Romantycy muszą mieć pełen portfel
Ile trzeba zapłacić, aby zamieszkać w najbardziej romantycznych lokalizacjach w Polsce? Odpowiedź brzmi: dużo. Czy przed zaciągnięciem kredytu na zakup parom zakochanych warto pospieszyć się ze ślubem?
Doradcy Metrohouse wskazali najbardziej romantyczne ich zdaniem lokalizacje w kilku wybranych polskich miastach. Jeśli klient kierowałby się tylko i wyłącznie swoim romantyzmem, musiałby być przygotowany na spore wydatki. Większość z zebranych lokalizacji to miejsca, w których zakup domu lub mieszkania nie jest niestety na kieszeń przeciętnego nabywcy.
Romantycznie w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu
W Warszawie agenci wskazali m.in. ul. Płatniczą na Starych Bielanach, która słynie ze starych gazowych latarni, brukowanej ulicy oraz ciszy i spokoju pośród niskich, wiekowych zabudowań z lat 20-stych minionego stulecia. – Potencjalny nabywca jednego z nich musiałby przygotować się na wydatek co najmniej dwóch milionów złotych, zdarzają się także znacznie wyższe wyceny tych klimatycznych domów, mówi Ewa Mielczarczyk, pośredniczka Metrohouse. Kolejna lokalizacja niestety nie jest tańsza. To Plac Słoneczny otoczony szeregowymi domami na prestiżowym Żoliborzu Oficerskim, utworzony w latach 20-stych ubiegłego stulecia. Tu napotkamy jeszcze wyższe ceny. Nie dość, że podaż domów do sprzedaży w tych okolicach zwykle jest bardzo mała, to ich ceny przekraczają nawet 3 mln zł. Specjaliści Metrohouse w swoich odpowiedziach nie mogli pominąć Saskiej Kępy – zwłaszcza ul. Francuskiej. Prestiż i popularność wśród nabywców mieszkań akurat w tej części Pragi Południe powoduje, że sprzedający żądają wysokich cen za swoje nieruchomości. W zależności od rodzaju budownictwa mieszkanie w tych okolicach można kupić już od 200 tys. zł za niespełna 20-metrową kawalerkę w budynku z lat 60-tych. Szukając jednak dwupokojowego mieszkania ceny rozpoczynają się od poziomu ok. 400 tys. zł. W zamian nabywca otrzymuje możliwość zamieszkania w jednej z niepowtarzalnych kamienic, z których każda kryje w sobie swoją historię.
W Gdańsku lista najpopularniejszych romantycznych miejsc do zamieszkania pokrywa się z uliczkami Starego Miasta. Długa, Mariacka, Długie Pobrzeże – te ulice najczęściej pojawiały się w odpowiedziach doradców Metrohouse. – Miejsca te sprzyjają romantycznym spacerom, latem grana jest muzyka na żywo, można też trafić na wiele innych pokazów artystycznych. Są tam klimatyczne kamienice, popularne stoiska z bursztynem. Pięknie się prezentuje również Motława z Żurawiem, podkreśla zalety tego miejsca Mateusz Czeszejko-Sochacki, doradca Metrohouse z Gdańska. Trudno w tej lokalizacji o mieszkania w cenie niższej niż 200 tys. zł. Najtańsze mieszkania w ofercie Metrohouse znajdziemy za 230 tys. zł. Za najpiękniejsze apartamenty dwupokojowe (np. Targ Rybny) sprzedający żądają nawet powyżej miliona złotych. Niczym szczególnym są wyceny na poziomie 18-20 tys. zł za m kw.
We Wrocławiu również prym biją lokalizacje położone na Starym Mieście: m.in. ulice Kiełbaśnicza, Malarska, Włodkowica, czy Plac Solny oraz urokliwe uliczki Ostrowa Tumskiego. Przy średniej cenie lokali, która ostatnio spadła poniżej granicy 5 tys. zł za m kw. ceny mieszkań w tych lokalizacjach są wyraźnie wyższe. Z lokali wystawionych do sprzedaży przez Metrohouse tylko nieliczne mają cenę za m kw. niższą niż 6500 zł. Zwykle w ofertach znajdziemy mieszkania w cenie powyżej 8000 zł za m kw., choć zdarzają się oferty, których ceny są prawie dwukrotnie wyższe.
Romantycznie w Toruniu, Olsztynie i Szczecinie
Równie ciekawe lokalizacje dla klientów, którzy dla zachowania miłosnego klimatu zrobią naprawdę wiele znajdziemy w mniejszych miastach. W Toruniu romantycy odnajdą się świetnie w rejonie Bulwaru Filadelfijskiego. – Boczne uliczki dochodzące do Bulwaru mają swój urok i świetnie nadają się na miejsce zamieszkania dla zakochanych par, mówi Tomasz Laskowski z toruńskiego biura Metrohouse. Ceny wystawionych do sprzedaży mieszkań zaczynają się już od poziomu poniżej 4000 zł za m kw., choć zdarzają się też oferty dochodzące do 7 tys. zł. W sumie większość położonych tam mieszkań jest wystawionych do sprzedaży powyżej średniej ceny ofertowej, która wynosi w Toruniu 4 tys. zł za m kw. W Olsztynie wybór też padł na oferty zlokalizowane na Starym Mieście. Ulica Prosta i okoliczne uliczki są w ocenie doradców Metrohouse wymarzoną scenerią dla zakochanych. Podobnie jak w Toruniu, można w tym rejonie kupić mieszkanie w cenie niższej niż 4 tys. zł za m kw., choć mieszkania o wysokim standardzie osiągają ceny ofertowe nawet powyżej 7,5 tys. zł za m kw. Doradcy nieruchomości ze Szczecina polecają zakochanym m.in. rejony ulic Słowackiego i Moniuszki. Jak mówi Marta Wiśniewska z biura Metrohouse w Szczecinie niezależnie od pory roku, czy jest to słoneczne lato czy mroźna zima, wyczuwa się tam romantyczny klimat. – Widoki zapierają dech w piersiach i od razu ma się ochotę przytulić bliską sobie osobę.
Zakochani idą po kredyt
Niezależnie czy kupujemy mieszkanie w mniej lub bardziej romantycznej okolicy jego zakup zwykle finansujemy kredytem hipotecznym. Teoretycznie dla banków nie ma znaczenia czy udzielają kredytu hipotecznego parze bez ślubu czy też będącej w związku małżeńskim. W praktyce istnieją jednak pewne różnice. – Na to czy ktoś uzyska kredyt i jakie będą jego parametry (kwota, koszt) wpływa nie tylko wysokość dochodów czy ponoszonych kosztów, ale także tzw. scoring, tłumaczy Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jest to ocena jaką otrzymuje klient na podstawie różnego rodzaju informacji (np. wykształcenie, wiek, stan cywilny). Małżeństwa przez część banków są postrzegane jako stabilniejsi kredytobiorcy, a więc otrzymują nieco wyższą ocenę. – W tym względzie opłaca się wziąć ślub zanim zdecydujemy się na kredyt. Nie jest to na tyle duża korzyść, aby było warto zmieniać dla niej swoje życiowe plany, dodaje Jarosław Sadowski.
Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja pary (bez ślubu) kiedy tylko jedno z nich ma pracę. Wtedy lepiej najpierw się zadłużyć, a potem wziąć ślub. Małżeństwo zawsze jest traktowane jako jedno gospodarstwo domowe, a więc od kwoty dochodów zostaną odjęte koszty życia dwóch osób. W rezultacie zdolność kredytowa będzie niższa niż gdy o kredyt wystąpi tylko to z nich, które ma pracę.
Gdy oboje mają pracę, ale nie mają ślubu, to najlepiej jeśli mieszkają wspólnie. – Niektóre banki mogą potraktować parę bez ślubu jako dwa gospodarstwa domowe co spowoduje, że podwójnie policzą koszty utrzymania mieszkania. Jeśli jednak kredytobiorcy złożą oświadczenie, że mieszkają razem, to szacowane przez bank koszty będą niższe. Co za tym idzie łatwiej będzie im uzyskać kredyt, podsumowuje Jarosław Sadowski.
Na koniec warto dodać, że jeśli para nie ma ślubu, a powstanie zaległość w spłacie to bank wcale nie musi połowy długu dochodzić od jednego kredytobiorcy, a drugiej od drugiego. Może całość egzekwować tylko od jednego z nich. Dlatego zaciągając kredyt wspólnie z inną osobą nie należy tego robić zanim jej dobrze nie poznamy. Warto też dodać, że w opisanym przypadku ta osoba, która spłaciła cały dług może domagać się zwrotu połowy kwoty od swojego partnera. I w takich sytuacjach cały romantyzm pryska…
Źródło: Metrohouse