Więcej zastrzeżeń, mniej prób wyłudzeń; system Dokumenty Zastrzeżone skutecznie utrudnia życie złodziejom

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

zbp.25lat.01.400x2 miliony złotych - taką kwotę usiłowali wyłudzić oszuści z jednego z lubelskich banków przy użyciu skradzionego dowodu tożsamości. Plany przestępców pokrzyżowała weryfikacja okazanego dokumentu przez pracownika banku w systemie Dokumenty Zastrzeżone. Gdyby właściciel skradzionego portfela nie zgłosił tego faktu w banku - być może dziś musiałby udowadniać, że nie zaciągał żadnego kredytu, a i bank utraciłby całkiem sporą kwotę. 28 stycznia tradycyjnie już obchodzony jest Dzień Ochrony Danych Osobowych - zatem podczas konferencji  Związku Banków Polskich sporo miejsca poświęcono temu instrumentowi, skutecznie zabezpieczającemu Polaków przed wykorzystaniem ich danych osobowych w niecnych celach.

Wspomniany na wstępie przypadek to tylko jeden z – coraz liczniejszych – przypadków powstrzymania próby wyłudzenia kredytu dzięki systemowi Dokumenty Zastrzeżone. Koordynator kampanii informacyjnej systemu Grzegorz Kondek potwierdza: od roku 2008, kiedy to umożliwiono zastrzeganie dokumentów również osobom nieposiadającym konta w banku, baza zwiększyła się o niemal 900 tysięcy nowych rekordów. Optymizmem nastraja fakt, iż z roku na rok liczba zgłoszeń sukcesywnie rośnie. – Rok który minął był rekordowy pod tym względem; aż 131 tys. dokumentów wpłynęło do bazy – zwiększyliśmy tę liczbę o ponad 2% w porównaniu do roku 2014 – potwierdza Grzegorz Kondek. W samym tylko ostatnim kwartale 2015 roku do systemu trafiły informacje o 29 tysiącach 718 utraconych dokumentach tożsamości. Rosnąca liczba zastrzeżeń  przynosi efekt w postaci spadającej z roku na rok zarówno liczby prób wyłudzeń, jak również wartości tych prób. – W jednym i drugim przypadku wskaźnik spadł; w 2015 roku odnotowaliśmy 7184 takie próby opiewające na łączną kwotę 253 mln złotych. Jest to najniższa kwota w historii badania – potwierdza koordynator kampanii informacyjnej systemu. Jednak Dokumenty Zastrzeżone mogły pokrzyżować szyki oszustom znacznie częściej. Jak to możliwe? Po pierwsze – wspomniane dane obejmują jedynie próby fraudów w sektorze bankowym. Uczestnikami systemu są również przedsiębiorcy z innych branż – na przykład operatorzy telekomunikacyjni. Nawet jednak w przypadku sektora bankowego statystyki obejmują jedynie próby wyłudzenia wykryte na   stosunkowo późnym etapie przed udzieleniem decyzji kredytowej – czyli w chwili pobrania raportu BIK. Grzegorz Kondek przypomina tymczasem, że wstępna weryfikacja dokumentu klienta  dokonywana jest już w chwili, kiedy podchodzi on do bankowego okienka celem zakupu produktu lub wykonania określonych operacji. – Oszczędności dla gospodarki powinniśmy liczyć w miliardach złotych – przekonuje koordynator Dokumentów Zastrzeżonych. Potwierdzają to suche dane zgromadzone w systemie; od 2008 roku udaremniono przechwycenie przez złodziei z banków blisko 3,3 mld złotych. Wśród 61 tys. prób wyłudzeń wykrytych w tym okresie, ponad 1120  dotyczyło kwot większych niż 1 mln złotych. Jakby na przekór powiedzonku „Jak kraść – to miliony” okazuje się, że bankowi oszuści nie gardzą nawet najdrobniejszym łupem. – Około 10300 prób wyłudzeń dotyczyło kwot 1000-złotowych i niższych – podkreśla Grzegorz Kondek. Średnia kwota udaremnionej próby wyłudzenia wyniosła w IV kwartale minionego roku 31907 złotych – i była o ponad 3 tysiące złotych wyższa niż średnia za cały 2015 rok.

Fraudy z użyciem kradzionych dowodów tożsamości mogą być dokonywane również i w innych miejscach niż banki – dlatego prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz  zaapelował do przedsiębiorców z innych branż, by przed podpisaniem umowy przewidującej odroczoną płatność, wynajem lokalu czy mienia ruchomego każdorazowo potwierdzali, że przedstawiony przez klienta dokument nie znajduje się w bazie systemu Dokumenty Zastrzeżone. Tym bardziej, że złodziej wcale nie musi posłużyć się dokumentem niezwłocznie po kradzieży; znane są przypadki, gdy policja likwidowała całe hurtownie skradzionych dokumentów. Niektóre z nich właściciele utracili nawet kilka lat temu. Nie mniejszym zagrożeniem aniżeli kradzież samego dokumentu jest kradzież tożsamości – czyli posługiwanie się przez przestępców danymi osobowymi pozyskanymi na przykład poprzez umieszczanie fałszywych ogłoszeń o pracę. Kandydaci nadsyłając oferty przekazują przestępcom wszystkie dane, niezbędne do spreparowania fałszywego dowodu tożsamości. Wykrycie tego typu przestępstw jest o tyle trudniejsze niż w przypadku kradzieży dowodu osobistego, że ofiara w ogóle nie zdaje sobie sprawy z popełnienia czynu zabronionego. – Jeżeli ktokolwiek podejrzewa, ze uczestniczył w tego rodzaju rekrutacji powinien się zastanowić, czy nie zastrzec dokumentu w bazie danych – zaznaczył Grzegorz Kondek.

Rzecz jasna, najwygodniejszym rozwiązaniem byłoby zobowiązanie organów ścigania do przekazywania informacji o kradzieżach dowodów tożsamości do systemu DZ. Dlaczego tak się nie dzieje? Podczas wczorajszej konferencji zapytaliśmy o to prezesa ZBP, Krzysztofa Pietraszkiewicza. Jego zdaniem, podstawową barierą dla wdrożenia takiej funkcjonalności jest niewystarczająco rozwinięta sieć teleinformatyczna Policji. – Muszą być świetne zinformatyzowane posterunki Policji, żeby była łączność online. W sektorze bankowym mamy to zorganizowane w ten sposób, że po 10 minutach od zastrzeżenia wszystkie punkty – nie tylko bankowe, także policja, prokuratura czy choćby sieci telekomunikacyjne –  otrzymują informację, że dany dokument jest widoczny w systemie DZ. Bierzemy odpowiedzialność za rozpowszechnienie tej informacji – z całą stanowczością podkreślił prezes ZBP. Jego zdaniem, problemem mogą być również niewystarczające kadry na mniejszych posterunkach – ulokowanych na wsi czy w małych gminach. Dodatkowe obciążenie dla jednego czy dwóch funkcjonariuszy, stanowiących całą załogę takiej jednostki, mogłoby w istotny sposób wpłynąć na opóźnienie w wykonywaniu podstawowych zadań Policji. Prezes Pietraszkiewicz zaznaczył jednak, że każdy z funkcjonariuszy został uprzedzony o konieczności poinformowania osoby, której skradziono dokument tożsamości, by udała się do banku zgłosić ten fakt. Innym wyzwaniem, tym razem natury prawnej, jest kwestia odpowiedzialności za umieszczenie w systemie przedwczesnej informacji o utracie dokumentów – na przykład wówczas, gdy „papiery” zaginęły gdzieś w domowym bałaganie i po krótkim czasie się odnalazły. Jeśli zgłoszenie zostało dokonane wyłącznie w banku, czynność ma charakter umowny – tymczasem zobowiązanie organów ścigania do rejestracji również zagubionych dokumentów rodziłoby określone konsekwencje przewidziane przez prawo.

Karol Jerzy Mórawski