Wybory prezydenckie – trzy trudne lata dla obozu władzy
Zwycięski prezydent otrzymał ogromne poparcie wśród osób biernych zawodowo – emerytów, rencistów, bezrobotnych, niepracujących kobiet, a także wśród pracowników o niższych kwalifikacjach i zarobkach.
Konflikt polityczny a zarządzanie kryzysem
Jego konkurent popierany był przez większość pracodawców i wysoko wykwalifikowanych profesjonalistów. Taki rozkład głosów nie byłby wielkim problemem, gdyby nie głębokie podziały, jakie zarysowały się podczas kampanii. To na wyborcach przegranego kandydata spoczywać będzie zadanie wydobycia gospodarki z recesji.
Jeżeli prezydentowi nie uda się szybko zasypać podziałów, utrudniona będzie komunikacja między rządem, prowadzącym politykę antykryzysową, a aktywniejszą częścią społeczeństwa, do którego ta antykryzysowa polityka jest adresowana. Zarządzanie kryzysem będzie bardzo trudne w sytuacji konfliktu politycznego.
Jego łagodzenie – co może być zadaniem prezydenta – zwiększyłoby pole manewru rządu. Jeśli konflikt będzie się utrzymywał, opozycja, która ma poparcie niemal połowy elektoratu, w tym znacznej większości elektoratu zawodowo aktywnego, stanie się uciążliwym recenzentem działań rządu.
Obiecane transfery socjalne i zadłużenie państwa
Podczas kampanii padały kolejne obietnice transferów socjalnych. Zgłaszali je zresztą obaj kandydaci. Rząd będzie musiał jasno określić, które obietnice były tylko hasłami wyborczymi, a które zamierza faktycznie realizować.
Niewykluczone, że będzie musiał ograniczyć transfery, wynikające z decyzji, podjętych przed wybuchem kryzysu koronawirusa.
Największym wyzwaniem będzie zapanowanie nad szybko rosnącym długiem publicznym, który w przyszłym roku może zbliżyć się do 60% PKB według metodologii Eurostatu. Stąd konieczność uporządkowania wydatków budżetowych i ograniczenia transferów socjalnych.
Na razie rząd ukrywa prawdziwy poziom długu, gdyż duża część programów antykryzysowych finansowana jest poza budżetem, przez Polski Fundusz Rozwoju, a pośrednio przez NBP, który kupił obligacje wartości około 100 mld zł.
Kontynuowanie takiej praktyki może osłabić wiarygodność Polski w oczach inwestorów zagranicznych, co miałoby dalekosiężne konsekwencje.
Jak skłonić przedsiębiorców do inwestowania?
Rząd powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nieograniczone pompowanie pieniędzy do gospodarki nie jest właściwą odpowiedzią na kryzys. Przedsiębiorcy nie zaczną inwestować, nawet jeśli otrzymają dotacje w ramach kolejnej tarczy antykryzysowej.
Wzrost prywatnych inwestycji będzie możliwy wówczas, gdy ustabilizowane zostanie otoczenie prawno-regulacyjne. Rząd powinien zatem wiarygodnie obiecać, że w najbliższych latach zaniecha częstych zmian ustawowych dotykających przedsiębiorstwa, nadmiernego fiskalizmu (w tym agresywnej polityki urzędów skarbowych wobec firm), nacjonalizacji, ingerencji w sferę prywatnej gospodarki, nieprzyjaznych działań wobec inwestorów zagranicznych.
Krokiem we właściwym kierunku byłoby zniesienie podatku bankowego oraz zaniechanie prób podporządkowania sądów władzy wykonawczej.
Kluczowe dobre relacje z UE i USA
Ważnym zadaniem rządu będzie współpraca z Unią Europejską, w tym wykorzystanie środków z perspektywy budżetowej na lata 2021-2027 oraz funduszu naprawczego. Nie chodzi tylko o uzyskanie jak największej pomocy z Unii, ale też właściwe wykorzystanie przyznanych funduszy.
Duża część środków z funduszu naprawczego, wartego 750 mld euro, ma być przyznana na zasadzie bezzwrotnych grantów. Obóz prawicy stanie przed pokusą wykorzystanie tych pieniędzy dla wzmocnienia swej pozycji politycznej, czyli mówiąc otwarcie – kupowania poparcia elektoratu oraz swego bezpośredniego zaplecza politycznego.
Takie praktyki mogą nie tylko zmniejszyć efektywność przyznanych Polsce środków, ale także narazić nas na negatywną reakcję Brukseli, włącznie ze wstrzymaniem niektórych funduszy.
Rząd stanie też przed wyzwaniami, związanymi z polityką międzynarodową, w tym z zaostrzającym się konfliktem między USA, a Chinami. W dodatku jest prawdopodobne, że wkrótce zmieni się lokator Białego Domu, a PiS bardzo silnie związał się z Donaldem Trumpem.
Narastające napięcia międzynarodowe powinny skłonić rząd do ściślejszej integracji z Unią Europejską, ale szansa na to nie jest duża.