Ryzyko twardego brexitu
Teoretycznie umowa o wolnym handlu brzmi dobrze, ale istnieją duże obawy, czy UK i premier Johnson zgodzą się na liczne warunki, jakie postawi Bruksela, np. mające na celu uniknięcie sytuacji, że Wielka Brytania po wyjściu z Unii będzie przyciągać do siebie kapitał znacznie mniej rygorystycznymi regulacjami od tych obowiązujących w UE – mówi Rafał Benecki główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Ryzyko dla polskich firm
Przedsiębiorstwa muszą się liczyć z podwyższonym ryzykiem dotyczącym braku porozumienia handlowego w wymaganym terminie. Realnie jednak zarówno Unii, jak i Wielkiej Brytanii zależy na wypracowaniu obopólnego porozumienia handlowego, stąd nawet, jeśli nie uda się go zawrzeć w tym roku, to zakładamy możliwość wydłużenia okresu przejściowego co najmniej o kolejny rok.
Krytyczne w tej kwestii komentarze brytyjskich polityków uznajemy za grę negocjacyjną – podkreśla Grzegorz Maliszewski główny ekonomista Banku Millennium.
Negocjacje nowej umowy handlowej mają się rozpocząć w lutym i ich efekt poznamy pod koniec okresu przejściowego. Już dziś wiadomo jednak, że relacje UE-Wielka Brytania od 1 stycznia 2021 roku nie będą takie same jak dzisiaj w handlu z Wielką Brytanią, bo pojawią się dodatkowe obowiązki i ograniczenia. Dodatkowo umowa o wolnych handlu nie obejmuje usług, a to 80% brytyjskiego PKB.
1 lutego otwiera się krótkie okienko negocjacyjne, w którym obie strony muszą zdefiniować zasady wzajemnych relacji w przyszłości. Jeśli to się nie uda, uporządkowany brexit może się przekształcić w twardy.
Twardy brexit ciągle możliwy
Ewentualne fiasko negocjacji oznaczać będzie, że od 1 stycznia 2021 roku relacje gospodarcze pomiędzy UE a Wielką Brytanią będą regulowane według zasad Światowej Organizacji Handlu. Obowiązywać będą stawki celne jak dla krajów trzecich, zmienią się zasady rozliczania VAT-u, nastąpi też zmiana zasad poboru podatku akcyzowego.
Ana Boata, kierownik Działu Badań Makroekonomicznych w Grupie Euler Hermes ocenia, że prawdopodobieństwo ryzyka “braku umowy handlowej” na koniec 2020 roku wynosi 15%. W wypadku twardego brexitu – wzrost PKB Wielkiej Brytanii spadnie do +0.6% w roku 2020 oraz -0.6% w 2021.
Straty Wielkiej Brytanii z tytułu eksportu towarów do UE i wszystkich krajów, z którymi Unia ma zawarte porozumienie o wolnym handlu, wyniosłyby ponad 20 mld GBP (lub 22 mld EUR) w roku przyszłym.
Trudny czas dla branży spożywczej
Spadku eksportu do Wielkiej Brytanii utraty wielu miejsc pracy, zwłaszcza w branży rolno-spożywczej spodziewają się też eksperci Konfederacji Lewiatan. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE oznacza wyłączenie tego kraju z zasad obowiązujących na jednolitym rynku, a tym samym zmniejszy się obszar, na którym polskie firmy utrzymują relacje handlowe na znanych, maksymalnie uproszczonych i ekonomicznie korzystnych zasadach.
Nie da się tu ukryć, że każde inne rozwiązanie będzie w tym sensie gorsze – mówi Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan. W kwestii barier taryfowych, czyli między innymi ceł obowiązywać będą zasady Światowej Organizacji Handlu, ale przy barierach pozataryfowych pojawi się już więcej komplikacji.
Jeśli chodzi o normy i standardy, to ze wzrostem kosztów transakcyjnych muszą się liczyć eksporterzy samochodów i ich części, maszyn, sprzętu AGD, żywności, a także kosmetyków i leków, papierosów oraz mebli. Im znalezienie nowych rynków zbytu może zająć sporo czasu, a i moment nie jest korzystny z uwagi na globalne spowolnienie – dodaje Sonia Bucholtz.
Niepokój w przemyśle motoryzacyjnym
Niepokój związany z brexitem odczuwa 40% przedstawicieli branży motoryzacyjnej w Polsce, ale tylko 4% firm podejmuje jakieś działania i wynajmuje dodatkowe przestrzenie magazynowe. Pozostali biernie czekają na rozwój wydarzeń – poinformował ostatnio w raporcie „MotoBarometr 2019 Nastroje w automotive” Exact Systems.
Polska to jeden z 5 głównych unijnych partnerów Wielkiej Brytanii w handlu samochodami i ich częściami, dlatego odczujemy skutki ewentualnego twardego brexitu podwójnie – ocenia Jacek Opala, członek zarządu Exact Systems.
Bezpośrednio jako straty w eksporcie oraz pośrednio, ponieważ mniejsza sprzedaż aut z UE w Wielkiej Brytanii oznacza spadek zapotrzebowania na polskie części w unijnych fabrykach. Jeżeli w portfolio firmy przeważają towary eksportowane do UK lub stamtąd importowane, już teraz podejmowane są działania. Pozostałe zakłady czekają na decyzje polityków – dodaje Jacek Opala.
Funt się umocni?
W bieżącym roku możliwy jest wzrost wartości funta w relacji do euro z uwagi na lepsze perspektywy tamtejszej gospodarki w stosunku do strefy euro – komentuje Grzegorz Maliszewski główny ekonomista Banku Millennium.
Kluczowe w tym aspekcie może być też zmniejszenie niepewności związanej z przyszłością Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej po ponad 3 latach od brexitowego referendum. Do tej pory mieliśmy do czynienia z dużą niepewnością co do tej przyszłości, obecnie kształt przyszłych relacji nadal jest obarczony niepewnością, ale przynajmniej wiemy, w jakim kierunku zmierza Wielka Brytania poza Unią – mówi ekonomista.
Umocnieniu funta sprzyjać mogą próby wsparcia brytyjskiej koniunktury zarówno przez rząd – planowane luzowanie fiskalne, jak i bank centralny – pogłębienie łagodnego nastawienia w polityce pieniężnej. Podobnie jak w 2019 roku, tak i teraz kurs funta cechować będzie większa zmienność, a jej kierunek i skala uzależniona będzie od przebiegu rozmów handlowych.
Po wygranych wyborach przez Borisa Johnsona funt umocnił się, ale tylko przejściowo, bo premier UK nie zdecydował się na wydłużenie okresu przejściowego – komentuje Rafał Benecki główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
W styczniu brytyjska waluta zyskała wobec dolara i euro częściowo dzięki powstrzymaniu się Banku Anglii od obniżek stóp procentowych, a także wobec złotego, bo waluty rynków wschodzących traciły na wartości w związku z koronawirusem.
W opinii ekonomisty umocnienie funta może jednak nie być trwałe, a największym ryzykiem pozostają obawy o twardy brexit, gdyby nowa umowa handlowa nie została wynegocjowana do końca roku.
Także osoby inwestujące na rynku brytyjskim muszą się liczyć z podwyższoną zmiennością z uwagi na ryzyko dotyczące przyszłych relacji handlowych UE z Wielką Brytanią. Należy jednak pamiętać, że to tylko jeden z elementów ryzyka w trwającej od ponad dekady giełdowej hossie – dodaje Grzegorz Maliszewski.