Bankowość spółdzielcza w obliczu CRD IV: ile konsolidacji, ile autonomii?
Implementacja pakietu CRD IV/CRR podzieliła polską bankowość spółdzielczą. Jaki ma być nasz bank? Jeszcze jeden bank komercyjny, choć mniejszy, słabszy kapitałowo, produktowo i technologicznie? - pyta w liście otwartym do członków Banku Spółdzielczego w Pruszkowie Wiesław Gierwatowski, były wiceprezes tego banku i przewodniczący Komitetu ds. Systemu Płatniczego ZBP. - Bank spółdzielczy, to dziś taki sam uniwersalny bank jak każdy inny. Pod względem oferty produktowej, rozwiązań formalnych i innych narzędzi dostępu banki spółdzielcze niczym nie odbiegają od pozostałych - twierdzi z kolei prezes SGB Banku Ryszard Lorek w wywiadzie udzielonym "Rzeczypospolitej".
Przypomnijmy: zgodnie z art. 12 Dyrektywy CRD IV zmianie ulega podstawa wyliczania kapitału założycielskiego dla banków spółdzielczych. Placówki zrzeszone nadal będą musiały utrzymywać kapitał założycielski na poziomie 1 miliona euro, a banki funkcjonujące samodzielnie, poza zrzeszeniami – 5 milionów euro. Po wejściu w życie nowych regulacji pojęcie „kapitału założycielskiego” obejmie wyłącznie fundusze podstawowe banków. Pojawił się również problem związany z możliwością zaliczenia funduszu udziałowego do funduszy własnych banku. Akurat ta kwestia najprawdopodobniej zostanie rozwiązana po myśli spółdzielców; w toku prac legislacyjnych nad ustawą o funkcjonowaniu banków spółdzielczych, ich zrzeszaniu się i bankach zrzeszających zgłoszono postulat zmian prawnych, które umożliwią zaliczenie udziałów do funduszy pierwszej kategorii przy zachowaniu zgodności z wymogami rozporządzenia CRR.
Najbardziej kontrowersyjnym rozwiązaniem wydaje się IPS, czyli system ochrony instytucjonalnej. Rozwiązanie to, mające na celu spełnienie wysokich standardów płynnościowych narzuconych przez pakiet CRD IV/CRR, przekłada się na sam model powiązania pomiędzy bankami spółdzielczymi a bankami zrzeszającymi. Dzisiaj powiązania pomiędzy zrzeszeniem a przynależącym do niego bankiem spółdzielczym są bardzo ograniczone. Przynależność do zrzeszenia różnych banków nie wyklucza np. konkurencji pomiędzy nimi, na co zwrócił ostatnio uwagę zastępca dyrektora Departamentu Bankowości Spółdzielczej i SKOK Komisji Nadzoru Finansowego Zbigniew Liszewski. System ochrony instytucjonalnej przewiduje zwiększenie roli zrzeszeń i równoległe ograniczenie samodzielności banków spółdzielczych – co, zdaniem części spółdzielców stanowi wypaczenie idei spółdzielczości.
Pośrednim efektem implementacji pakietu CRD IV/CRR może być również łączenie się lokalnych banków spółdzielczych w większe, regionalne organizmy, zdolne spełnić wymogi płynące z nowej dyrektywy nawet bez uczestnictwa w zrzeszeniach. W sektorze spółdzielczym opinie na temat konsolidacji są podzielone. Reprezentanci banków zrzeszających postrzegają nowe regulacje unijne jako wielką szansę dla polskiej bankowości spółdzielczej:
– (…)Przed bankami spółdzielczymi, stoją dzisiaj dużo ważniejsze wyzwania niż spory personalne, takie jak nowe otoczenie regulacyjne – pakiet CRD IV, coraz większa konkurencja na rynku, działanie w środowisku niskich stóp procentowych. Właśnie teraz powinniśmy się unieść ponad indywidualne interesy i połączyć siły na rzecz wspólnych spraw. Jeśli środowisko tego nie zrozumie przegapimy tę szansę – twierdzi Ryszard Lorek z SGB.
Zdania tego nie podziela wielu reprezentantów małych banków spółdzielczych. Według Wiesława Gierwatowskiego, siła bankowości spółdzielczej tkwi w maksymalnej autonomii poszczególnych podmiotów i ich zakorzenieniu w lokalnej społeczności, czego konsekwencję stanowi indywidualne i przyjazne podejście do klienta:
– Podstawową wartość dla klientów stanowią pracownicy ich obsługujący i indywidualne podejście do klienta. Klient nie jest numerem rachunku bankowego, jest rozpoznawany i traktowany indywidualnie. Panie obsługujące pamiętają zdarzenia związane z klientem. Takie indywidualne podejście do klienta jeszcze ważniejsze jest w obsłudze rachunku, czy też udzielonego kredytu.
Rzecz w tym, że każda z opcji niesie za sobą istotne zagrożenia. Konsolidacja banków może prowadzić do nawiązania walki o pozycję z bankami komercyjnymi poprzez przekształcanie struktur typowych dla bankowości spółdzielczej w instytucje przypominające typowe banki uniwersalne. W takim przypadku wiodącą rolę zyskałyby zrzeszenia, zaś poszczególne banki członkowskie ulegałyby stopniowej redukcji do roli de facto oddziałów instytucji finansowej o zasięgu ogólnokrajowym. A to najprostsza droga do rezygnacji z podstawowych atutów bankowości spółdzielczej na rzecz zajęcia poślednich miejsc w rankingach banków komercyjnych. Tymczasem bankowość spółdzielcza powinna w pierwszej kolejności rozwijać swą odrębność i specyfikę – i z tej pozycji podejmować wyzwania na nowoczesnym rynku finansowym.
Związki banku z lokalną społecznością niosą z kolei ryzyko innego rodzaju. Bezpośrednia znajomość poszczególnych klientów banku może skłaniać do przekraczania cienkiej linii pomiędzy przyjaznym traktowaniem klienta a ewidentnym naruszaniem zasad ostrożnościowych, niezbędnych w prawidłowo prowadzonej bankowości. Zjawisko takie postrzegane jest jako zagrożenie nie tylko dla poslkiej bankowości spółdzielczej. W opublikowanym na łamach „The Financial Times” artykule pod wymownym tytułem The ‘friendly’ cooperative banks hold hidden risks (Przyjazne banki spółdzielcze utrzymują ukryte ryzyka) David Lascelles trafnie diagnozuje zagrożenie związane z zakorzenieniem banku i jego pracowników w lokalnej społeczności:
– (…) problemem jest „ciemna strona” osobistego charakteru bankowości spółdzielczej. Wszystko wygląda bardzo dobrze, kiedy udzielasz pożyczki panu Smith, bo wiesz o nim wszystko: trudniej jest wypowiedzieć ten kredyt, gdy sytuacja się pogorszy. Z tej przyczyny, „przyjazne” banki mogą budować ogromne portfele złych długów.
Na to samo wyzwanie zwrócił uwagę Wiesław Gierwatowski:
– W banku spółdzielczym nie zdarzają się sytuacje (tzn. nie zdarzały się za „starego Zarządu”), w których klient słyszy: „Pana dług został przekazany do firmy windykacyjnej”. Każdy klient traktowany jest z życzliwością i wypracowywany jest dla niego dogodny sposób spłaty dalszej części kredytu. Można wręcz uznać, że te udogodnienia dla klientów były zbyt duże, co m.in. przyczyniło się do sytuacji Banku w 2013 r.
Warto wreszcie zwrócić uwagę na inny aspekt. Konserwatywna polityka wielu banków spółdzielczych sprawiła, że wyniki tych instytucji były nierzadko znacznie lepsze aniżeli angażujących się w ryzykowne transakcje banków komercyjnych. Zgodnie z raportem KNF dotyczącym banków spółdzielczych, odsetek niespłacanych kredytów w bankach spółdzielczych na koniec czerwca 2013 roku wyniósł 6,4 procent – a więc przeszło o połowę mniej aniżeli w bankach komercyjnych. Z drugiej strony, obniżenie stóp procentowych i niska inflacja sprawiły, że spadły wyniki odsetkowe wielu banków spółdzielczych, a w konsekwencji również współczynnik wypłacalności. Problemem są również koszty funkcjonowania banków spółdzielczych – wskaźnik kosztów do dochodów w tym sektorze wynosi ponad 80 procent, podczas gdy w bankach komercyjnych nieznacznie przekracza 50 procent. To kolejne wyzwanie dla bankowości spółdzielczej – a właściwie wybrany model funkcjonowania na rynku będzie skutkował pozycją tego sektora w następnych latach.
Karol Jerzy Mórawski