Banki wobec wyzwań, nie tylko pandemicznych
– Po okresie stabilnego wzrostu polskiego sektora bankowego weszliśmy w fazę stagnacji. Mamy do czynienia z istotnym spowolnieniem finansowania kredytem polskiej gospodarki, a tempo wzrostu oszczędności do PKB jest wolniejsze niż w latach minionych – podkreślał prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz, podczas webinarium prezentującego efekty prac realizowanych w ramach Programu Analityczno-Badawczego Warszawskiego Instytutu Bankowości.
Prezes ZBP podkreślił, że osłabienie polskiej bankowości skutkować będzie miedzy innymi gorszym wykorzystaniem możliwości, jakie daje uczestnictwo w takich działaniach wspólnotowych, jak Zielony Ład czy polityka spójności.
Efekty kryzysu widać już obecnie: dr Andrzej Banasiak, koordynator Programu Analityczno-Badawczego WIB, przypomniał, że ostatnio po raz pierwszy odnotowano spadek PKB, a jedną z przyczyn niekorzystnej sytuacji dla sektora jak i całej gospodarki są ubiegłoroczne decyzje Rady Polityki Pieniężnej, sprowadzające stopy procentowe do poziomu bliskiego zeru.
Inflacja i PKB
Jak w tych realiach funkcjonował sektor bankowy, i co stanowiło szczególne obciążenie jeśli chodzi o jego zdolność do finansowania gospodarki?
Prof. dr hab. Jan Czekaj z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, współtwórca raportu zatytułowanego „Wpływ czynników regulacyjnych i fiskalnych na wyniki finansowe banków w 2020 roku”, przygotowanego w ramach Programu Analityczno-Badawczego WIB, podkreślił, iż jednym z wyzwań towarzyszącym pandemii była obawa przed zwiększaniem się poziomu inflacji.
– W roku poprzednim roku kształtowała się na bardzo wysokim poziomie. Zachodziła obawa, że na tle prowadzonej polityki fiskalnej jak i monetarnej może być to problematyczne, jako że podwyżka stóp wydawała się mało realna, mieliśmy zatem do czynienia z ryzykiem ukształtowania inflacji na poziomie przekraczającym wysokość stóp procentowych – zauważył ekspert.
Scenariusz ten na szczęście nie uległ materializacji, dało się wszak zauważyć pewne obniżenie się stopy inflacji, podobnie zresztą spadek PKB okazał się być mniejszy niż oczekiwano. Zdaniem prof. Jana Czekaja jest to efekt lepszych niż oczekiwano rezultatów w segmencie produkcji materialnej, jak też dobrej sytuacji w handlu światowym.
Na poziom PKB pozytywnie wpływała też struktura polskiego rynku, w którym usługi z branż zagrożonych, takich jak turystyka czy hotelarstwo, mają mniejszy udział usług niż to ma miejsce w wielu państwach zachodnioeuropejskich.
Niskie stopy, plusy i minusy
Równocześnie jednak mamy do czynienia z obniżaniem się poziomu inwestycji, który to trend obserwowany jest już od 2015 roku, a w dobie pandemii tendencje spadkowe objęły także konsumpcję.
– Wszystkie elementy popytu krajowego się zmniejszały, było to łagodzone dodatnim wpływem eksportu netto do PKB – zauważył ekspert. Jak nietrudno się domyśleć, efekt pierwszej fali pandemii najsilniej odczuły wspomniane już branże związane z zakwaterowaniem i gastronomią, które odnotowały 74% spadek w drugim kwartale 2020 r.
W dłuższej perspektywie jednakże to finanse i ubezpieczenia należały do najbardziej poszkodowanych segmentów rynku, odnotowały one spadek na poziomie 6,3% w całym roku.
– To jedyna branża, gdzie sytuacja w IV kw. 2002 r. była gorsza niż w drugim – dodał prof. Jan Czekaj, wskazując, iż jest to efekt trzykrotnego cięcia stóp procentowych wiosną minionego roku. Także i nadchodzące miesiące nie wróżą nic pewnego, co widać choćby po polityce pieniężnej, gdzie obok samej sytuacji w sektorze finansów publicznych wielką niewiadomą pozostaje kwestia relacji między Ministerstwem Finansów a bankiem centralnym.
Zniechęcenie społeczeństwa do oszczędzania przełoży się na ograniczenie poziomu inwestycji
Z punktu widzenia sektora bankowego istotne znaczenie ma polityka pieniężna, a ta prowadzona jest w kontekście rekordowo niskich stóp procentowych oraz luzowania ilościowego. – Tym samym w maju NBP dołączył do banków centralnych gdzie stosuje się stopy bliskie zeru – wskazał ekspert, dodając, iż owa obniżka poprzez wpływ na koszty pozyskania funduszy wpływać będzie na poziom oprocentowania kredytów, co powinno zdynamizować działalność gospodarczą. Niższe stopy to ulga przede wszystkim dla budżetu państwa.
– Dokonane w I połowie ub.r. obniżki stóp procentowych przyczyniły się do zmniejszenia uciążliwości długu publicznego. Motywem dla obniżki stóp jest przede wszystkim ochrona budżetu państwa, w wyniku tego spadają koszty obsługi zadłużenia sektora finansów publicznych – dodał prof. Jan Czekaj, wskazując, iż w niektórych krajach wypuszczone zostały nawet obligacje o ujemnym oprocentowaniu.
Drugim elementem tej łamigłówki jest luzowanie ilościowe, realizowane poprzez zakup obligacji, w większości takich instytucji jak PFR i BGK – Celem luzowania ilościowego jest umożliwienie bankom zwiększenia akcji kredytowej, ale ten argument nie działa – zauważył ekspert, dodając, iż problemem jest nadpłynność w sektorze bankowym, pogłębiana dodatkowo przez działania NBP.
Rzecz w tym, że spadek stóp może generować fatalne skutki nie tylko dla sektora bankowego, ale i innych branż. Zniechęcenie społeczeństwa do oszczędzania przełoży się na ograniczenie poziomu inwestycji.
Franki, NPL i niskie stopy to kluczowe ryzyka
Pomimo tak niekorzystnych warunków pozycja kapitałowa banków nie pogorszyła się, a nawet dało się zaobserwować pewną poprawę wskaźnika TIER 1 z 17,2% do 18,4%. Rzecz w tym, że za ten wzrost odpowiada skurczenie się akcji kredytowej i zwiększenie udziału obligacji skarbowych w bankach.
– To zmniejsza aktywa obciążone ryzykiem – ocenił ekspert, dodając, że kiedy sytuacja makroekonomiczna ulegnie zmianie i wzrośnie zapotrzebowanie na kredyt, wówczas wskaźniki te ulegną pogorszeniu.
Poważnym problemem dla sektora będzie zwiększający się poziom kredytów nieregularnych, co z kolei będzie wymagało wdrożenia procesów restrukturyzacji i stworzenia mechanizmów rozwiązywania takich jak banki na złe długi
Wyzwaniem dla części banków pozostają też portfele kredytów frankowych i niepewna sytuacja prawna spowodowana oczekiwaniem na kluczowe rozstrzygnięcia w tym obszarze. Ich efektem mogą być nawet ujemne wyniki finansowe niektórych instytucji, przestrzegł prof. Jan Czekaj.
Wyzwań dla sektora nie należy rozpatrywać w oderwaniu od sytuacji sfery gospodarki realnej; dr Andrzej Banasiak przypomniał, że w fazie odbudowy gospodarki wiele firm będzie w ciężkiej sytuacji finansowej, niektóre będą zmuszone zrestrukturyzować swą działalność lub zmienić jej formę.
Poważnym problemem dla sektora będzie zwiększający się poziom kredytów nieregularnych, co z kolei będzie wymagało wdrożenia procesów restrukturyzacji i stworzenia mechanizmów rozwiązywania takich jak banki na złe długi, czyli asset management company.
Obecnie jeśli chodzi o kredyty dla gospodarstw domowych sytuacja przedstawia się nieźle, w 2020 r. obserwowano istotne spadki w obszarze kredytów mieszkaniowych, jednak dynamika zaczęła się odbudowywać w początku tego roku.
– Gorzej wygląda sytuacja w zakresie przedsiębiorstw, tam te spadki w zakresie kredytów inwestycyjnych i obrotowych są widoczne – dodał dr Banasiak. Wspomniał on, że punkt krytyczny wyznaczał koniec roku 2020, obecnie spadki akcji kredytowej postępują w obszarze MŚP, w dużych firmach jest dostrzegalne pewne odbicie, ale też nie jest ono do końca satysfakcjonujące.
To, czego trzeba dla ożywienia gospodarki to także zmiany w obszarze listów zastawnych, jako że na obecną chwilę ich wolumen jest mniejszy aniżeli w Czechach, nie mówiąc nawet o takich państwach jak Niemcy.
Szansą dla całej gospodarki, w tym i banków, jest program Zielony Ład, który wymaga zmobilizowania około 150 mld zł, żeby przeprowadzić niezbędne zmiany w energetyce i ciepłownictwie.
Także jednostki samorządu terytorialnego będą wymagały wsparcia i finansowania banków – dodał dr Banasiak, wskazując, iż główne wyzwania dla sektora stanowić będą niskie stopy procentowe, wzrost kredytów nieregularnych (NPL) i niepewność związana z portfelami frankowymi.