować i surowo im przeciwdziałać, bo w ten sposób faktyczne można popsuć rynek pracy, nie wspominając już o zwykłej ludzkiej krzywdzie, którą i tak dotknięci są przybywający do nas Ukraińcy.
Będziemy piętnować wszystkie takie przypadki. Także w tym kontekście zaproponowany system cyfryzacji zbierania danych o kwalifikacjach i preferencjach oraz pośrednictwa byłby dodatkowo dobrym narzędziem monitorowania sytuacji i uaktualniania danych o zatrudnieniu obywateli Ukrainy – przekonuje prof. Jacek Męcina.
Czytaj także: Uchodźcy z Ukrainy w Polsce: specustawa a bezpieczeństwo zatrudnianych wg uproszczonej procedury