Tydzień rekordowych wyników
Ale wynik Barcelony to mały pikuś w porównaniu z wynikiem, jaki osiągnął PiS w konfrontacji z Unią Europejską. 27:1 – tak przegrywa drużyna, która zupełnie nie umie grać. I o ile piłkarze i trener PSG zachowali się fair, umiejąc przegrać i nie oskarżać o tę przegraną wszystkich naokoło, o tyle drużyna PiS, z trenerem Kaczyńskim na czele pokazała, że przegrywać nie umie. To znaczy najpierw pokazała, że nie umie grać, nie ma żadnej koncepcji, zawodnicy są fatalni technicznie i nieskuteczni, a strategia trenera polega wyłącznie na pluciu na przeciwników. Przygotowywano się do meczu z Naprzodem Pipidówek, a nie z drużyną europejskiej klasy. Do walki z jednym z najlepszych europejskich napastników wystawiono (i to chyba w dosłownym tego słowa znaczeniu) zawodnika, który w mocno niejasnych okolicznościach zmienił barwy klubowe, a jego kontrakt owiany jest mgłą tajemnicy.
A sam mecz… Trener, jak zwykle, siedział gdzieś na trybunach, zasłaniając się pomocnikami. Jednym, znanym z pustego słowotoku, za którym nie stoją praktycznie nigdy żadne konkrety. I drugim, którego wiedza na temat przeciwników jest żenująca, który spotyka się z przedstawicielami nieistniejących klubów, a wysłany na poszukiwanie nowych zawodników nie interesuje się efektami swych działań. Nic dziwnego: skoro nie działa…
W tej sytuacji wynik mógł być tylko jeden. Ale fakt, że bramki strzelali wszyscy przeciwnicy, włącznie z rezerwowymi i masażystami, niczego drużyny z PiS nie nauczył. Podobno jeśli jedna osoba mówi Ci, że jesteś pijany – możesz to zignorować. Jeśli mówią Ci to dwie osoby, zacznij się niepokoić. Jeśli powiedzą Ci to trzy osoby, to idź do domu i połóż się do łóżka. A jeśli mówi ci to 27 osób? W wersji obecnie rządzących oznacza to, że tylko oni mają rację.
Przemysław Szubański
Redaktor Gazety Giełdy Parkiet