Tylko w kwietniu zamiana obligacji z 5 razy wyższym dyskontem

Tylko w kwietniu zamiana obligacji z 5 razy wyższym dyskontem
Fot. stock.adobe.com/Yozayo
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Ponad połowa posiadaczy obligacji decyduje się na zamianę swoich papierów, jeśli na nowe dostaną kilkadziesiąt groszy rabatu - wynika z danych Ministerstwa Finansów. Podobna okazja ma miejsce w kwietniu br. Wyższe dyskonto ma skłonić posiadaczy obligacji premiowych do ponownego powierzenia oszczędności rządowi.

#BartoszTurek: W kwietniu dyskonto przy rolowaniu obligacji wynosi od 20 groszy - jeśli wybierzemy papiery 2-letnie - do 50 groszy w przypadku „dziesięciolatek” @MF_GOV_PL

Detaliczne obligacje skarbowe to papiery, które budzą bardzo stonowane emocje. Nie ma tu miejsca ani dla spektakularnych zysków, ani też strat. Ma to być bezpieczny sposób na pomnażanie oszczędności. Pewnie też dlatego obligacje te trafiają przede wszystkim do portfeli zachowawczych inwestorów po 50-tce – wynika ze statystyk ministerstwa.

Chętnie kupujemy nowinki

Zdarzają się jednak sytuacje, w których Ministerstwo uatrakcyjnia oferty obligacji wprowadzając nowy typ papierów lub preferencyjne warunki zamiany zapadających w danym miesiącu obligacji na papiery nowej emisji.

Z tym drugim przypadkiem mamy właśnie teraz do czynienia. Chodzi o preferencyjne zasady zamiany obligacji. Zazwyczaj, jeśli właśnie zapadają nasze papiery skarbowe, to możemy zamienić je na nowe z 10-groszowym dyskontem. W kwietniu to dyskonto wynosi od 20 groszy – jeśli wybierzemy papiery 2-letnie – do 50 groszy w przypadku „dziesięciolatek”.

Czy w marcu kupiliśmy obligacje za 0,5 mld złotych?

Najprawdopodobniej spowoduje to, że marcowe wyniki sprzedaży obligacji będą całkiem przyzwoite. Niewykluczone, że z tytułu zamiany starych papierów na nowe na konta Ministra trafi co najmniej 400-500 milionów złotych. Jeśli faktycznie tak by się stało, to wynik ten byłby o około 200 milionów wyższy niż w ostatnich miesiącach.

Skąd tak optymistyczna prognoza? Podobnie było w październiku 2016 roku. Wtedy zapadały jedenastomiesięczne obligacje, które w 2015 roku przyciągnęły bardzo wielu nowych inwestorów. Aby ich pieniądze pozostały na kontach skarbu państwa, zaproponowano im zamianę obligacji na nowe z 30-groszowym dyskontem.

Zdecydowała się na to ponad połowa inwestorów. W dwa lata później, gdy zapadały kupione przez nich dwuletnie obligacje znowu można było liczyć na dyskonto – nawet 50 groszowe, co znowu pozwoliło rolować większą część zapadających papierów.

Kwietniowa promocja

I tym razem moment na zaproponowanie dyskonta na papiery dłużne nie jest przypadkowy. W kwietniu 2019 roku zapadają obligacje premiowe, które emitowane były w czerwcu 2018 roku. Przypomnijmy, że kupując te papiery mieliśmy możliwość wzięcia udziału w losowaniu premii pieniężnych w kwocie od 10 złotych do 10 tysięcy złotych. Z oferty tej skorzystało wielu Polaków.

W efekcie Minister Finansów sprzedał papiery premiowe warte 371 milionów złotych. Teraz na właścicieli tych obligacji czekają preferencyjne zasady zakupu papierów z nowej emisji.

Czy to się opłaca?

Załóżmy, że ktoś rozważa zakup obligacji 10 letniej. Może to zrobić bez dyskonta, albo z 50-groszowym dyskontem przy okazji zamiany zapadającej w kwietniu obligacji. Oprocentowanie dziesięciolatki to 2,7% w pierwszym roku i 1,5 pkt. proc. ponad inflację w kolejnych. Zakładając, że inflacja będzie w kolejnych latach na poziomie celu inflacyjnego, możemy łatwo obliczyć, że inwestor kupujący papiery skarbowe bez dyskonta zarobi po opodatkowaniu 37,4%, a ten, który kupił obligacje z dyskontem może zainkasować 38-proc. zysk. Różnica jest więc niewielka, ale korzystna dla inwestora, nawet przy założeniu opodatkowania 50-groszowego dyskonta tzw. podatkiem Belki.

Bartosz Turek

Źródło: aleBank.pl