Oczekiwana kontynuacja odbicia
Udane, choć wymęczone, zakończenie notowań na Wall Street mogą dać nadzieję na kontynuację odbicia na innych rynkach, w tym także w Europie i na GPW.
Udane, choć wymęczone, zakończenie notowań na Wall Street mogą dać nadzieję na kontynuację odbicia na innych rynkach, w tym także w Europie i na GPW.
Nasi inwestorzy nerwowo zareagowali na zaostrzenie sytuacji na Ukrainie. Nie całkiem uspokoiły się po braku eskalacji wydarzeń wraz z upływem terminu ukraińskiego ultimatum i stosunkowo stonowanym oświadczeniu ze strony Rosji. Warszawskie indeksy traciły najmocniej, plasując się zaraz po rynkach obu krajów zaangażowanych w konflikt i tracącym ponad 3 proc. wskaźniku w Atenach.
Ponad procent zyskali w minionym tygodniu posiadacze złota po publikacji zapisków z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Uwaga inwestorów pozostaje za Oceanem – głównie ze względu na oczekiwane spadki akcji na Wall Street. Jeśli 5-letnia hossa w najbliższym czasie faktycznie dobiegnie końca, to czy zyskają na tym lokujący kapitał w żółty kruszec?
Sytuacja na wschodzie Ukrainy oraz ostatnie słabe zachowanie Wall Street psuje w poniedziałek nastroje na europejskich giełdach. Odciska to też niekorzystne piętno na notowaniach złotego.
Kolejna słaba sesja w USA i rosnące prawdopodobieństwo wydarzeń zbrojnych we wschodniej Ukrainie mogą skłaniać inwestorów na Starym Kontynencie do sprzedawania akcji.
W ostatnich dniach widać zmianę nastawienia inwestorów do poszczególnych segmentów rynku. Najmocniej na wartości tracą indeksy wiodących giełd, zaś na większości emerging markets mamy do czynienia nie tylko z wyhamowaniem spadków, ale także mniej lub bardziej śmiałymi próbami ruchu w górę. To dobrze rokuje także naszemu parkietowi, który co prawda traci, ale nieporównanie mniej niż Frankfurt, czy Paryż.
Powrót Grecji na rynek długu, minutki FOMC, rozczarowują dane o chińskim eksporcie i imporcie oraz słabe zachowanie Wall Street to główne tematy tego tygodnia. Problem w tym, że sygnały generowane przez te wydarzenia były przeciwstawne, więc otrzymaliśmy taki misz-masz niespójnych sygnałów.
Początek czwartkowej sesji za oceanem nie zwiastował wielkich wydarzeń. Jednak jej ostateczny bilans był fatalny dla posiadaczy akcji. Silne spadki objęły zdecydowaną większość spółek, a najmocniej ucierpiał sektor technologiczny, z jego dotychczasowymi liderami na czele. Zarówno zasięg, jak i skala przeceny, wskazuje na możliwość wystąpienia poważniejszej korekty. Nie ominie ona również naszego rynku.
Gwałtowna fala wyprzedaży akcji przetoczyła się wczoraj przez Wall Street, dziś dotarła do giełdy w Tokio i prawdopodobnie ogarnie europejskie parkiety. Dużo mniejszej przeceny doświadczyły natomiast giełdy rynków wschodzących. To przypadek?
Czwartek stanowi mix nastrojów ukształtowanych przez wczorajszą wieczorną publikację protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC, dzisiejsze nocne dane z Chin i oczekiwanie na wyniki aukcji greckich obligacji.
Bez wątpienia jednym z najważniejszych wydarzeń środowej sesji okazała się publikacja protokołu z marcowego posiedzenia Fed, podczas którego Janet Yellen podjęła decyzję o zmianie założeń forward guidance.
Z opublikowanego wczoraj protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC wynika, że stopy Fed mogą zostać podwyższone później niż oczekiwano. Wall Street podskoczyła z radości, inwestorzy w Europie też mogą.
Mocna dwudniowa przecena na Wall Street została we wtorek powstrzymana. Inwestorzy postanowili poczekać z decyzjami na publikacje raportów finansowych firm oraz protokołu z posiedzenia Fed. Podobnego scenariusza można się dziś spodziewać w Europie, choć tu nastroje może psuć Ukraina. Nasz parkiet będzie miał szansę na potwierdzenie swojej względnej siły.
W mediach wciąż jeszcze dominują doniesienia ze wschodniej Ukrainy. To jednak nie przeszkadza inwestorom kierować duże strumienie pieniędzy na rynki wschodzące. Pytanie, czy to chwilowym czy bardziej trwały proces?
Indeksy w Europie mogą zacząć dzień od niewielkich spadków idąc tropem Wall Street, ale nadzieje na odbicie S&P mogą powstrzymać podaż.
Fatalne zakończenie piątkowej sesji na Wall Street i kolejne niepokojące wieści zza wschodniej granicy nie pozwoliły na kontynuację dobrej passy na giełdach. W Moskwie spadki sięgały chwilami 4 proc., na Ukrainie przecena przekraczała 2,5 proc. Mocno ucierpiał indeks we Frankfurcie, zniżkując pod koniec dnia o prawie 2 proc.
Europejskie indeksy mogą rozpocząć dzień od wyraźnie niższych poziomów po tym jak Wall Street zaskoczyła świat wyprzedażą na piątkowej sesji.
Po raz kolejny okazało się, że wydarzenia lub informacje uznawane za bardzo ważne i mogące przesądzić o losach rynków, wcale takimi się nie stają. Przełomu nie spowodowały ani czwartkowe posiedzenie EBC, ani piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy będą musieli poczekać więc na kolejne impulsy.
Wyjątkowo słabo prezentował się w czwartek nasz rynek, zarówno na tle głównych giełd, jak i parkietów regionu. Tym razem kiepskie nastroje dominowały we wszystkich segmentach. Warszawscy inwestorzy nie reagowali na popołudniowy wzrost optymizmu w najbliższym otoczeniu.
Głównymi hamulcowymi indeksu największych spółek były we wtorek banki, którym Goldman Sachs ściął ceny docelowe. Jest szansa, że dziś WIG20 odreaguje tę słabość, reagując na nowy rekord, ustanowiony przez S&P500. Coraz bardziej zasadne jednak staje się pytanie, czy Wall Street nie dojrzała do korekty. I jak na nią zareaguje nasz parkiet.
Inwestorzy kupują akcje mając nadzieję, na dalsze kroki banków centralnych oraz na wyjaśnienie sytuacji wokół Ukrainy.
Główną przyczyną porannych zniżek w Europie będzie zmiana nastrojów na Wall Street jaka dokonała się w ostatnich godzinach sesji. Oliwy do ognia dolał Barack Obama.
Wtorkowe notowania przyniosły na wielu rynkach nadzieję na poprawę sytuacji. Silne zwyżki nie miały jednak mocnego uzasadnienia fundamentalnego i należy je traktować na razie jedynie w kategoriach odreagowania niedawnych spadków. Dzisiejsze zachowanie giełd może przynajmniej częściowo przybliżyć odpowiedź na pytanie o kierunek ruchu w najbliższych dniach.
Kolejny spadek aktywności gospodarczej w Chinach oraz gorsze niż oczekiwano dane z niemieckiego i amerykańskiego przemysłu zdominowały w poniedziałek nastroje inwestorów. Indeksy europejskie i tak trzymały się nienajgorzej, do czasu rozpoczęcia handlu na Wall Street. Na tym tle nasze wskaźniki ucierpiały tylko nieznacznie. Ta odporność na negatywny wpływ otoczenia może się jednak okazać krótkotrwała.
W piątek rano nastroje na rynkach finansowych są o niebo lepsze niż jeszcze 24 godziny wcześniej. Krótkoterminowa zmiana sentymentów widoczna jest też na forexie, gdzie dolar koryguje ostatnie umocnienie.
W piątek, mimo braku istotnych wydarzeń i informacji makroekonomicznych, inwestorzy nie będą z pewnością narzekać na nudę. Wrażeń dostarczy wysyp publikacji raportów finansowych spółek oraz ustalenie kursu rozliczeniowego instrumentów pochodnych. Sądząc po czwartkowych ruchach na walorach wielu firm, ostatnia godzina może w pełni zasłużyć na miano godziny cudów.
Rynki gwałtownie zareagowały na wczorajsze wyniki posiedzenia Fed. Dolar się umocnił, akcje potaniały, a rentowności obligacji USA wzrosły. Czy dziś podobnie dynamicznie inwestorzy zareagują na wyniki posiedzenia SNB? Prawdopodobnie nie.
17 marca do księgarni w całej Polsce trafiła książka „Służebność. Utracone dziedzictwo Wall Street”. Autor przyczyn ostatniego kryzysu gospodarczego dopatruje się w odejściu przez instytucje finansowe od zasady służebności wobec klientów. Pierwotnie powoływane z misją dbania o interesy tych, którzy powierzyli im swój kapitał, dziś przestały pełnić funkcję pośrednika działającego na rzecz swych klientów, a zaczęły występować jako własny zleceniodawca. W pogoni za własnym zyskiem, ryzykują kapitał im powierzony. Taft pisze, jak ów chory system uzdrowić.
We wtorek obawy związane ze zbrojnymi incydentami na Ukrainie, skutecznie zniechęciły warszawskich inwestorów do kontynuacji rozpoczętego dzień wcześniej dynamicznego odreagowania niedawnych spadków. Zagrożenia nie dostrzegły nie tylko giełdy zachodnie, ale także te z naszego regionu, w tym Ryga, Tallin i Wilno. Indeksy mocno rosły także na Ukrainie i w Rosji.
Inwestorzy w Europie rozpoczęli dzisiejszy dzień w fatalnych nastrojach, po wczorajszej wyprzedaży na Wall Street i dzisiejszej w Azji, obawiając się jednocześnie o spowolnienie w Chinach i o konsekwencje ukraińsko-rosyjskiego sporu o Krym. Jednak kolejny raz się okazało, że początek wcale nie przesądza o końcu, a wyprzedaż może okazać się dobrą okazją do wypracowania zysków. I to jest jedyne w tej chwili pocieszenie, bo pomimo obserwowanego odreagowania nastroje generalnie nie są dobre, a ryzyko dalszej ucieczki od ryzykownych aktywów spore.