Autor: Andrzej Lazarowicz

Andrzej Lazarowicz

Giętcy, miękcy i ulegli

Osobowość mnoga lub osobowość naprzemienna to występowanie wielu (co najmniej dwóch) osobowości u jednej osoby. Osobowości te określa się również jako wcielenia. Wcielenia nie wiedzą nic o sobie a o zachowaniu się człowieka decyduje osobowość, która w danym momencie w nim dominuje – można przeczytać na http://www.poradnikmedyczny.pl. Na dodatek – każde wcielenie ma własne i niepowtarzalne wspomnienia, upodobania i sposoby ujmowania zjawisk. Wzorce zachowań są różne, każde z nich inaczej postępuje i inaczej tłumaczy motywy swoich działań.

Andrzej Lazarowicz

Bitwa na sondaże

Przestałem się już dziwić, że niektórzy wierzą sondażom tylko wtedy, gdy potwierdzają to, co sami sobie wcześniej założyli. Jeżeli jest inaczej, twierdzą, iż mają własne, mówiące co innego, niż te zamówione przez media, lub – nie daj Boże – konkurentów. Być może to zaklinanie faktów służyć ma uspokojeniu rozdygotanych nastrojów sympatyków, być może powodem jest niechęć do przyznania palmy pierwszeństwa politycznym wrogom.

Andrzej Lazarowicz

Nie bójmy się

Powiadają, że miłość niejedno ma imię. Może to i prawda, a może jeno pragnienie, by była i w nas, i wokół. By czuć ją i postrzegać; i przestać się jej wstydzić. Bo będą zaprzeczać, że może być ważna, że przecież jadła nie da i napitku; ani nie odzieje, w zimno nie ogrzeje, w gorąc nie ochłodzi. – Nie, miłość nie jest wszystkim: to nie pokarm, napój, nie sześć godzin snu w nocy i nie dach nad głową, nie koło ratunkowe, którego się łapią tonący, wynurzając się i znowu niknąc – rzekła onegdaj Edna St. Vincent Millay. – Nie jest tchem zaczerpniętym w duszące się płuca, tlenem dla krwi czy gipsem dla pękniętej kości. A jednak wciąż – w tej chwili także – ktoś się rzuca w objęcia śmierci, woląc ją niż brak miłości.

Andrzej Lazarowicz

Niestrawny zakalec

Każde kłamstwo wypowiedziane nawet tysiąc razy nie stanie się rzeczywistością – rzekł przed laty Wilhelm Keppler. Większość jednak mu nie uwierzyła. Osobliwie zaś – większość polityków. I stało się, że ci demiurdzy, uzurpujący sobie prawo budowania coraz lepszych (rzecz jasna ich zdaniem) warunków życia pobratymców, stworzyli kilka światów równoległych, w których rzeczywistość, imaginacje i kłamstwa wymieszały się ze sobą niczym mąka, drożdże, jaja i bakalie. Jeno zamiast smakowitej babki wyszedł zakalec. I teraz nikt się do niego przyznać nie chce.

Andrzej Lazarowicz

Gadanie nic nie kosztuje

Wygadywanie bzdur i tego, co ślina na język przyniesie powoli staje się polską specjalnością. Pisałem już o tym kilkakrotnie, za każdym razem mając nadzieję, że czynię to po raz ostatni, bo coś jednak w mentalności gadających głów się zmieni. Nie miałem racji – z żalem przyznaję. Jak również z żalem, słuchając tychże głów, powtarzam za jednym z moich ulubionych bohaterów, Forrestem Gumpem: większość ludzi, póki ma usta zamknięte, nie sprawia wrażenia głupków.

Andrzej Lazarowicz

Co krok paranoik

Zażenowanie – rodzaj silnej, subiektywnej emocji podobnej do wstydu, z tą różnicą, że odczuwana jest w momencie niestosownego zachowania lub wypowiedzenia niestosownych słów przez drugą osobę. W kręgu rodzinnym coś takiego zdarza mi się niezmiernie rzadko; w kręgu zawodowym nieco częściej; w kręgu tak zwanej rodzimej polityki praktycznie codziennie. Już nawet przestałem zadawać sobie pytanie, czy ci, którzy zdecydowali się ją uprawiać myślą przed wypowiedzią, czy dopiero po niej, czy też w ogóle nie myślą.

Andrzej Lazarowicz

Głupota nasza codzienna

Każdy powrót z urlopu do rzeczywistości jest dla mnie coraz trudniejszy. Uważne obserwowanie matki natury i jej dzieci, nie noszących zaszczytnego ponoć miana człowieka rozumnego, pokazuje i jej, i ich mądrość – świadczą o tym podejmowane działania i sposób ich realizacji. Obserwowanie świata ludzi rozumnych nie daje już takiej satysfakcji. Zwłaszcza tych pchających się na afisz, mimo iż nie potrafią. A namnożyło się ich ostatnio, oj namnożyło. I papiery nawet, na tę swoją nibymądrość, posiadają – a jakże.

Andrzej Lazarowicz

Panowie jaśnie panujący

Przeczytałem właśnie na jednym z portali, że w najbliższy piątek i w sobotę mogą przestać działać telefony komórkowe. „Super Express” ostrzegł nawet mieszkańców Warszawy: agenci strzegący bezpieczeństwa prezydenta Baracka Obamy uruchomią w stolicy Polski sprzęt do zakłócania fal radiowych, który ma uniemożliwić zdalne zdetonowanie bomby. Może to i dobrze, wreszcie można będzie się zachwycić niezakłócanym przez gadające komórkowe głowy śpiewem ptaków. Chyba że agenci przepłoszą także ptaki. I poniekąd będą mieli rację – przecież mogą przenosić tajne meldunki.

Andrzej Lazarowicz

Historia kołem się toczy

Przeżyłem PRL, przeżyłem trzecią i czwartą RP, teraz żyję w RP kolejnej lub – jak chcą niektórzy – jakiejś tam na nowo przywróconej. Nie bardzo jestem jednak pewny, czy to szczęście, czy przekleństwo losu. Obserwując i tamte, i tę rzeczywistość w pełni się zgadzam z tym, co stwierdził egipski pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla za rok 1988 w „Rozmowach nad Nilem”: Na rewolucjach, które są zazwyczaj tworem wielkich umysłów i dziełem ludzi odważnych, korzystają w końcu tchórze.

Andrzej Lazarowicz

Szczekać każdy może…

Obgadywanie innych jest stare jak świat. I zapewne przeminie dopiero wraz z jego końcem. Osobliwie celują w tym indywidua, które w żaden inny sposób w świadomości społecznej zaistnieć nie mogą. A bez tego zaistnienia żyć po prostu nie umieją. Nawet, choć szkoda mi tych ludzi, potrafię to zrozumieć. Nie potrafię jednak pojąć, dlaczego dla krótkiego zaistnienia w świadomości innych, decydują się na obsmarowywanie drugich błotem. Wszak przy takiej czynności nie ma siły, żeby i obsmarowywujący się nie pobrudził…

Andrzej Lazarowicz

Ani siły, ani dostatku

Człowiek to takie, teoretycznie, inteligentne zwierzę, które do życia oprócz strawy, dachu nad głową i czegoś do wypicia potrzebuje także odrobinę uczucia. Z reguły miłości i akceptacji. Jednak do miłości trzeba dojrzeć. Dopiero wtedy będzie się umiało i kochać, i być kochanym. Jeśli zaś nie uda się dojrzeć, pozostanie kochanie samego siebie. A w takiej sytuacji nietrudno o stanie się dla siebie najważniejszym. Stąd zaś jeno krok do stwierdzenia, iż wszystko nam się należy i inni winni nam służyć.

Andrzej Lazarowicz

Nie wstydźmy się…

– Hu hu ha, hu hu ha, nasza wiosna zła; szczypie w nosy, szczypie w uszy – można by zaśpiewać patrząc czy to za okno, czy tylko na zaokienny termometr. Poszła gdzieś sobie, porzuciła nas? Wcale nie zdziwiłbym się – bo choć uważamy ją za najpiękniejszą porę roku, czy okazujemy jej to? Jakże zresztą wielu innych uczuć nie ukazujemy. I to nie tylko wiośnie, latu, rodzicom, dziadkom, wreszcie ukochanym osobom. Czyżby współczesny świat zabił w nas czułość?

Andrzej Lazarowicz

Warto śmiać, cieszyć się, warto kochać

Wielkanoc to największe i najcudowniejsze ze świąt. Triumf życia nad śmiercią, owszem. Ale nade wszystko triumf miłości. Bo gdyby jej nie było u zarania, nie byłoby i Wielkiego Piątku, i Zmartwychwstania, i Odkupienia, i życia wiecznego. Nie byłoby też tego tajemniczego czegoś, co dwojgu zagubionych w labiryntach świata ludzi pozwala się odnaleźć i nie pozwala już się zgubić. – Kochać człowieka to pragnąć razem z nim się zestarzeć (Albert Camus).

Andrzej Lazarowicz

Nadęte instrumenty dęte

Gaduła jest samogrającym dętym instrumentem – rzekł, a i napisał onegdaj Ramon Gomez de la Serna (pisarz hiszpański, prekursor surrealizmu). I nie sposób nie przyznać mu racji – wystarczy rozejrzeć się wokół. Albo, do czego nie namawiam nikogo, pooglądać kilka telewizyjnych programów informacyjnych czy publicystycznych. Nie namawiam, bo uważam, że jeśli już tracić czas, to w dobrym towarzystwie i przez nas samych wybranym.

Andrzej Lazarowicz

(…) a grzech mój jest zawsze przede mną

Warto pamiętać tę prawdę zawartą w psalmie 51. Jak i cytat z Ewangeli wg św. Jana: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8, 7). Może wtedy w kolejnym Wielkim Poście będziemy chcieli się zmienić. Bo ten przechodzi w nas bez echa. Znowu więc – jak od lat –  zasiądziemy przy świątecznych stołach, złożymy sobie życzenia, pojemy, pewnie co nieco wypijemy, pooblewamy się wodą w wielkanocny poniedziałek. I we wtorek – jak gdyby nigdy nic – wrócimy do pracy.

Andrzej Lazarowicz

Władza, moja miłość

Mówimy prezes, myślimy partia, mówimy partia, myślimy prezes – tak można by, parafrazując nieco stary slogan scharakteryzować polską scenę polityczną, a przynajmniej jej część. Czy jednak rzeczywiście prezes i jego partia mogą stanowić jedno? I czy świadczy to o sile prezesa, czy słabości partii? Kiedy zresztą to się stało, kiedy ta miłość ewoluowała, piękniała docierała się, by wydawać tak wspaniałe owoce wierności i oddania?

Andrzej Lazarowicz

Gdy zaufania brak, duszę przeżera rdza*

(…) dla królów świat jest bardzo uproszczony. Wszyscy ludzie są poddanymi – napisał Antoine de Saint-Exupéry w „Małym księciu”. Nie do końca chyba miał rację. Nie o poddaństwie wszakże pisząc, a o królach. Wystarczy bowiem uważniej przyjrzeć się otaczającemu nas światu, by zobaczyć, że za poddanych mają nas nie tylko oni. Ot, choćby szefowie – zwłaszcza właściciele czy prezesi mniej lub bardziej ważnych firm i firemek – bo dyrektorzy to jeszcze nie ten poziom stołków. Też muszą się prężyć i stukać kopytami.

Andrzej Lazarowicz

Burdel, prostytucja i k… na dodatek

Oj nie dają nam politycy spokoju, nie dają. Przyczajają się na chwilę, niczym tanie dranie gdzieś w bramie, i wyskakują, by przyłożyć przeciwnikowi. Ale nigdy w twarz, bo jeszcze nie daj Boże by oddał, jeno od razu gdzieś tam w potylicę. A jak przywalić nie mogą, bo choćby wzrost nie ten, to co i rusz błotem rzucą. Albo i butem, na którym przeciwnik ponoć gotuje polityczną zupę, zapatrzony w Charliego Chaplina z niezapomnianego klasyka „Gorączka złota”. Tak na marginesie – lepsza jest chyba gorączka złota od gorączki władzy…

STRONA 8 Z 9