Słabe dane z USA pomogły Warszawie
Piątkowa sesja zapowiadała kontynuację przeceny na giełdach. Przez większą część dnia ta prognoza się sprawdzała. Nieoczekiwany przełom stanowiła publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. Pierwszy od dłuższego czasu wzrost stopy bezrobocia i mniejsza liczba nowych miejsc pracy uznane zostały jako argumenty przemawiające za kontynuacją przez Fed luźnej polityki pieniężnej. Skorzystały na tym głównie Warszawa, Budapeszt i Sofia.
W piątek, początkowo podobnie jak dzień wcześniej, jedynie początek notowań dawał pewną nadzieję na odreagowanie ostatnich spadków na warszawskim parkiecie. Inwestorów nie zraził nawet słabszy odczyt wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu, który znalazł się nieoczekiwanie poniżej poziomu 50 punktów, sygnalizując bardziej wyraźne pogorszenie się sytuacji w gospodarce. Na otwarciu indeksy największych spółek zyskiwały po 0,1 proc. Jednak trwająca ponad godzinę walka o utrzymanie się ich nad kreską, zakończyła się niepowodzeniem. Lekko rozczarowujące informacje dotyczące wskaźników PMI w Niemczech i strefie euro skutkowały tąpnięciem notowań w Paryżu i Frankfurcie, a to pociągnęło w dół nasze indeksy. Byki jednak nie dawały za wygraną. Zmobilizowały się w momencie, gdy WIG20 naruszył poziom 2300 punktów, tracąc 0,9 proc. Do wczesnego popołudnia udało się im zniwelować większą część strat, a nawet wyjść na niewielki plus, w czasie gdy DAX spadał o ponad 2 proc. Gorzej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek, zniżkujące w południe po 0,8-0,9 proc. Losy sesji ostatecznie odmieniły słabe dane z amerykańskiego rynku pracy, oddalając perspektywę podwyżek stóp procentowych. Poprawa nastrojów objęła jednak głównie segmentu dużych spółek.
Wśród blue chips, po porannych wahaniach, na plusie trzymały się jedynie akcje Pekao i PKO. Z czasem determinacja chętnych do kupna tych papierów, doprowadziła do niemal 2 proc. wzrostu Pekao i sięgającej 1,5 proc. zwyżki walorów PKO. Po południu śladem tej dwójki zaczynały nieśmiało podążać papiery PZU i PKN Orlen. Nie wszystkim bankom wiodło się jednak tak dobrze. Akcje mBanku taniały momentami o niemal 4 proc. Fatalną passę kontynuowały zniżkujące o ponad 3 proc. papiery Eurocash. Po 2 proc. w dół szły wczesnym popołudniem walory PGNiG i Aliora.
W gronie średniaków zdecydowanie przeważały walory tracące na wartości. Po południu na plusie trzymało się jedynie kilku przedstawicieli WIG50. Akcje Amrestu zyskiwały ponad 2 proc. a papiery Budimeksu i Ciechu szły w górę po około 1 proc. Wśród najmocniej przecenianych, dobrze znane nazwy. Po ponad 3 proc. taniały między innymi akcje PHN, Integera czy Neuki. Przekraczająca 2 proc. przecena była udziałem między innymi papierów Hawe, Forte, Newagu.
Na głównych giełdach europejskich nastroje już od rana były nienajlepsze, a sięgająca początkowo 0,3 proc. przecena szybko przybrała na sile. Już przed południem DAX zniżkował o 2 proc., a późniejsze próby poprawy sytuacji doprowadziły jedynie do niewielkiej redukcji strat. Znacznie lepiej radził sobie indeks w Paryżu, ale i jemu nie udało się wyjść na plus. Popołudniowa lekka poprawa nastrojów wiązała się z publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy. Okazały się one gorsze niż się spodziewano. Stopa bezrobocia wzrosła z 6,1 proc. do 6,2 proc., a liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym zwiększyła się o 209 tys., podczas gdy liczono, że przybędzie ich 233 tys. Słabsza była też dynamika wydatków Amerykanów. Te informacje zinterpretowano jako oddalające perspektywę rozpoczęcia cyklu zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed. Ten sygnał zadziałał jednak na nieliczne giełdy. Poza Warszawą, indeksy zyskiwały także w Budapeszcie i Sfii. Sesja na Wall Street zaczęła się od sadku indeksów po około 0,3 proc. Z czasem jednak przewagę zaczęły zdobywać byki.
WIG20 zakończył dzień zwyżką o 0,9 proc., WIG30 i WIG wzrosły po 0,7 proc., mWIG40 zyskał 0,75 proc., WIG50 wzrósł o 0,8 proc., a WIG250 spadł o 0,14 proc. Obroty wyniosły 934 mln zł.
Roman Przasnyski,
Open Finance