Zmiana waloryzacji emerytur – złamane kolejne zobowiązanie państwa?
Ustawy, przyjęte w latach 1997-1998 miała w długim okresie ustabilizować finanse emerytalne, stworzyć jasne zasady wypłacania w przyszłości świadczeń i skłaniać do racjonalnego planowania indywidualnych finansów.
Emerytury miały zależeć od długości okresu pracy, wielkości zgromadzonych w tym czasie składek, a także od tempa wzrostu gospodarczego i liczby zatrudnionych, płacących składki w gospodarce.
Te oczywiste zasady nigdy nie zostały jasno wytłumaczone, a w dodatku zawierały szereg wyjątków. Poza systemem pozostały służby mundurowe, a także z niewiadomych powodów sędziowie, prokuratorzy, nauczyciele. Kolejarze, górnicy. Rolników od początku obowiązywały inne zasady – do ich emerytur stale mieli dopłacać podatnicy.
Dopiero w 2008 roku przyjęto ustawę ograniczającą tę możliwość. Ale szereg zawodów utrzymało swoje przywileje.
Wiek przechodzenia na emeryturę był podwyższany, po czym go znów obniżono. II filar emerytalny, który miał stabilizować system emerytalny został częściowo zlikwidowany, a obecni członkowie OFE nie wiedzą, jaki będzie dalszy los ich oszczędności.
Wielokrotnie zmieniały się zasady waloryzacji zgromadzonego na wirtualnych kontach w ZUS kapitału, a także waloryzacji wypłacanych świadczeń.
Emerytury miały rosnąć w tempie inflacji (czyli nie tracić realnie na wartości), a w dodatku uwzględniać do pewnego stopnia tempo wzrostu płac w gospodarce. W ten sposób miały realnie rosnąć. Były to zasady czytelne i sprawiedliwe.
Zmiana waloryzacji prowadzi do wyrównywania emerytur
Ale w roku 2012 wyjątkowo emerytury były waloryzowane stałą kwotą (tylko na jeden rok), a obecny rząd proponuje zupełną zmianę zasad. Niższe emerytury mają być waloryzowane wskaźnikiem inflacji i wskaźnikiem wzrostu płac, a wyższe tylko wskaźnikiem inflacji. W dłuższym okresie oznaczać to będzie wyrównywanie poziomu emerytur.
Osoby o niższych świadczeniach zapewne uznają to za sprawiedliwe, ale osoby o wyższych emeryturach będą miały na ten temat zupełnie inne zdanie. Po to pracowały dłużej, podnosiły kwalifikacje, by mieć z tego korzyść w starszym wieku. W dodatku zniesiony ma być limit 30-krotności składki emerytalnej (sprawa jest na razie w Trybunale Konstytucyjnym). Skutkiem tego mają być znacznie wyższe obciążenia składkami, a w przyszłości wyższe emerytury. Ale emerytury te będą niżej waloryzowane, więc będą się zbliżać do przeciętnych.
Państwo i tak dołoży do najniższej emerytury, więc po co zabiegać o wyższą?
Nieustanne zmiany zasad emerytalnych obniżają ich wiarygodność i skłaniają do ucieczki z systemu – przechodzeniu do szarej strefy lub rozliczania się z pracodawcami na zasadzie umowy cywilnej (firma-firma). Płaci się wówczas niższe składki i w przyszłości otrzyma się niższe świadczenia. Można jednak dzięki temu mieć bieżąco większe środki i tworzyć prywatny fundusz emerytalny, a do niskich państwowych emerytur państwo w przyszłości i tak więcej dołoży niż do wysokich.