Szlaban dla złodziei tożsamości, czyli nowa propozycja resortu cyfryzacji
Koncepcja ochrony obywateli przed zachowaniami niepożądanymi z ich punktu widzenia poprzez tworzenie rejestrów sprzeciwu nie jest na polskim gruncie niczym nowym. Najbardziej znanym przypadkiem jest oczywiście Centralny Rejestr Sprzeciwów, zawierający dane osób, które nie godzą się na przekazanie ich narządów do przeszczepu. W analogiczny sposób próbowano również ograniczać niepożądaną korespondencję reklamową oraz elektroniczny spam. Już w roku 1996 Stowarzyszenie Marketingu Bezpośredniego utworzyło tzw. listę Robinsonów, do której dołączać mogą osoby zdegustowane agresywnym marketingiem. Podobny rejestr osób niewyrażających zgody na uczestnictwo w sondażach, ankietach i badaniach rynku prowadzi od roku 2004 Organizacja Firm Badania Opinii i Rynku. Obecnie resort cyfryzacji planuje wprowadzenie podobnej „listy Robinsonów” dla potencjalnych kredytobiorców.
Ochrona przed przestępcą i… szalonym małżonkiem
-W zakresie projektu jest utworzenie centralnego rejestru oświadczeń obywateli o braku zamiaru zaciągania zobowiązań. Każdy pożyczkodawca (lub kredytodawca) miałby obowiązek weryfikacji w procesie udzielenia pożyczki (lub kredytu) istnienia w centralnym rejestrze wpisu zastrzegającego z numerem identyfikacyjnym obywatela składającego wniosek – czytamy w sporządzonym przez Ministerstwo Cyfryzacji wykazie projektów cyfryzacji usług publicznych. Jeżeli dane wnioskodawcy figurowałyby w bazie, wówczas instytucja finansowa obowiązana byłaby wydać decyzję odmowną. – Za udzielenie pożyczki (kredytu) z naruszeniem powyższych zasad odpowiadałby pożyczkodawca (kredytodawca) a nie osoba, której tożsamość została skradziona – czytamy w rządowym przedłożeniu. Rozwiązanie taki mogłoby być skuteczne nie tylko w walce ze złodziejami tożsamości. Co jakiś czas słyszy się o przypadkach, kiedy osoba cierpiąca na psychiczne przypadłości doprowadza całą rodzinę na skraj bankructwa wskutek nieodpowiedzialnego zaciągania zobowiązań finansowych. Skłonienie nieprzewidywalnego krewnego lub współmałżonka do złożenia stosownego oświadczenia byłoby nierzadko znacznie prostsze aniżeli wszczęcie postępowania o ubezwłasnowolnienie, a przy tym nie pociągałoby za sobą tak przykrych i dalekosiężnych konsekwencji.
Kto poprowadzi rejestr?
Jak powinien funkcjonować „rejestr sprzeciwów kredytowych”? Na chwilę obecną pomysł Ministerstwa Cyfryzacji znajduje się w bardzo wczesnej fazie, nie ma zatem ani projektu stosownych zmian legislacyjnych, ani nawet założeń do takowych zmian. Nie wiadomo chociażby, czy twórcy nowego prawa zamierzają powoływać zupełnie nową instytucję prowadzącą rejestr, czy też wykorzystać w tym celu istniejące już struktury sektora bankowego, na przykład Biuro Informacji Kredytowej. Instytucja ta oferuje od kilku lat usługę o nazwie Alert BIK, której istotą jest powiadamianie klienta o każdym złożonym wniosku kredytowym zawierającym jego dane, posiada zatem niezbędne kompetencje i zasoby do tworzenia takowej bazy danych. Należałoby również rozważyć, czy zakres oświadczeń ujmowanych w rejestrze powinien być ograniczony wyłącznie do kredytów i pożyczek, czy też mógłby objąć również inne rodzaje zobowiązań z odroczonym terminem płatności (np. zakup telefonu w ofercie promocyjnej u operatora telekomunikacyjnego). Nie ma natomiast wątpliwości, iż każda próba zaciągnięcia zobowiązania z wykorzystaniem danych umieszczonych w bazie powinna skutkować nie tylko odmowną decyzją kredytową, ale również powiadomieniem organów ścigania.