Walka o niższe OC zamaskuje wyższą akcyzę?
Posiadaczy samochodów jest u nas sporo. To potężna siła – gdyby się zorganizowała, w co wątpię. Ale na pewno jest to elektorat do wykorzystania. Nie należy go zatem drażnić, wręcz przeciwnie – ugłaskiwać i dopieszczać. Ale skąd ta nagła chęć do interweniowania? Pani premier, posłowie… Parlamentarzyści z Kukiz ’15 domagają się zbadania przez rząd, czy ceny ubezpieczeń komunikacyjnych nie są sztucznie zawyżane – pisze bankier.pl. – Brak stanowiska Rady Ministrów w tej sprawie będzie w mojej opinii oznaczać, iż rząd PiS nie stoi po stronie milionów polskich kierowców – mówi poseł Adam Andruszkiewicz.
Jak twierdzą ubezpieczyciele, nie jest potrzebna interwencja rządu, ale „przemyślana interwencja legislacyjna w postaci regulacji zadośćuczynień” – jak mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. Ale to wymagałoby pracy, a nie o pracę tu chodzi. Przyjmując spiskową teorię dziejów, akcja z OC i obrona kierowców może być przykrywką dla mającej obowiązywać od 2017 roku nowej akcyzy od samochodów sprowadzanych z zagranicy. To już nie będą grosze za starsze auta. To będą dziesiątki tysięcy złotych. Jak wylicza portal dailydriver.pl, w przypadku piętnastoletniego auta z silnikiem o pojemności 4,2 litra byłoby to… 56 tys. zł! Wprawdzie Ministerstwo Finansów zapowiada korekty w przyjętym przez portal wzorze, ale na miejscu kierowców specjalnie bym w dobry kierunek tych zmian nie wierzył. A już całkowitą paranoją jest akcyza malejąca wraz z wartością samochodu. W efekcie stanieją auta luksusowe, a wiele osób zostanie odciętych od zakupu starszego, używanego samochodu. Ale za to będą mogły pomarzyć: a zapłaciłbym niższe OC…
Przemysław Szubański