Rok po szwajcarskim szoku
Równo 12 miesięcy temu decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego o uwolnieniu kursu franka wywołała nad Wisłą poruszenie niepomiernie większe niż w kraju macierzystym. Z inicjatywą racjonalnego rozwiązania problemu gwałtownie rosnących rat jako pierwszy wystąpił sektor bankowy; już w styczniu 2015 roku pojawiła się pierwsza propozycja wsparcia dla kredytobiorców, zaś kompleksowy pakiet opracowany przez Związek Banków Polskich zaprezentowano podczas Forum Bankowego w dniu 11 marca ub.r. Jakie działania podejmowane były przez miniony rok w tej sprawie - i do czego doprowadziły?
Przypomnijmy. 15 stycznia 2015 roku Szwajcarski Bank Narodowy podjął dwie decyzje brzemienne w skutkach dla posiadaczy kredytów w szwajcarskiej walucie. Oprócz rezygnacji z obrony kursu EUR/CHF na poziomie 1,20 szwajcarski bank centralny obniżył również stopy procentowe. Spowodowało to, że powszechnie wykorzystywana w konstrukcji walutowych kredytów hipotecznych stopa LIBOR osiągnęła poziom ujemny sięgający w okresie tuż po uwolnieniu kursu nawet minus 0,95 procent. Efektem posunięcia SNB mógł być w pierwszej kolejności istotny wzrost raty kredytów hipotecznych. Dla przykładu, jeśli w roku 2014 rata kredytu oscylowała w granicach 1500 złotych, po decyzji banku szwajcarskiego mogłaby wzrosnąć nawet do 1900 złotych. To, że nie doszło do tak poważnego wzrostu wysokości rat zawdzięczać można szybkiej reakcji sektora bankowego; jedną z propozycji przedstawionych niezwłocznie po aprecjacji kursu franka przez Związek Banków Polskich było utrzymanie wysokości rat na poziomie sprzed 15 stycznia. – Nadrzędnym celem propozycji jest i było to aby klient nie płacił wyższej raty kredytowej aniżeli ta która była przed decyzją Szwajcarskiego Banku Narodowego – powiedział wówczas prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz. Warto dodać, że podjęcie takie decyzji nie było łatwe, również z prawnego punktu widzenia. – W model biznesowy banku jest wpisana konieczność zarządzania ryzykiem inwestowania cudzych oszczędności i co się z tym wiąże – zarabianie na ryzyku – podkreślił podczas sesji Kongresu Prawa Bankowego i Informacji poświęconej problematyce kredytów walutowych prof. dr hab. Michał Romanowski. Konsekwencja takiego rozstrzygnięcia jest jednoznaczna: rozliczenie kredytodawcy i kredytobiorcy ma przynieść zysk temu pierwszemu. Dlatego właśnie – aby z jednej strony nie naruszać prawa, z drugiej zaś udzielić efektywnego wsparcia kredytobiorcom – sektor bankowy podjął decyzję, że do końca roku 2015 ujemna stawka LIBOR będzie uwzględniana również przez obniżenie raty kapitałowej. Niezależnie od tej koncepcji, bankowcy zaproponowali również klientom takie ułatwienia jak:
- uproszczenie procedur restrukturyzacyjnych,
- odstąpienie od wymagania kolejnych zabezpieczeń,
- zmniejszenie na 12 miesięcy spreadu walutowego – niezależnie od ustawowej możliwości spłaty kredytu walutami nabytymi w innym miejscu,
- umożliwienie przewalutowania zobowiązania z wykorzystaniem średniego kursu NBP,
- możliwość wydłużenia okresu spłaty kredytu lub nawet zawieszenia zapłaty poszczególnych rat – celem utrzymania wysokości raty
Wśród koncepcji przedstawionych przez sektor bankowy znalazł się również apel do Ministra Finansów, aby – w przypadku umorzenia przez banki części zobowiązania z tytułu kredytu hipotecznego – nie obciążać umorzonej części zadłużenia podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Z uwagi na sześć rozwiązań składających się na ten program wsparcia, propozycje ZBP szybko zyskały miano „sześciopaku”.
Kolejna propozycja środowiska bankowego zaprezentowana została podczas obrad ubiegłorocznego Forum Bankowego w dniu 11 marca 2015 r. W przeciwieństwie do poprzednich rozwiązań, mających charakter doraźnego wsparcia z uwagi na niekorzystną dla kredytobiorców decyzję SNB, propozycje z marca ub.r. miały charakter systemowy. Postulaty ZBP przewidywały:
- utworzenie funduszu wsparcia restrukturyzacji kredytów hipotecznych, obsługującego kredytobiorców, którzy z niezawinionych przyczyn okresowo utracili płynność finansową – zarówno posiadających zobowiązanie w walucie obcej jak i w złotówkach,
- uwolnienie zabezpieczenia i ustanowienie alternatywnych form zabezpieczenia dla osób, które chciałyby dokonać zamiany lokalu mieszkalnego na inny,
- utworzenie Sektorowego Funduszu Stabilizacyjnego, dedykowanego wyłącznie kredytobiorcom posiadającym zobowiązania w walucie szwajcarskiej – fundusz miałby służyć zmniejszaniu oddziaływania nieprzewidywalnych zjawisk na rynku walutowym.
Niemal równolegle swą propozycję rozwiązania problemu kredytów walutowych przedstawiła również Komisja Nadzoru Finansowego. Propozycja szefa KNF bazowała na przewalutowaniu kredytu po aktualnym średnim kursie Narodowego Banku Polskiego. Po dokonaniu przewalutowania następowałby podział całej kwoty kredytu na dwie części: szacowana wartość kredytu liczona według kursu z dnia udzielenia stawałaby się zobowiązaniem głównym, spłacanym na analogicznych zasadach, jak inne udzielone w tym okresie kredyty złotowe. Po odliczeniu kwoty już wpłaconej do banku, pozostała suma zobowiązania podzielona byłaby na taką samą ilość rat, ile zostało do spłaty w przypadku dotychczasowego kredytu frankowego. Pozostała kwota byłaby wyodrębniona jako kredyt zwykły, bez zabezpieczenia hipotecznego – ze stałym oprocentowanie, w wysokości 1 punktu procentowego. Dodatkowo połowa wartości każdej raty miałaby ulegać umorzeniu. Warunkiem przystąpienia do całej operacji byłoby dokonanie przez kredytobiorcę dopłaty w wysokości różnicy pomiędzy wartością wpłaconych już rat a wartością spłaconej części analogicznego kredytu, zaciągniętego w tym samym banku w polskiej walucie. Rozwiązanie przedstawione przez nadzór rodziło jednak liczne zastrzeżenia- nie tylko z punktu widzenia możliwej niezgodności standardów płynnościowych i ostrożnościowych w bankach czy ewentualnej nadmiernej ingerencji w poszanowanie zawartych umów. Eksperci niezależnych ośrodków badawczych wyliczyli, iż w większości przypadków kredytobiorcy korzystający z pomysłu KNF płaciliby każdego miesiąca wyższą ratę niż ta uiszczana po zastosowaniu rozwiązań wdrożonych przez sektor bankowy w ramach „sześciopaku”.
Ciepłe miesiące ubiegłego roku upłynęły pod znakiem populistycznej licytacji w parlamencie w trakcie prac nad ustawą o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych. Projekt zakładał – podobnie jak przedłożenie KNF – przewalutowanie kredytów walutowych na złotowe połączone z umorzeniem części kwoty wynikłej ze zmiany kursu waluty szwajcarskiej, wraz z udzieleniem przez bank dodatkowego kredytu na warunkach preferencyjnych na spłatę pozostałej części tej kwoty. Początkowa propozycja mówiła o „podziale” kwoty wynikającej z wahań kursu franka w proporcji 50% do 50% pomiędzy kredytobiorcę a bank. Już ta propozycja budziła uzasadnione wątpliwości natury konstytucyjnej, a na dodatek zawierała wiele nieścisłości odnoszących się do zakresu obowiązywania ustawy (na przykład kwestia grona uprawnionych osób czy zasad obliczania LtV). Apogeum populizmu stanowiła jednak propozycja posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, by banki umorzyły aż 90% wspomnianej sumy. Ostatecznie ustawa nie została uchwalona. Udało się natomiast – już na samym końcu kadencji – wprowadzić w życie przepisy odzwierciedlające ideę funduszu wsparcia restrukturyzacji kredytów hipotecznych, zawartą we wcześniejszych propozycjach Związku Banków Polskich. Rozwiązanie to w dużej mierze zaspokaja oczekiwania tych osób, które z przyczyn losowych nie są w stanie spłacać rat kredytu przez określony czas, stanowiąc równocześnie umiarkowane obciążenie dla sektora bankowego.
Czy sprawa frankowiczów zdominuje debatę publiczną na temat polskiej bankowości również i w tym roku? Trudno być prorokiem w tej sprawie. Kancelaria Prezydenta deklaruje kontynuacje prac nad ustawą zakładającą przewalutowanie kredytów; w ostatnim czasie pojawiły się informacje, jakoby nowy projekt obejmować miał jedynie te gospodarstwa domowe, w których wartość raty kredytu przekracza 40 proc. miesięcznych dochodów. Jeśli wziąć pod uwagę dane dotyczące kredytów mieszkaniowych zgromadzone przez NBP należałoby przyjąć, że z propozycji głowy państwa skorzystałoby co najwyżej 20 proc. kredytobiorców. Oczywiście, pod warunkiem, że zdecydowaliby się na cała operację – co bynajmniej nie jest takie oczywiste. Wyniki analiz przeprowadzanych przez niezależne ośrodki badawcze wykazują, że kredytobiorcy walutowi łatwiej radzą sobie ze spłatą zobowiązania niż złotowi. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt całego problemu. Obliczanie pozostałej do spłaty wartości kredytu walutowego w chwili, kiedy waluta, w której został udzielony odnotowuje najwyższe notowania stanowi ewidentne przekłamanie. Trudno oczekiwać, by w perspektywie kolejnych dziesięciu czy piętnastu lat frank utrzymał tak wysoki kurs względem złotego. Każda deprecjacja obcej waluty oznaczać będzie zmniejszenie pozostałej do spłaty części kredytu w przeliczeniu na złote. Dla wielu osób dokonanie w chili obecnej przewalutowania mogłoby się zatem okazać wyjątkowo niekorzystne.
Na koniec mała ciekawostka: na uwolnieniu franka najwięcej stracił sprawca całego zamieszania, czyli Szwajcarski Bank Narodowy. Według wstępnych szacunków, strata banku centralnego Szwajcarii z tej przyczyny wyniosła w roku 2015 aż 23 mld franków.
Karol Jerzy Mórawski