Sygnaliści czy kapusie?

Sygnaliści czy kapusie?
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Czy więcej wśród nas uczciwych, czy nieuczciwych? Jednoznacznej odpowiedzi być nie może, bo jest problem z definicją uczciwości. Poza tym, czy świadectwo pełnej cnotliwości jest tylko dla przestrzegających wszelkich reguł, czy może istnieje jakiś przedział tolerancji?, pisze Jan Cipiur w swoim cotygodniowym felietonie.

Czy świątek, czy piątek, otworzysz jakiś odbiornik z przekazem wiadomości i kolejny przekręt, afera, skandal w pieniądzu mierzony. U nas media łaszczą się jeszcze na miliony, na Zachodzie piszą i mówią już tylko, gdy chodzi o miliardy.

Zespół złożony ze specjalistów globalnej firmy doradztwa finansowego Crowe oraz z badaczy angielskiego Uniwersytetu Portsmouth ocenił w kolejnym raporcie na ten temat, że koszty oszustw popełnianych przez firmy i ludzi działających „na własny rachunek” mogą wynosić ponad 5 bilionów (5 000 mld) dolarów.

To dużo, bo więcej niż rocznie wytwarza Japonia. Ponieważ 5 bilionów dolarów to ok. 5 – 6 proc. globalnego produktu brutto, co dwudziesty dolar z dorocznego dorobku wszystkich ludzi ląduje w kieszeniach oszustów.

Musi to mieć wpływ na stopień nierówności dochodowych i majątkowych. Może nawet większy niż systemy podatkowe.

Przyczyny oszustw

Wartości bezwzględne mają bardzo ograniczoną wartość. Oszustwa to przecież czarna strefa, w której nikt nie podaje danych na tacy. Istotniejsza jest przypuszczenie graniczące z pewnością, że proceder narasta.

Profesor Jim Gee – jeden z autorów powyższych oszacowań podaje, że od 2007 do 2019 r. straty z ich powodu wzrosły o 40 proc., a przeciętny wieloletni wskaźnik strat ponoszonych w badanych pod tym względem przedsiębiorstwach wynosi ok. 6 proc. ich wydatków.

W bardzo obrazowym ujęciu, gdyby możliwe było zmniejszenie globalnej przestępczości finansowej o 40 proc., to do dodatkowej dyspozycji świata byłyby środki wytwarzane dziś w formie PKB przez wszystkie państwa nienależące do czołówki tworzącej G7. Gdyby je rozdzielić proporcjonalnie na wszystkie kraje poza siedmioma z czołówki, reszta byłaby dwa razy bogatsza, a gdyby trafiały tylko do najbiedniejszych, nędza przeszłaby do przeszłości.

W sprawie przyczyn oszustw nie oczekujmy rewelacji. Główna to chciwość i w ogóle niedoskonałość natury ludzkiej podatnej na bodźce. Pospolitemu złodziejstwu oraz biznesowemu „masowaniu” kosztów i wyników bardzo sprzyjają czasy ciągłego wyścigu, w których żyjemy.

Short-termism i nałóg manipulacji wynikami

W ścisłej czołówce przyczyn nie objętych kodeksem karnym jest tzw. short-termism, czyli rozliczanie szefów przede wszystkim z bieżących wyników, co pociąga za sobą manipulacje przechodzące często w nałóg.

Wśród tzw. tech start-upów pompowanie danych finansowych do czasu akceptacji przedsięwzięcia przez rynek ma nawet swoją dewizę „fake it till you make it”, czyli mniej więcej – kręć i matacz aż biznes odpali wreszcie.

Profesor Kelly Richmond Pope z Uniwersytetu Chicago, autorka książki o oszustwach pt. „Fool Me Once: Scams, Stories, and Secrets from the Trillion Dollar Fraud Industry” podkreśla, że defraudacje biznesowe reagują na pogodę w gospodarce.

Gdy gospodarka pędzi, łatwiej jest ukryć fałszerstwa. Recesje sprzyjają z kolei ujawnianiu przekrętów, ale z drugiej strony jest zaczynem kolejnych, bo trzeba ratować interes.

Wielkim podgrzewaczem i akuszerem przestępstw finansowych była pandemia Covid-19. Wystarczy wspomnieć polskie afery z maseczkami, czy respiratorami. Także praca zdalna ma swój wkład, ponieważ utrudnia kontrolę.

Nie można pominąć czynnika technologicznego, w tym powstania kryptowalut  i grabieży dokonywanych w tym dość szemranym środowisku.

Podzielić należy opinię prof. Pope, że wygrażanie instytucjom rządowym i audytorom za nieudolność i brak skuteczności w zwalczaniu  oszustw jest nieproduktywne. Namacalne efekty przynosi przede wszystkim wspieranie i ochrona sygnalistów, ponieważ nikt nie ma lepszych szans odkrycia oszukaństwa niż osoby z wewnątrz.

Tylko w USA sygnaliści mogą cieszyć się rzeczywistym i skutecznym wsparciem ze strony państwa. W Polsce „kapusie” nie mogą liczyć na pobłażanie. Donosicielstwo jest u nas gorsze od kradzieży.

Jan Cipiur
Jan Cipiur, dziennikarz i redaktor z ponad 40-letnim stażem. Zaczynał w PAP, gdzie po 1989 r. stworzył pierwszą redakcję ekonomiczną. Twórca serwisów dla biznesu w agencji BOSS. Obecnie publikuje m.in. w Obserwatorze Finansowym.
Źródło: BANK.pl