Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii: trudno określić konsensus co do wyników
Bez względu jednak na punkt widzenia, wybory te okażą się kluczowym testem oczekiwań dotyczących brytyjskiej gospodarki, rynków finansowych i funta szterlinga, ponieważ wyeliminują znaczną część niepewności utrzymującej się od czasu referendum z czerwca 2016 r. – nawet jeżeli niepewność długoterminowa do pewnego stopnia pozostanie.
Przede wszystkim analiza ta opiera się na zasadniczym założeniu, że zdecydowany konsensus w sprawie wyników wyborczych jest prawidłowy i zwycięży Partia Konserwatywna Borisa Johnsona, zdobywając wyraźną większość parlamentarną. Tezę tę potwierdzają wyniki najnowszego sondażu Lord Ashcroft Polls – na pytanie: „Którą z opcji wybierzesz?”, gdzie możliwe odpowiedzi brzmiały: „Rząd konserwatystów z premierem Borisem Johnsonem” oraz „Rząd laburzystów z premierem Jeremym Corbynem”, połowa wyborców Partii Pracy popierających Brexit wskazała Borisa Johnsona.
Czytaj także: Co dalej z brexitem? Brytyjczycy wybierają nowy parlament >>>
Zakładając, że konserwatyści zdobędą wyraźną większość po wyborach, ewentualne pozytywne aspekty dla brytyjskiej gospodarki funta szterlinga to m.in.:
– Napływ inwestycji – jasna sytuacja po Brexicie i rząd większościowy z mocnym mandatem i przejrzystym przekazem politycznym powinny przyczynić się do zdecydowanego napływu inwestycji
– Bodźce fiskalne – reżim oszczędnościowy porzucono jeszcze za kadencji Theresy May, a obecnie Boris Johnson zapowiedział wzrost wydatków budżetowych i obniżenie podatków, pomimo niechęci obecnego ministra skarbu Javida. Sprzeciw ze strony ministerstwa jest w zasadzie nierealny, ponieważ jesteśmy przekonani, że ze względu na niemal zerowe lub wręcz ujemne stopy procentowe na całym świecie niemal każdy rząd planuje zwiększyć wydatki fiskalne. Zatem mimo iż obietnice Johnsona w tym zakresie mogą się wydać skromne, podejrzewamy, że jego rząd przyjmie bardziej agresywne podejście w kontekście bodźców fiskalnych, zarówno pod względem obniżania podatków, jak i wydatków w obliczu słabych danych ekonomicznych z Wielkiej Brytanii pod koniec roku.
– Lekka deregulacja – większa część kampanii Borisa Johnsona koncentruje się na wydatkach socjalnych, aby zdobyć jak największą liczbę głosów wyborczych. Nie byłoby jednak zaskoczeniem, gdyby większy nacisk położono również na możliwą deregulację, aby wesprzeć sektor prywatny po stronie podaży. Johnson zapowiedział już zniesienie podatków od nieruchomości dla przedsiębiorstw, a może to być zaledwie początek większych zmian.
– Uniknięcie rządu Corbyna / tzw. zawieszonego parlamentu – wyniki wszystkich sondaży wskazują, że prawdopodobieństwo utworzenia rządu laburzystów jest zerowe, jednak istnieje szczątkowa niepewność związana z ryzykiem zawieszonego parlamentu, co przedłużyłoby proces Brexitu. Eliminacja tej ostatecznej niepewności byłaby pozytywna bez względu na pozostałe czynniki. W naszej ocenie ryzyko Brexitu bez porozumienia ani kolejnego referendum nie wchodzi w grę.
Ewentualne negatywne aspekty dla brytyjskiej gospodarki i funta szterlinga w kontekście oczekiwań
– Za mało, za późno? Gospodarka Wielkiej Brytanii jest w dość opłakanym stanie z 1% stopą wzrostu, a zapowiedziany przez Borisa Johnsona pakiet fiskalny wydaje się słabą imitacją wsparcia dla amerykańskiej gospodarki ze strony Donalda Trumpa w 2017 r. Zapowiadane wydatki skupiają się zasadniczo na opiece zdrowotnej i edukacji, czyli na obszarach, które nie wpływają na produktywność, nawet jeżeli pobudziłoby to wzrost płac i konsumpcji. Jeżeli rząd nie zapoczątkuje ekspansji fiskalnej na skalę znacznie większą niż zapowiadana, wyniki brytyjskiej gospodarki będą nadal słabe.
– Szkody już się dokonały – niepewność utrzymująca się przez trzy i pół roku od czasu referendum w sprawie Brexitu zachwiała fundamentami brytyjskiej gospodarki, a największe banki przeniosły już kluczowe operacje na kontynent, aby zapewnić nieprzerwaną działalność po wyjściu z Unii (w tym w związku z planami awaryjnymi na wypadek braku porozumienia), relokacji dokona również kilka podmiotów unijnych działających obecnie w Zjednoczonym Królestwie. Te miejsca pracy są już spisane na straty.
– Problemy z podwójnym deficytem – mimo iż bodźce fiskalne zwykle pozytywnie wpływają na walutę danego kraju, wymagają zrównoważenia napływu kapitału, aby sfinansować deficyt budżetowy, przez co waluta straci na wartości w przypadku niewystarczających wpływów. Jedną z najbardziej znaczących kwestii w ostatniej dekadzie od czasu światowego kryzysu finansowego jest fakt, iż załamanie kursu funta szterlinga, najpierw tuż po kryzysie, a następnie po referendum w sprawie Brexitu, nie wpłynęło na poprawę deficytu na rachunku bieżącym Wielkiej Brytanii, wynoszącego nadal około 5% PKB. Aby doszło do gospodarczego renesansu, Zjednoczone Królestwo musi przyciągnąć nowe inwestycje poza Londyn i sektor usług finansowych, a także znaleźć nowe branże eksportowe. W kontekście ryzyka światowej deglobalizacji era Londynu mogła już się zakończyć.
– Niepewność związana z kształtem długoterminowego porozumienia w sprawie handlu – należy pamiętać, że porozumienie w sprawie Brexitu nie zawiera ostatecznych warunków regulujących brytyjsko-unijne relacje handlowe – niepewność w tym zakresie może zniechęcić kluczowe przedsiębiorstwa do działalności na terenie Wielkiej Brytanii. Przykładem może być decyzja Tesli o budowie fabryki w Niemczech zamiast w Zjednoczonym Królestwie, wyraźnie powodowana niepewnością w sprawie Brexitu. Finalizacja Brexitu wyłącznie na papierze nie wyeliminuje zatem całej niepewności.
– Obawy egzystencjalne dotyczące Zjednoczonego Królestwa – nie jesteśmy szczególnie przekonani, że Szkocja, a przede wszystkim Irlandia Północna, będą miały jakiekolwiek podstawy do uniezależnienia się od Zjednoczonego Królestwa. Byłby to wyjątkowy strzał w stopę, ponieważ oba regiony są uzależnione od znacznych transferów fiskalnych z budżetu Zjednoczonego Królestwa – 7% PKB w przypadku Szkocji, a znacznie więcej w przypadku słabej gospodarki Irlandii Północnej, która w 2018 r. miała najwyższe wydatki budżetowe per capita w skali kraju.
– Bez względu na Brexit, unijne ramy regulacyjne pozostaną – UE nie będzie przychylna wobec jakichkolwiek prób Wielkiej Brytanii dotyczących zdecydowanej zmiany polityki w zakresie regulacji i handlu i niewątpliwie wykorzysta to jako argument przetargowy w nadal nierozstrzygniętych negocjacjach w sprawie porozumienia handlowego. Swoboda Wielkiej Brytanii w zakresie pobudzenia wzrostu dzięki deregulacji i innym działaniom politycznym może zatem okazać się mocno ograniczona.
Wiele hałasu, a następnie machnięcie ręką po wyborach 12 grudnia?
Jak widać na przykładzie powyższej listy, głównym wsparciem dla funta szterlinga i brytyjskiej gospodarki jest fakt, iż sama znajomość reguł gry w sprawnie przeprowadzonym procesie Brexitu i eliminacja ryzyka zawieszonego parlamentu/rządu Corbyna może przynieść znaczną ulgę i pobudzić aktywność po okresie wstrzymywania decyzji inwestycyjnych.
Jednak marzenie największych konserwatywnych zwolenników Brexitu zakładające, iż po wyjściu z Unii Wielka Brytania stanie się oazą wolnego handlu i „Singapurem nad Tamizą”, w żadnym wypadku się nie spełni. Podsumowując, nasza ogólna opinia jest taka, że pozytywne oczekiwania są nieco na wyrost, a nadzieje na poprawę stanu brytyjskiej gospodarki i funta szterlinga szybko mogą zostać ograniczone po Brexicie.
Jeżeli nasze szacunki okażą się błędne, początkowy wzrost kursu funta może przekroczyć przewidywany przez nas maksymalny poziom 3-4%. Z drugiej strony, jeżeli Wielka Brytania będzie podejmować słabe inicjatywy polityczne, a światowe otoczenie gospodarcze okaże się osłabione i nie zapewni wsparcia, Bank Anglii może być zmuszony do ingerencji, aby sfinansować deficyt budżetowy, przez co podwójne deficyty mogą utrzymać funta w dolnych granicach przedziału jeszcze przez co najmniej rok.
Prognoza i analiza inwestycyjna dotycząca funta szterlinga i brytyjskich akcji w okolicach wyborów 12 grudnia
Aprecjacja funta – relacja ryzyka do zysku nie wydaje się obiecująca dla inwestorów liczących na dalszy wzrost kursu funta bezpośrednio po wyborach, ponieważ konsensus w sprawie wyników jest zdecydowany, a traderzy, którzy zajęli już długie pozycje w funcie mogą rozważyć szybką realizację zysków lub sprzedaż opcji kupna w ramach długiej pozycji. Biorąc pod uwagę nasz argument o „dokonanej szkodzie”, podtrzymujemy, że przedział dla funta na stałe się obniżył, a zatem potencjał spadku w parze EUR/GBP może nie przekroczyć 0,8000 nawet w perspektywie długoterminowej, o ile nie nastąpi kryzys w UE.
Deprecjacja funta – scenariusz dotyczący opcji jest znacznie łatwiejszy w przypadku deprecjacji funta, ponieważ rynek może uznać, że wycena zdecydowanej reakcji na przewidywane wyniki wyborów była zawyżona lub ponieważ po wyborach szybko powróci niepewność w odniesieniu do długoterminowych aspektów brytyjskiej gospodarki. Przed wyborami spready opcji sprzedaży oferują najbardziej atrakcyjną relację ryzyka do zysku dla funtowych niedźwiedzi, ponieważ opcje sprzedaży z niską deltą są bardzo drogie (wysoka zmienność implikowana z duża lewostronną skośnością, w szczególności w przypadku ubezpieczenia od katastrof). Wątpiący w siłę funta czekający na wynik wyborów w ciągu najbliższych dwóch-trzech miesięcy mogą preferować prostsze, waniliowe opcje sprzedaży w parze GBP/USD lub kupna w parze EUR/GBP.
Akcje brytyjskich spółek – prognozowanie dotyczące rynków akcji jest trudne, a w przypadku krytycznych zdarzeń takich jak czwartkowe wybory jest jeszcze trudniejsze. W przypadku znacznej przewagi konserwatystów, pierwotna reakcja w ciągu dnia będzie najprawdopodobniej pozytywna dla akcji brytyjskich ze względu na uniknięcie wyraźnie antykorporacyjnego planu Corbyna. Inwestorzy szybko jednak zdadzą sobie sprawę, że czeka ich jeszcze kluczowy problem negocjacji faktycznego porozumienia handlowego z UE po Brexicie.
W przypadku silnego rządu konserwatystów nastąpi wzrost wydatków fiskalnych, który okaże się pozytywny dla przedsiębiorstw krajowych, takich jak lokalne banki, spółki o średniej kapitalizacji (FTSE 250), przedsiębiorstwa budowlane, dostawcy usług komunalnych i sprzedawcy detaliczni. Byłoby to zgodne z obserwowanymi od lat reakcjami rynku w miarę napływu informacji na temat Brexitu. Po stronie negatywów eksporterzy, przede wszystkim spółki farmaceutyczne, ponieśliby straty w wyniku mocnego GBP.
W perspektywie długoterminowej, zakładając osiągnięcie porozumienia w sprawie Brexitu, brytyjskie spółki działałyby w świecie po Brexicie, w którym niemożliwe jest przewidzenie zachowania akcji brytyjskich w odniesieniu do reszty świata. Jednak od 2009 r. brytyjskie akcje odnotowywały jedynie lekko gorsze wyniki niż akcje europejskie w EUR i nic nie wskazuje, by trend ten nie utrzymał się również po Brexicie.
Brytyjskie akcje wyglądają atrakcyjnie w kontekście dywidendy na poziomie 5%, mimo iż oznacza to niższe stopy wzrostu zysków, a brytyjska giełda (FTSE 100) zdominowana jest przez spółki finansowe, energetyczne i materiałowe, a jedynie 1% indeksu stanowią spółki informatyczne, co do których w następnej dekadzie przewiduje się znaczny wzrost. Naszym zdaniem brytyjskie akcje nie stanowią prostego wyboru, dlatego co do zasady skłaniamy się ku ostrożnemu doborowi poszczególnych akcji na brytyjskim rynku zamiast zaangażowania w brytyjskie indeksy.