Strach przypłynął ze wschodu
Słabe weekendowe dane z Chin i Japonii oraz utrzymujące się obawy o sytuację na Krymie popsuły w poniedziałek nastroje na rynkach, przyczyniając się do spadków na warszawskiej giełdzie i osłabienia złotego.
W weekend inwestorzy poznali serię raportów makroekonomicznych z chińskiej gospodarki, a dziś w nocy została opublikowana równie duża grupa danych z Japonii. W obu przypadkach dane mocno rozczarowały. W lutym nieoczekiwanie chiński eksport spadł zamiast wzrosnąć, co przełożyło się na powstanie deficytu w handlu zagranicznym, budząc jednocześnie obawy o zbyt silne hamowanie tamtejszej gospodarki. W podobny sposób mogą niepokoić dane o rekordowym deficycie Japonii na rachunku obrotów bieżących oraz o niższym od prognoz i wstępnych szacunków wzroście dynamiki PKB w IV kwartale 2013 roku. Raporty te sugerują, że pomimo ultraluźnej polityki monetarnej prowadzonej przez Bank Japonii i trwającego od jesieni 2012 roku osłabienia jena, kondycja japońskiej gospodarki pozostawia dużo do życzenia.
Dane z Japonii i Chin popsuły nastroje na rynkach azjatyckich i mocno ciążyły Europie. Tej ostatniej nie pomagało też utrzymujące się napięcie wokół Krymu. Szczególnie, że brakowało dziś czynników mogących odciągnąć uwagę inwestorów od wymienionych podażowych czynników.
Przecena dotknęła też warszawską giełdę i złotego. Indeks WIG20 spadł o 1,57% do 2396,97 pkt. W dół pociągnęły go przede wszystkim akcje KGHM-u. Potaniały one o 5,52% do 109,60 zł w ślad za wyprzedażą cen miedzi na świecie (efekt wpływu słabych danych z Chin). Sytuacja na wykresie indeksu WIG20 może mocno niepokoić wszystkich posługujących się analizą techniczną. Powrót indeksu dużych spółek poniżej 2400 pkt. może zapowiadać, że kolejnym celem będą styczniowe minima. I to wcale nie musi być koniec spadków. Aczkolwiek ich pogłębienie będzie wymagało pogorszenia się sytuacji na globalnych rynkach akcji. Bez tego minima sprzed dwóch miesięcy wydają się być bezpieczne.
Pogorszenie klimatu inwestycyjnego i związany z tym wzrost awersji do ryzyka stał się również pretekstem do przeceny złotego. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,2150 zł, a USD/PLN prawie do 3,04 zł. Analiza wykresów sugeruje, że przy utrzymujących się nienajlepszych nastrojach na rynkach euro może podrożeć w tym tygodniu do 4,24 zł, a dolar powyżej 3,07 zł.
We wtorek polski rynek akcji i waluta w dalszym ciągu będą pozostawać pod wpływem czynników globalnych. Potencjalnym impulsem mogą być wyniki posiedzenia Banku Japonii. Wprawdzie zmiana polityki monetarnej nie jest oczekiwana, ale jakiekolwiek sugestie ws. ewentualnego dalszego jej poluzowania mogłyby poprawić nastroje.
Oprócz Banku Japonii jedynym wartym uwagi wydarzeniem będzie publikacja najnowszych danych nt. dynamiki produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii. W styczniu oczekiwany jest wzrost rocznej dynamiki produkcji do 3% z 1,8% w grudniu 2013 roku. Gdyby i one nie zdołały wzbudzić większych emocji to inwestorzy wciąż będą zerkać w stronę Ukrainy i Krymu, a być może również będą jeszcze obserwować sytuację na rynku surowcowym.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets