Euro straciło po konferencji prasowej EBC
Euro (EUR) straciło na wartości po tym jak mowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghiego, je osłabiła.
Euro (EUR) straciło na wartości po tym jak mowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghiego, je osłabiła.
Kluczowe wydarzenia minionego tygodnia
Ostatni tydzień przyniósł cały szereg danych makro zza oceanu, przy czym za najważniejsze wydarzenia należy uznać posiedzenie amerykańskiego banku centralnego (Fed) oraz odczyt dotyczący wzrostu gospodarczego w USA wraz z danymi z rynku pracy.
BNP Paribas Bank Polska S.A. („Bank”), będący częścią Grupy BNP Paribas, dokonał przydziału 5.026.539 akcji nowej emisji serii „O” („Akcje Oferowane”) w ofercie publicznej („Oferta”).
Euro (EUR) od wtorku stale przesuwa się w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Wspólna waluta może być testowana dzisiaj przez komunikatem Europejskiego Banku Centralnego o poziomie stóp procentowych, który prognozowany jest na poziomie 0,50%. Ważniejsze jest to, że inwestorzy czekają na słowa Mario Draghiego, prezesa EBC, który będzie wypowiadał się podczas dzisiejszej konferencji prasowej Europejskiego Banku Centralnego.
Wstępne dane dotyczące tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki w pierwszym kwartale okazały się zaskakująco złe. Mimo to reakcja rynków była bardzo spokojna. W dniu publikacji tej informacji główne indeksy na Wall Street minimalnie zniżkowały jedynie przez kilkadziesiąt minut. W zakończeniu sesji na plusie pomógł Fed, który utrzymał dotychczasowe tempo ograniczania skupu obligacji, dając sygnał, że nie stało się nic takiego, co mogłoby świadczyć o niepokoju.
Właściciele jednostek uczestnictwa otwartych funduszy inwestycyjnych oferowanych przez krajowe instytucje, przeglądając tabele z ich wynikami za kwiecień mogliby odnieść wrażenie lekkiego deja vu. Do złudzenia przypominają bowiem te z poprzedniego miesiąca.
Po nerwowym przebiegu handlu na głównych parkietach europejskich, jak również w Warszawie, w końcowej fazie byki nieoczekiwanie zyskały wsparcie ze strony prezydenta Rosji, który wezwał ukraińskich separatystów do przełożenie niepodległościowego referendum i zadeklarował wycofanie wojsk znad ukraińskiej granicy. Nasz rynek skorzystał na tym niewiele.
Euro (EUR) utrzymuje swój poziom w stosunku do dolara amerykańskiego (USD) po przesunięciu powyżej poziomu 1.3935 wczoraj. Dzisiejsze dane z Niemiec i Francji dotyczące produkcji mogą testować wspólną walutę.
Niemal od rana na naszym rynku kontynuowana była wyprzedaż akcji małych i średnich spółek. Dopiero pod koniec dnia dołączył do nich segment blue chips, których indeksy także poszły mocniej w dół, biorąc przykład z głównych parkietów naszego kontynentu. Warto jednak zaważyć, że w górę szły wskaźniki niemal wszystkich giełd naszego regionu. Można z tego wnioskować, że niechęć do ryzyka nie jest aż tak powszechna, jak się wydaje. Trudno jednak z tego wyciągać pozytywne wnioski dla naszej giełdy.
Euro (EUR) kontynuuje swoje umocnienie w stosunku do dolara amerykańskiego (USD), kiedy wspólna waluta osiągnęła poziom powyżej 1.3878.
Można mówić o kontynuacji odbicia rozpoczętego wczoraj w drugiej części dnia, którego główną podstawą było zachowanie S&P.
Gorszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności chińskiego przemysłu oraz zaostrzenie sytuacji na Ukrainie zdominowały poniedziałkową sesję na niemal wszystkich parkietach. Mocno oberwało się naszym indeksom, a w przypadku wskaźnika średnich spółek można było mówić o małej panice. Głównym giełdom pod koniec dnia pomogły bardzo dobre dane zza oceanu, gdzie odnotowano poprawę w sektorze usług.
Euro (EUR) mocno odbiło się przed ostrym spadkiem związanym z piątkową publikacją raportu NFP dotyczącego bezrobocia. Wspólna waluta osiągnęła poziom 1.38724 w ciągu nocy, podczas sesji azjatyckiej.
Euro (EUR) powróciło ze swojego wysokiego poziomu 1.3878 do niskiego poziomu 1.3800 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Wspólna waluta obecnie straciła wcześniejsze zyski, po tym jak niemiecka inflacja utrzymała się poniżej poziomu, w którym EBC mogłoby wprowadzić poluzowanie.
Wtorek przyniósł wyraźną poprawę na giełdach. W Warszawie nadal sytuacja zróżnicowana. Indeksy dużych spółek przez większą część dnia szły w górę, jednak skala zwyżki była znacznie mniejsza niż we Frankfurcie. Małe i średnie firmy wciąż słabe, podobnie jak aktywność inwestorów.
Euro (EUR) odbyło rajd z poziomu 1.3813 do wysokiego poziomu 1.3879 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD).
Choć od dłuższego czasu inwestorzy na naszym parkiecie nie grzeszą nadmiarem aktywności handlu, w poniedziałek byli wyjątkowo leniwi. Nie próżnowali jedynie posiadacze akcji małych i średnich spółek, próbując się ich pozbyć po niższych cenach. Stąd też wyraźny rozdźwięk nastrojów w obu segmentach rynku.
Kończący się właśnie tydzień był ciekawy, jednak na tle następnego może wręcz uchodzić za nudny. Ilość potencjalnych impulsów jakie napłyną na rynki po weekendzie będzie tak duża, że wystarczyłaby na miesiąc.
Wszystko wskazuje na to, że maleje grono inwestorów chcących zostać z akcjami na nadchodzący tydzień z pierwszą majówką i ważnymi danymi w tle. Pretekstów do skracania pozycji nie brakuje. Do ukraińsko-rosyjskich niepokojów doszły też słabsze informacje zza oceanu.
Środowisko bankowe z optymizmem wkracza w 2014 r. Rok zaciskania pasa żegna oceną: rok poniżej oczekiwań.
Euro (EUR) utrzymuje swój spadkowy trend pomimo zmienności. Wspólna waluta wzrosła do poziomu 1.3830 w stosunku do dolara podczas porannego tradingu.
Euro (EUR) spadło z wczorajszego wysokiego poziomu 1.3851 w stosunku do dolara amerykańskiego.
Trwająca od kilku dni poprawa nastrojów na głównych giełdach zdaje się dobiegać końca. Indeksom na naszym kontynencie nie pomogły lepsze niż się spodziewano wskaźniki PMI w Niemczech i strefie euro. Przeważyły nieznacznie gorsze informacje z Chin i Stanów Zjednoczonych.
Euro (EUR) jest już dwukrotnie wyższe, po osiągnięciu niskiego poziomu 1.3786 w stosunku do dolara amerykańskiego w tym tygodniu.
Główne giełdy europejskie we wtorek kontynuowały rozpoczętą tuż przed świętami zwyżkę. Szczególnie dobrze radził sobie wskaźnik we Frankfurcie, zwyżkujący pod koniec dnia o prawie 1,9 proc. Nasze indeksy z tego optymizmu także skorzystały, ale zdobycze byków były o połowę mniejsze.
Kończący się przedświąteczny tydzień na rynkach finansowych, który w praktyce był ograniczony do czterech dni roboczych, przyniósł spore wzrosty na Wall Street. Tamtejsze indeksy po spadkach tydzień wcześniej, od poniedziałku zabrały się za odrabianie strat. Średnia Przemysłowa i indeks Nasdaq Composite zyskały w ciągu tych 4 sesji po 2,4%, natomiast reprezentujący szeroki rynek indeks S&P500 wzrósł o 2,7%. W tym ostatnim przypadku był to największy tygodniowy wzrost od lipca 2013 roku.
Ostatnią przed świętami sesję inwestorzy mogą uznać za udaną. Warszawska giełda przełamała ostatnią słabość i mocno odbiła w górę. Złoty natomiast kończy dzień niewielkimi zmianami.
Euro (EUR) odbiło się z niskiego poziomu 1.3789 do poziomu 1.3850 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD).
Oczywiście nie Święta Wielkanocne powstrzymają inwestorów przed decyzjami, ale sytuacja, w jakiej znalazły się indeksy.
Nasz rynek nie był w stanie dostosować się do dobrych nastrojów, panujących w otoczeniu. Najwyraźniej inwestorzy obawiają się zaostrzenia sytuacji za wschodnią granicą. Strach najmocniej uwidocznił się w segmencie małych i średnich spółek.