Słabość Europy i RPP niestraszne złotemu. Jak długo?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bachert.joanna.01.150xKolejny tydzień upłynął pod znakiem silnego, pozytywnego oddziaływania umacniającego się rynku polskich papierów (w wyniku ciągłego napływu zagranicznego kapitału na polską krzywą obligacji) na złotego. Pomimo danych krajowych wzmacniających oczekiwania na obniżki stóp procentowych i jednocześnie przy euro pozostającym pod presją stagnacyjno-recesyjnego obrazu gospodarki światowej kurs EUR/PLN utrzymywał relatywnie niskie i stabilne notowania w okolicach 4,10-4,12.

W ostatnich dniach poznaliśmy kolejne ważne dane z punktu widzenia decyzji RPP dotyczących stóp procentowych. Inflacja uplasowała się na poziomie 1,0% r/r, czyli nieznacznie poniżej konsensusu rynkowego (w stosunku do lutego ceny wzrosły o 0,2%). Nie stanowiło to jednak dużego zaskoczenia dla rynku biorąc pod uwagę pozytywny wpływ cen żywności, przede wszystkim z tytułu efektu bazy. Choć strukturę CPI wciąż można jeszcze uznawać za dezinflacyjną, to jeszcze marcowe dane pozostaną neutralne dla decyzji RPP w terminie najbliższego miesiąca- dwóch bowiem jak sugerował M.Belka, Rada ma świadomość przejściowego spadku CPI poniżej 1,0% w trakcie najbliższych miesięcy. Oczekuje się jednak, że spadkowy trend indeksu CPI będzie się utrzymywał, co przy wciąż słabych innych danych zwiększa prawdopodobieństwo dalszego cięcia stóp procentowych (obecnie rynki dają szansę na 25 pb już w maju). A te inne dane nadal zawodzą.

Wyraźnie niepokoi rynek pracy (w marcu mieliśmy lekki spadek dynamiki zatrudnienia do -0,9% z -0,8% w lutym i silniejszy dynamiki wynagrodzeń do +1,6% wobec 4,0% w lutym), wciąż rozczarowuje też sektor produkcyjny (w marcu głębsza okazała się zarówno skala spadku dynamiki produkcji sprzedanej przemysły do minus 2,9% r/r, jak i budowlano-montażowej do minus 18,5% r/r). Zapowiedzią słabej produkcji był natomiast odnotowany pierwszy raz od września ub. roku spadek marcowego PMI (do 48 pkt), którego poziom jednocześnie okazał się najniższy od października 2012 roku.

130421.komentarz.pkobp.03.399x774
wykres

Świat pozostaje zaś pod presją stagnacyjno-recesyjnego obrazu gospodarki światowej po publikacji rozczarowujących danych z Chin dopełnianych słabymi doniesieniami z USA i Europy. Ewentualne nasilające się problemy w chińskiej gospodarce będą dalej silnie, niekorzystnie oddziaływać na niemiecki eksport, który w wyniku ostatniej deprecjacji japońskiego jena już przestaje być konkurencyjny w Japonii.

Europejski Bank Centralny (EBC), choć wciąż podkreśla, że jego nadrzędnym celem jest poprawa kanałów transmisji polityki, to jak oczekuje rynek moment decyzji o obniżkach stóp nieuchronnie się zbliża. W połowie tygodnia o poparciu dla niższych stóp w EBC opowiadał się prezes Bundesbanku. W wywiadzie dla The Wall Street Journal J.Weidmann zasugerował, że jeśli taką potrzebę potwierdzą nadchodzące dane z gospodarki, to już majowe posiedzenie rady EBC może zakończyć się cięciami kosztu pieniądza. Ostrzegł on jednak, że nie należy oczekiwać, iż luźniejsza polityka monetarna od razu przyniesie pozytywne dla gospodarki skutki, sugerując, że „(…) pokonanie kryzysu może zająć nawet dekadę”. Sugestia ta idzie w parze z wcześniejszymi wypowiedziami M.Draghiego, w których prezes EBC podkreślał, iż bank będzie monitorował sytuację gospodarczą w strefie euro i jeśli będzie to konieczne obniży wówczas stopy procentowe, ale nie ma pewności, że nastąpi po tym szybkie ożywienie w gospodarce Eurolandu.

Tymczasem nowa polityka rządu i Banku Japonii mająca na celu walkę z deflacją, nie napotyka żadnej fali krytyki ze strony międzynarodowych oficjeli. Efektem jest więc wyraźne osłabienie się jena względem głównych walut. Jeśli EBC obniżyłby stopy to główną przesłaną decyzji byłoby przede wszystkim osłabienie waluty europejskiej w celu poprawy kondycji niemieckiego eksportu, a nie chęć pobudzenia wzrostu gospodarczego, choć „po cichu” zapewne i na to też bank centralny będzie liczył. Po wypowiedzi J.Weidmanna podczas tylko jednej sesji euro straciło na wartości aż dwa centy. To bardzo dużo jak na tak płynny rynek.

Tak więc te dwa czynniki: 1) wysokie oczekiwania rynkowe na kontynuację cyklu obniżek stóp przez RPP – kontrakty FRA dyskontują prawie już trzy cięcia po 25 pb do końca roku i 2) euro pozostające pod presja spadkową powinny osłabić naszą walutę. Tymczasem złoty nie tylko nie słabnie, ale podejmuje wręcz próby umacniania się. I trudno się dziwić, kiedy jesteśmy w sytuacji, gdy na polski rynek długu wciąż szerokim strumieniem płynie kapitał zagraniczny. W zeszłym tygodniu minister W.Kowalczyk podał, że do Polski napływają pieniądze od inwestorów stabilnych, funduszy emerytalnych typu asset management, czy wręcz banków centralnych i funduszy rządowych i co istotne, są to (jak określił) „(…) coraz bardziej zdywersyfikowani geograficznie inwestorzy – od Europy i USA poprzez Azję do krajów Bliskiego Wschodu, a nawet Amerykę Południową”. W czwartek na polskim rynku długu rentowności rządowych papierów dłużnych spadły do kolejnego, rekordowo niskiego poziomu. Dochodowość obligacji o  pięcioletnim terminie zapadalności zniżkując piąty dzień z rzędu intraday’owo dotarła już do poziomu 2,95%.

130421.komentarz.pkobp.04.397x256
tabela

Z technicznego punktu widzenia silne wsparcie na rynku euro/dolara to poziom 1,30. Po jego przełamaniu otworzy się przestrzeń do spadku notowań euro do 1,296 i następnie do ataku nawet na 1,276. Opór zaś wyznacza strefa 1,311-1,315 USD i wyżej poziom 1,32 USD. Istotny wzrost powyżej tej bariery może być już trudny do wykonania. Złoty kończy tydzień poniżej 4,10 wobec euro. Na dziennym wykresie pary EUR/PLN od kilku dni budowana jest formacja trójkąta symetrycznego, która to stanowi zapowiedź kontynuowania, bądź odwrócenia trendu, więc do momentu przebicia linii oporu bądź wsparcia możemy tylko spekulować kierunek wybicia. Niemniej jeśli popyt na polskie papiery będzie nadal utrzymywał się, zaś kurs EUR/USD wybroni się przed spadkiem poniżej 1,30 to formacja ta będzie zapowiedzią dalszego umocnienia złotego w najbliższych dniach i ponownego dotknięcia wsparcia na 4,09 wraz z próbą przetestowania jeszcze niższych poziomów, około 4,0-4,08. Poduszka amortyzacyjna w postaci silnego rynku długu wciąż „chroni” złotego. Dlatego też, jeśli w kolejnych tygodniach nasilałyby się obawy o silniejsze łagodzenie polityki przez RPP, ewentualna deprecjacja naszej waluty będąca ich konsekwencją będzie niewielka w skali i raczej krótkotrwała. Pierwszy silny opór wyznacza górne ograniczenie kanału konsolidacyjnego, w którym para EUR/PLN znajduje się już od sierpnia ub. roku a rysowane na wysokości 4,20. Kolejne zaś wyznacza dopiero strefa 4,25-4,30 jednak według nas wydaje się ona bezpieczna.

Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO BP SA