Uncja za 1250 dolarów. Kto teraz pójdzie na zakupy?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

To był najgorszy tydzień dla złota od połowy 2013 roku. Kurs w ciągu ostatnich pięciu dni stracił około 5 procent, przez co na koniec piątkowej sesji wyniósł niewiele ponad 1250 dolarów za uncję. To najniższy poziom od czterech miesięcy. Czy to, co obecnie obserwujemy na rynkach, to pierwszy krok w kierunku minimów z przełomu roku? Czy może tylko emocjonalny rajd posiadaczy papierowego złota? Jedno jest pewne - obecna cena może skłonić pewne grupy inwestorów do zwiększonych zakupów.

Emocji w minionym tygodniu było sporo, zwłaszcza we wtorek. Kurs złota w tym dniu runął z 1310 do około 1260 dolarów, a wszystko działo się w zawrotnym tempie. Widać tu było, jak ważnym wsparciem dla złota była bariera 1300 dolarów. Kiedy notowania spadły poniżej, inwestorzy (a raczej ich automaty inwestycyjne) zalały rynek ofertami sprzedaży.

Dodajmy, że wtorek nie przyniósł żadnych zaskakujących informacji. Owszem, pojawiło się kilka plotek. Między innymi o tym, że Deutsche Bank wynegocjował niższą karę z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości – z proponowanych 14 miliardów dolarów zrobiło się ponoć niewiele ponad 5.

Oprócz tego pojawiły się głosy, że Europejski Bank Centralny ograniczy program skupu aktywów o 10 miliardów euro. Aktualnie instytucja produkuje do 80 miliardów euro miesięcznie. Sprawa jest o tyle zaskakująca, że rynek do tej pory oczekiwał zupełnie czegoś innego, czyli że EBC będzie chciał wydłużyć program.

Choć te informacje były bardzo istotne dla inwestorów na całym świecie, nikt wcześniej by nie przewidział, że tak mocno wpłyną na wycenę złota. Z kolei niemal w tym samym czasie, zupełnie bez echa przeszły zapowiedzi dotyczące szybszego i „twardszego” Brexitu. Ministrowie nowej premier Theresy May wyraźnie zasugerowali, że nie zamierzają ignorować głosu Brytyjczyków w ostatnim referendum. Wszystko to sugeruje, że w minionym tygodniu mieliśmy do czynienia z atakiem spekulantów i posiadaczy papierowego złota.

Oczywiście ciężko stwierdzić, jak tąpnięcie wpłynie na dalsze notowania złota. Prawdopodobnie duża część rynku ruszy w poniedziałek na większe zakupy. Niskie ceny to bowiem doskonała okazja do uzupełnienia portfela. Tyczy się to zwłaszcza inwestorów detalicznych, którzy kupują złoto w fizycznej postaci lub w formie biżuterii. Przykładem jest trzeci kwartał ubiegłego roku, w trakcie którego notowania poszły w dół aż o 7 procent przy równoczesnym wzroście popytu na złoto w sztabkach, monetach lub biżuterii. Popyt na złoto inwestycyjne wzrósł wtedy aż o 33 procent w ujęciu rocznym, a na biżuterię o 6 procent, wynika z danych Światowej Rady Złota.

Dokupywać mogą też banki centralne. Ich rezerwy wypełniają stosy pieniądza papierowego, którego emitenci szaleją z prasami drukarskimi lub zerowymi stopami procentowymi. Światowa Rada Złota zapytała top-managerów 19 banków centralnych o ich plany odnośnie złota. Ponad połowa stwierdziła, że zamierza zwiększyć rezerwy kruszcu w przyszłości, a ponad 30 procent stwierdziło, że na pewno ich nie ruszy. Ceny grubo poniżej 1300 dolarów za uncję mogą przyspieszyć realizację tych planów.

Michał Tekliński,
Mennica Wrocławska – Grupa Goldenmark