Limit zadłużenia podwyższony; co zrobi S&P?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

dolary.tel.150xWe wtorek stało się faktem, że Stany Zjednoczone nie będą musiały ogłaszać niewypłacalności. Senat przegłosował projekt podwyższenia limitu zadłużenia, a prezydent Barack Obama natychmiast podpisał ustawę i teraz USA może się zadłużać na dodatkowe 2,1 bln dolarów.

Zwlekanie polityków do ostatniego momentu (2 sierpnia był ostatecznym terminem na porozumienie) przynosi jednak nieprzyjemne skutki. Cała ta farsa pokazała, że partie Demokratów i Republikanów są silnie poróżnione, co rodzi obawy o dalsze prace nad redukcją zadłużenia w niedalekiej przyszłości. Zatwierdzony wczoraj plan wprawdzie przewiduje cięcia budżetowe w wysokości 2,4 bln dolarów w ciągu dziesięciu lat, jednak na razie wyszczególnione ma działania na 900 mld dolarów. Pozostałe 1,5 bln dolarów oszczędności do listopada ma znaleźć specjalna dwupartyjna komisja. Wśród obserwatorów rosną obawy, że znalezienie konsensusu w kwestii dalszych cięć wydatków i podwyżek podatków może się nie powieść.

Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest ocena projektu przez trzy główne agencje ratingowe. Moody’s już potwierdził najwyższy rating „AAA”” dla Stanów Zjednoczonych, jednak perspektywa ratingu jest negatywna. Oznacza to, że w przeciągu 12 do 18 miesięcy ocena kredytowa może zostać obniżona. Z kolei Fitch Ratings poinformował, że nie wyklucza obniżenia perspektywy do negatywnej, gdy w najbliższych tygodniach będzie poddawał kraj rewizji. Jednak największe zagrożenie może napłynąć od Standard & Poor’s, który już w lipcu straszył, że jest 50 proc. szans na obniżenie ratingu USA, jeśli Kongres nie uchwali istotnego planu oszczędnościowego, przy czym zaznaczono, ze w opinii agencji ciecia powinny wynieść co najmniej 4 bln dolarów. Obniżka ratingu z pewnością wzbudziłaby panikę na rynku finansowym, którego wytrzymałość na negatywne informacje jest już mocno nadszarpnięta. W połączeniu z wciąż niepewną sytuacją budżetową w strefie euro (we wtorek rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch podskoczyły do rekordowych poziomów) oraz słabymi odczytami wskaźników makroekonomicznych, sytuacja pozostaje napięta bez oznak szybkiej poprawy sentymentu.

W najbliższych dniach rynek skupi się na raportach makroekonomicznych, w szczególności na danych z rynku pracy USA. Dziś poznamy raport ADP, którego szacunki wskazują na wzrost zatrudnienia w lipcu o 100 tys. osób. Gdyby odczyt był lepszy do prognoz, może to poprawić nastroje na rynku i przełożyć na odreagowanie ostatnich ruchów na parach walutowych, m.in. osłabienia złotego.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS