10 kłopotów polskiej gospodarki w 2020 roku
Gospodarka może odczuwać zarówno negatywny wpływ dekoniunktury światowej, jak i odłożone skutki działań oraz zaniechań rządu z ostatnich lat. Najważniejsze problemy to:
1. Dalsze spowolnienie światowej i europejskiej gospodarki. Październikowa prognoza MFW przewiduje globalny wzrost 3,4%, co oznacza korektę w dół w stosunku do prognozy z kwietnia o 0,2 pkt proc. Wprawdzie ryzyko recesji w strefie euro i w Niemczech jest niewielkie, ale wzrost u naszego największego partnera handlowego będzie słaby, co z opóźnieniem odczują polscy eksporterzy;
2. Możliwa jest eskalacja wojny celnej między USA a Unią Europejską. Już w styczniu 2020 r. administracja Donalda Trumpa zdecyduje, czy nałożyć cła na francuskie produkty, w tym wino i towary luksusowe − w odpowiedzi na francuski podatek cyfrowy. Europa ostrzegła, że odpowie na to karnymi cłami na amerykańskie towary. W USA w listopadzie odbędą się wybory, a prezydent Trump dla zdobycia głosów może zdecydować o nałożeniu taryf celnych na samochody europejskie. To byłby cios dla niemieckich firm samochodowych, dla których pracuje wiele zakładów w Polsce;
3. Zła koniunktura dla przemysłu samochodowego wynika nie tylko z napięć handlowych, ale z niepewności co do dalszego kierunku rozwoju tej branży. W 2019 roku globalna sprzedaż samochodów spadła o 5% i tendencja ta utrzyma się w 2020 roku. Polska, jako jeden z większych producentów samochodów i części samochodowych w Europie odczuje to;
4. Spadek napływu inwestycji zagranicznych. Wzrost długu krajów, zaliczanych do rynków wschodzących (a Polska to wciąż rynek wschodzący) zniechęca inwestorów zagranicznych. Według danych NBP w ciągu 10 miesięcy 2019 roku napływ inwestycji bezpośrednich do Polski był o 25% niższy niż w 2018 roku;
5. Spadek inwestycji publicznych. Wynikać będzie nie tylko z kończącej się perspektywy budżetowej UE, ale też z sytuacji budżetów samorządowych, na które rząd przerzucił dużą część kosztów swej polityki socjalnej;
6. Wzrost płacy minimalnej o ponad 15% − z 2250 zł do 2600 zł. Wiele firm mniejszych, zwłaszcza w budownictwie i usługach, gdzie koszty pracy są głównym składnikiem całości kosztów, będzie musiało podnieść ceny lub częściowo działać w szarej strefie. Wiele z nich zlikwiduje działalność;
7. Pogłębienie się problemów na rynku pracy. Od kilku lat deficyt na rynku pracy był łagodzony przez napływ pracowników z zagranicy, zwłaszcza z Ukrainy. Otwarcie rynku niemieckiego dla Ukraińców, a także poprawa sytuacji gospodarczej i normalizacja polityczna u naszych wschodnich sąsiadów mogą w 2020 roku zahamować napływ pracowników, a jednocześnie kolejne roczniki polskich obywateli, wchodzących na rynek pracy są mniej liczne niż roczniki z rynku schodzące;
8. Wzrost cen energii. Rosnące ceny energii elektrycznej – niezależnie od prób ich regulowania przez rząd – uderzać będą w branże, dla których stanowi ona znaczny koszt – np. przemysł hutniczy, chemiczny, mineralny;
9. Prognoza rosnących cen energii (trendu tego nie da się w najbliższych latach zatrzymać z uwagi na rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 w UE) i kosztów siły roboczej może spowodować zamykanie dużych zakładów produkcyjnych, tak jak to już się dzieje w hutnictwie. Polska powoli traci przewagę konkurencyjną, jaką przez lata była tania siła robocza;
10. Zaostrzenie fiskalizmu. Rząd stara się utrzymać zrównoważony budżet, a jednocześnie kontynuuje hojną politykę socjalną. Efektem jest nie tylko wzrost podatków i rozmaitych opłat, obciążających przedsiębiorców, ale też bardziej restrykcyjne podejście urzędów skarbowych, nastawionych na krótkoterminowy efekt. To dodatkowo zwiększa niepewność gospodarowania i będzie zniechęcać do inwestycji prywatnych.