Początek europejskiego QE
Idąc w ślad Fed i BoJ, podczas wczorajszego posiedzenia ECB podjął długo oczekiwaną decyzję o wprowadzeniu europejskiej wersji programu luzowania ilościowego.
Idąc w ślad Fed i BoJ, podczas wczorajszego posiedzenia ECB podjął długo oczekiwaną decyzję o wprowadzeniu europejskiej wersji programu luzowania ilościowego.
Zeszłotygodniowa decyzja SNB o zrezygnowaniu z obrony kursu EUR/CHF, okazała się dla wielu inwestorów bolesnym zaskoczeniem.
Ogłoszenie decyzji o zmianie polityki monetarnej Banku Centralnego Turcji sprzyjało w czasie wczorajszej sesji znaczącym wzrostom na giełdzie w Stambule. Inwestorzy z entuzjazmem przyjęli wiadomość o obniżeniu głównej stopy procentowej z 8.25% do 7.75% – turecki indeks XU100 wzrósł we wtorek o ponad 1%, sięgając w ten sposób najwyższego poziomu od maja 2013 roku.
Początek tygodnia został zdominowany przez wiadomości napływające z Dalekiego Wschodu, gdzie poniedziałkowa sesja upłynęła pod znakiem znaczących spadków na chińskiej giełdzie – indeks Shanghai Composite stracił wczoraj ponad 7.7%.
Do spekulacji związanych z możliwością wystąpienia Grecji ze strefy euro, dołączyły w piątek niepokojące doniesienia o poważnych problemach tamtejszego sektora bankowego. Jak wynika z informacji opublikowanych przez dziennik „Kathimerini” jedne z największych banków komercyjnych w Hellandzie – Alpha Bank i EFG Eurobank – zwróciły się do greckiego banku centralnego z prośbą o wypłacenie środków ze specjalnego programu pomocowego.
Po ustąpieniu ze stanowiska prezydenta Włoch, Giorgio Napolitano, drugim krajem południa, który przyciąga uwagę inwestorów z Europy pozostaje Grecja. Zbliżający się termin wyborów parlamentarnych – przypadający na 25 stycznia – stał się okazją do dyskusji na temat przyszłości Hellady.
Zgodnie z przewidywaniami analityków, podczas środowego posiedzenia RPP podjęto decyzję o utrzymaniu stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie, wynoszącym 2%. „Jeśli wydłuży się oczekiwany okres deflacji i tym samym wzrośnie ryzyko pozostania inflacji poniżej celu w średnim okresie, a napływające dane będą potwierdzały spowolnienie aktywności gospodarczej oraz utrzyma się niski wzrost w otoczeniu polskiej gospodarki, to Rada nie wyklucza dalszego dostosowania polityki pieniężnej” – czytamy w opublikowanym wczoraj komunikacie.
Kontynuacja spadków na głównej parze walutowej sprzyjała w czasie wczorajszej sesji niewielkiemu osłabieniu wartości polskiego złotego – kurs USD/PLN wzrósł we wtorek o 0.6%, sięgając poziomu 3.6457.
Jednym z najważniejszych czynników determinujących sytuację zarówno na rynku walut, jak i akcji pozostaje w dalszym ciągu rekordowo niska cena czarnego złota.
Zgodnie z przewidywaniami ekonomistów, koniec tygodnia na rynku walutowym został zdominowany przez wiadomości napływające z amerykańskiego rynku pracy.
Po pierwsze, ostatni zwrot w niekończącej się sadze greckich niedoli ekonomicznych: wydaje się, że Niemcy doszły do wniosku, że strefa euro poradzi sobie z presją związaną z opuszczeniem jej przez Grecję oraz że ruch ten niekoniecznie spowoduje chaos. Reuters donosi, że pogląd ten wyraziła zarówno kanclerz Angela Merkel, jak i minister finansów Wolfgang Schaeuble – czy jednak faktycznie go podzielają?
Informacja o ograniczeniu produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych przyczyniła się do lekkiego wzrostu cen tego surowca – w czwartek za baryłkę ropy WTI w dostawach na luty płacono 49.63 USD, natomiast ropy Brent – 51.89 USD.
Publikacja informacji o spadku dynamiki inflacji HIPC w strefie euro do poziomu -0.2% r/r wywołała falę spekulacji na temat przyszłości polityki monetarnej Wspólnoty.
Początek roku na rynku walutowym upłynął pod znakiem znaczącego umocnienia wartości amerykańskiego dolara – we wtorek kurs EUR/USD spadł do poziomu 1.1849, co jest najgorszym wynikiem od marca 2006 roku.
Era Putina powoli dobiega końca. Przyczyną nie jest drastyczny spadek jego popularności wśród Rosjan – ta o dziwo nadal utrzymuje się na zaskakująco wysokim poziomie – a krach gospodarczy, który doprowadzi do wewnętrznych przetasowań na Kremlu. „Zamach stanu” może się jednak nie powieźć, o ile niezadowolenie opinii publicznej uda się przekierować na wroga zewnętrznego.
Rynki walutowe kończą 2014 r. mocnym akcentem, a 2015 r. może przynieść im zmiany o znaczeniu historycznym. Budzimy się z drzemki, która ogarnęła rynki walutowe po światowym kryzysie finansowym, tj. w okresie od 2009 r. do połowy 2014 r. Kluczową kwestią było wówczas „przekazywanie pałeczki w zakresie polityki luzowania przez banki centralne”, a dokładnie przez amerykańską Rezerwę Federalną, która dzierżyła ją w latach 2009-2011 (słaby dolar) Europejskiemu Bankowi Centralnemu na lata 2011-2012 (słabe euro), kończąc na oczekiwaniach i realiach dotyczących pierwszej fazy Abenomiki (która właściwie stanowiła Kurodanomikę realizowaną przez Bank of Japan) od końca 2012 r. do początku 2014 r. (słaby jen).
Publikacja komunikatu z ostatniego posiedzenia FOMC, w którym zapowiedziano utrzymanie stóp procentowych na aktualnym poziomie do „odpowiedniego momentu”, sprzyjała poprawie nastrojów panujących wśród inwestorów – podczas wczorajszej sesji obserwowaliśmy kontynuację wzrostów na Wall Street, podczas gdy wartość amerykańskiego dolara sięgnęła najwyższego poziomu w tym roku.
Po silnej przecenie rubla na początku tygodnia, środa upłynęła pod znakiem korekty – kurs USD/RUB spadł w czasie wczorajszej sesji do poziomu 59.5600.
Ogłoszenie decyzji o podniesieniu stóp procentowych z poziomu 10.5% do 17% nie pomogło rublowi. W czasie wczorajszej sesji wartość rosyjskiej waluty spadła do najniższych poziomów w historii – popołudniu za dolara trzeba było zapłacić około 80 rubli, natomiast za euro – 100 rubli.
Początek tygodnia na rynku walutowym upłynął pod znakiem dalszego osłabienia rosyjskiej waluty – podczas poniedziałkowej sesji po raz pierwszy w historii za dolara płacono ponad 60 rubli.