Inwestorzy w Polsce skupili się na OFE. Czy mają szanse zarobić w Turcji?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

burdach.robert.03.250x166Ostatnie trzy miesiące to jeden z najgorszych okresów dla tureckiego rynku akcji w ostatnich kilkunastu latach.

Tylko głębokie spadki z lat 2000-2001 oraz 2007-2008 miały znacząco większą siłę niż te, z którymi mamy obecnie do czynienia. Silny, ponad 30-procentowy, ruch spadkowy, który rozpoczął się pod koniec maja, to efekt nałożenia się w krótkim okresie kilku negatywnych czynników.

Pierwszym impulsem do korekty indeksów okazały się protesty antyrządowe w obronie historycznie ważnego dla Turków parku Gezi. Lokalne manifestacje przerodziły się w ogólnokrajowe protesty i starcia z policją. Tureckim rządzącym zabrakło wyczucia i wyobraźni – dopuścili by stosunkowo niegroźny problem w efekcie sparaliżował kraj i zdominował media na długie tygodnie. Ten błąd może okazać się kosztowny i utrudnić ponowne wygranie przyszłorocznych wyborów przez obecnie rządzącą partię AKP. Efekt końcowy tych wydarzeń to powrót pytań o stabilność społeczno-polityczną kraju znad Bosforu – problem, który Turcja zdawała się mieć już dawno za sobą.

Sytuację na rynku akcji pogorszyły komunikaty płynące z Fed o planowanym zakończeniu QE3 – programu skupu obligacji o wartości 85 mld USD miesięcznie. Inwestorzy zareagowali na te zapowiedzi dość nerwowo – obawiając się silnego odpływu kapitału z rynków wschodzących i na zasadzie samosprawdzającej przepowiedni,  sami zapoczątkowali ten proces. W efekcie pogłębiła się przecena tureckich akcji, obligacji, a także tureckiej liry. Spiralę negatywnych dla Turcji zdarzeń zwieńczyły przybierające na sile konflikty społeczne w Egipcie oraz groźba konfliktu zbrojnego w Syrii. Niestabilna sytuacja w regionie dodatkowo pogorszyła sentyment i wywindowała cenę ropy naftowej, której Turcja jest dużym importerem.

Każde z tych zdarzeń mogło spowodować korektę, ale to ich nawarstwienie zdecydowało o tak dużej dynamice ruchu spadkowego. Ale to już jest przeszłość. Pytanie co dalej?

Szczegółowe prognozowanie przy tak rozchwianych rynkach jest bardzo trudne i właściwie mija się z celem. Wskazanie dokładnego punktu, określenie momentu, w którym rynek zmieni trend to raczej kwestia szczęścia niż umiejętności. Warto raczej skupić się na fundamentach i perspektywach Turcji jako kraju, gospodarki oraz rynku akcji. Czy zaszły tu jakieś istotne zmiany?

Struktura demograficzna Turcji nadal jest unikalna w skali Europy – jedna czwarta obywateli nie przekroczyła piętnastego roku życia, a połowa populacji to ludzie, którzy nie ukończyli trzydziestu lat. Pod względem liczby ludności Turcja plasuje się na siedemnastym miejscu na świecie, przy wciąż dodatnim przyroście naturalnym. Razem daje to duży rynek i sprzyja wzrostowi dynamiki popytu wewnętrznego, który jest kołem zamachowym dla całej gospodarki. Jednocześnie Turcja zwiększa eksport i poprawia jego strukturę. Procentowy udział eksportu do Unii Europejskiej spadł, a dynamiczny wzrost eksportu do krajów Afryki Północnej i Zatoki Perskiej spowodował, że Turcja nie jest uzależniona od kondycji gospodarczej jakiegokolwiek konkretnego kraju czy regionu. To ważny czynnik, znacząco stabilizujący wielkość eksportu ogółem.

Co warte podkreślenia, rynek wewnętrzny Turcji jest na tyle duży, że wiodące lokalne przedsiębiorstwa mają wystarczającą skalę działalności, by z sukcesem zdobywać nowe rynki zbytu. Przykładem mogą tu być przedstawiciele przemysłu samochodowego lub producenci AGD. Tamtejsze przedsiębiorstwa potrafią doskonale wykorzystać wyjątkowe położenie Turcji. Zarówno geograficznie jak i kulturowo, Turcja jest mostem, łącznikiem miedzy Wschodem a Zachodem. Porty tureckie zyskują na znaczeniu w ramach przewozu dóbr i towarów, a tureckie linie lotnicze w ostatnich latach odniosły niewątpliwy sukces i zwiększyły skalę oraz zasięg działania.

Prawdą jest, że antyrządowe protesty, wzrost kosztu pieniądza i osłabienie się tureckiej waluty niewątpliwie miały swój wpływ na korektę prognoz makroekonomicznych dla tureckiej gospodarki. Niemniej jednak oczekiwany wzrost PKB na poziomie 3-3,5% w 2013 r. i ponad 4% w 2014 r. wciąż wygląda atrakcyjnie i jest poza zasięgiem wielu krajów w Europie. Co więcej, na tureckiej giełdzie można znaleźć wiele spółek, które regularnie wypłacają dywidendę i charakteryzują się dobrymi perspektywami wzrostu zysków w następnych latach. Po silnej korekcie ich wyceny mnożnikowe cofnęły się do poziomów ostatni raz widzianych w 2008 r., co może zachęcać do zakupów.

Obecnie trudno przewidzieć, kiedy wygasną główne czynniki ryzyka wpływające na Turcję i jak długo utrzyma się negatywny sentyment inwestorów. Dlatego tak ważne jest, by przed ulokowaniem kapitału nad Bosforem inwestorzy zrozumieli i zaakceptowali specyfikę tamtego rynku. Jednocześnie warto pamiętać, że choć inwestowanie na tureckim rynku akcji wiąże się z dużym ryzykiem, to w zamian za to otrzymujemy duży potencjał wzrostu.

Robert Burdach
Union Investment TFI S.A.