Bankowość i Finanse. Loża Komentatorów – styczeń 2020
Prezentowane opinie stanowią odzwierciedlenie prywatnych poglądów i nie wyrażają stanowiska żadnej z instytucji, z którymi ich autorzy są związani zawodowo.
Prof. dr hab. Krzysztof Kalicki
Akademia Leona Koźmińskiego, długoletni prezes zarządu Deutsche Banku Polska SA
Trudno formułować optymistyczne prognozy dla banków na rok 2020, w szczególności co do spodziewanych wyników netto. Jest kilka przyczyn takiego stanu – rosnąca wysokość obciążeń regulacyjnych, w tym z tytułu składek na fundusze BFG oraz podatku bankowego (niestanowiące kosztu uzyskania przychodu), jak też pogorszenie koniunktury gospodarczej, co może spowalniać akcję kredytową. Rosnącej inflacji towarzyszyć będzie utrzymywanie przez bank centralny stabilnego poziomu stóp procentowych. Ich realna wartość będzie ujemna, w konsekwencji banki uzyskają gorszy wynik w zakresie odsetkowym. Rosnącym problemem jest zakłócająca równowagę stron ochrona prokonsumencka, pod wpływem silnego lobby kredytobiorców frankowych, w tym abuzywne w mojej ocenie wyroki sądów, w sprawach dotyczących hipotecznych kredytów walutowych. Ich wykonanie będzie znacząco obciążać wyniki banków. Już obecnie nadzór sugeruje tworzenie stosownych rezerw, mimo iż banki wygrywają większość spraw. Dodatkowo mamy stały wzrost różnych kosztów – od pracowniczych poprzez informatyczne i regulacyjne. Banki w dużej mierze ponoszą koszty budowy takich systemów służących państwu, jak split payment czy STIR. Sytuację sektora w tym roku mogłoby ewentualnie poprawić zajęcie przez bank centralny i nadzór finansowy stanowiska w istotnych dla banków sprawach, w tym ukierunkowanego na zatrzymanie pogłębiania asymetrii regulacyjnej między konsumentem a bankiem naruszającej zasadę proporcjonalnej odpowiedzialności, nie tylko w obszarze kredytów frankowych. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasową praktykę takich organów, jak KNF czy UOKiK, można mieć wątpliwości, czy doczekamy się tego typu stanowiska.
Prof. dr hab. Dariusz Filar
Uniwersytet Gdański, b. członek Rady Polityki Pieniężnej i Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów
Sytuacja makroekonomiczna, w jakiej przyjdzie działać bankom w 2020 r., dosyć znacznie będzie się różniła od tej z roku 2019. Przede wszystkim wyraźnie spadnie tempo wzrostu gospodarczego – z 4,3% w ub.r. do przedziału 2,7-3,1% (czyli o około półtora punktu procentowego) w roku bieżącym. Niższemu tempu wzrostu gospodarczego będzie towarzyszyć odczuwalnie podniesiona inflacja, która swój przeskok na wyżej położoną ścieżkę zasygnalizowała już w grudniu minionego roku. Po odnotowaniu średniorocznego wskaźnika inflacji w ub.r. na poziomie 2,2%, przez większą część 2020 r. CPI może się znajdować blisko lub nawet powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego, która wynosi 3,5%. Mimo wzrostu poziomu inflacji Rada Polityki Pieniężnej najprawdopodobniej będzie się starała możliwie długo zachować referencyjną stopę procentową na niezmienionym poziomie 1,5%. Mimo obniżającej się w warunkach inflacyjnych realnej siły nabywczej płac pracodawcy nie będą już skłonni do tak dynamicznego ich podnoszenia jak wcześniej. Nie należy także oczekiwać wyraźniejszego przyrostu w transferach socjalnych państwa. Należy się wreszcie liczyć z nieznacznym osłabieniem kursu złotego wobec euro, dolara i szwajcarskiego franka.
Dr Mirosław A. Bieszki
doradca ds. ekonomicznych Związku Przedsiębiorstw Finansowych
Jesteśmy już w drugiej dekadzie nieprzerwanego spadku ROE sektora bankowego w Polsce i trudno dostrzec czynniki mogące odwrócić ten trend. Fakt, że średni zwrot na kapitale banków był wyższy od przeciętnej unijnej nie jest pocieszeniem. Oczekiwany koszt pozyskania kapitału jest bowiem w Polsce wyższy od oczekiwanej stopy zwrotu. A to zniechęca inwestorów, których kapitałów zarządy banków będą potrzebować. Ktoś musi kupić obligacje, jakie będą pochodną konieczności spełnienia wymogów MREL. Inwestorów zachęcą więc wyniki nie gorsze, ale lepsze od historycznych.
Nie jest to możliwe do osiągnięcia metodami stosowanymi do tej pory przez zarządy banków. Neutralizacja spadku wyniku odsetkowego wysokimi spreadami depozytowymi i podkręcaniem tempa wzrostu kredytów będzie coraz mniej skuteczna. Restrukturyzacja portfela w kierunku wysokwotowych kredytów gotówkowych też nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ szczyt koniunktury za nami. Stąd z premedytacją skupimy się na tym, co należy zrobić w otoczeniu banków. Niestety, ale lansowana modern monetary theory umocniła banki centralne w przekonaniu, że czynią słusznie. Pozostaje podatek bankowy i model nadzoru bankowego. Wszędzie, gdzie wprowadzono podatek, rentowność spadła, ale nie tak głęboko jak w Polsce. Odpowiada za to błędna konstrukcja oparta na aktywach, która kosztuje sektor bankowy rocznie min. 1/4 hipotetycznego zysku. Czas również na dialog z nadzorem po to, by skończyć z fetyszem wskaźników kapitałowych i przekonaniem, że wskaźnikowe bezpieczeństwo jest decydujące. Nadzór na obecnym etapie rozwoju technologii powinien mieć więcej zaufania do współpracy banków i fintechów.
Tomasz Mironczuk
prezes zarządu Instytutu Rynku Finansowego
Rok 2020 może być bardzo trudny dla systemu bankowego. Powody są co najmniej dwa: wzrastająca inflacja oraz orzeczenia sądów w sprawie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. Kwestia kredytów hipotecznych i rozstrzygnięć sądów jest trudna do prognozowania, ale nie ulega wątpliwości, że o ile koszty szacuje się na co najmniej kilkanaście miliardów złotych, to jakaś część z tego powinna znaleźć odzwierciedlenie w rezerwach banków. Wzrastająca inflacja i oprocentowanie depozytów już teraz generują ujemne realne stopy procentowe. Nie wiadomo jak długo klienci banków będą akceptować taki stan rzeczy. Nawet jeżeli NBP nie podejmie decyzji o zmianie stóp procentowych, banki mogą być zmuszone do podniesienia oprocentowania depozytów.
Prawdopodobnym rozwiązaniem, umożliwiającym zachowanie rentowności, będzie podniesienie cen kredytów. Oczywiście może to dotyczyć tylko tych nowych. Może to być konieczne zwłaszcza w przypadku kredytów najdłuższych – hipotecznych. Od wielu lat koszt odsetkowy tych kredytów oferowany klientom jest znacznie poniżej tego, co bank płaci (lub płaciłby), pozyskując finansowanie na analogiczne terminy. Dodatkowym czynnikiem przemawiającym za zmianą cen kredytów może być konieczność oferowania klientom wyższego oprocentowania depozytów. W związku z tym, aby struktura przychodów i kosztów odsetkowych pozwalała na długoterminowe bezpieczne oferowanie pożyczek, konieczne jest zweryfikowanie i dostosowanie ich cen. W świetle przytoczonych powyżej czynników ryzyka oraz innej dynamice w czasie tych czynników i potencjalnych środków zaradczych, utrzymanie wyniku finansowego sektora w roku 2020 będzie dużym wyzwaniem.
Jarosław Sadowski
główny analityk Expander Advisors Sp. z o.o.
Utrzymanie wysokości zysków na poziomie nie niższym niż w roku 2019 może być dla banków trudne. Tempo wzrostu gospodarczego będzie bowiem zdecydowanie wolniejsze. Nie można wykluczyć, że spowoduje to spadek optymizmu Polaków i w związku z tym mniej chętnie będą zaciągać kredyty. W takiej sytuacji utrzymanie wysokiej sprzedaży produktów bankowych może wspomagać dalsze usprawnianie procesów tejże sprzedaży oraz obsługi wniosków kredytowych. Im pożyczanie będzie dla konsumentów wygodniejsze, tym większa szansa, że skorzystają oni z bankowej oferty. W ten sposób banki mogą też odzyskać część klientów podebranym im przez firmy pożyczkowe. Warto również stawiać na upraszczanie języka stosowanego w umowach, regulaminach i innych dokumentach bankowych.
W przypadku kredytów konsumpcyjnych konieczna będzie także zmiana oferty. W związku z tzw. małym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej większy ciężar kosztów musi zostać przeniesiony z prowizji na odsetki. Oczywiście nie da się tego zrealizować w pełni, albowiem oprocentowanie nie może przekroczyć maksymalnego dopuszczalnego poziomu 10% w stali roku.
Kolejna istotna kwestia, to dbałość o utrzymanie wysokiej jakości portfela kredytowego. Pogorszenie koniunktury gospodarczej zwiększy ryzyko tego, że część kredytobiorców może nie być w stanie spłacić długu na czas. Kluczowe będzie więc ostrożne podejście przy udzielaniu nowych kredytów i staranne ocenianie zdolności kredytowych osób ubiegających się o nie.
Dr Krzysztof Spirzewski
dyrektor zarządzający Departamentem Bankowości Transakcyjnej, Societe Generale SA
Kluczowy wpływ na wyniki sektora bankowego w roku 2020 będą mieć czynniki zewnętrzne. Z całą pewnością możemy spodziewać się mniejszej presji kosztowej aniżeli w minionych 12 miesiącach, kiedy sektor musiał poradzić sobie z kumulacją nowych przepisów rangi unijnej i krajowej. Wdrożenie takich rozwiązań, jak biała lista VAT czy split payment, a z drugiej strony udostępnienie API zewnętrznym partnerom zgodnie z wymogami dyrektywy PSD2 pociągały za sobą poważnie wydatki na dostosowanie systemów informatycznych i zakup nowych narzędzi. W tym roku obciążenia wynikające ze zmian regulacyjnych będą nieporównanie mniejsze, co jest dobrym sygnałem dla banków, oznacza to bowiem niższe wydatki. Drugim istotnym czynnikiem determinującym wyniki sektora będzie bez wątpienia poziom stóp procentowych. W tym przypadku raczej nie powinniśmy liczyć na znaczącą zmianę. Niedawny komunikat przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej wskazuje, iż wysokość stóp procentowych nie powinna ulec zmianie do 2022 r. To już kolejna informacja ze strony banku centralnego, że nie jest on skłonny do radykalnej podwyżki w tym obszarze, która wpłynęłaby zdecydowanie korzystnie na przychody banków. Wydaje się, iż w ostatecznym rozrachunku większą rolę odegra czynnik kosztowy i spowoduje on, że sytuacja finansowa banków będzie nie gorsza lub nawet nieco lepsza aniżeli w roku minionym. Pozytywny efekt może też przynieść spodziewany wzrost gospodarczy. Czy same banki mogą coś zrobić w celu istotnej poprawy wyników? Nie wydaje mi się. Największe znaczenie, jak już powiedziałem, będą mieć czynniki natury zewnętrznej, całkowicie niezależne od sektora.