(Pozorny) boom w rejestracjach nowych aut
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Aut ACEA, przedstawiło dane wskazujące na bardzo silny wzrost sprzedaży nowych samochodów w UE. Tegoroczna marcowa liczba rejestracji, przekraczająca milion sztuk, była o 29% większa niż w marcu 2022.
Cały pierwszy kwartał zamknął się natomiast liczbą rejestracji na poziomie niemal 2,7 mln sztuk, co daje wzrost o 18%. Na rynku czuć więc optymizm, ale do przedstawionych przez ACEA danych należy podchodzić ostrożnie.
Zwraca na to uwagę Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.
Wzrost czy spadek?
– Unijne statystyki na pierwszy rzut oka wyglądają imponująco. Jeśli jednak cofniemy się do 2018 roku, tj. ostatniego roku przed pandemią, to zobaczymy, że wówczas liczba aut osobowych zarejestrowanych w UE, licząc bez Wielkiej Brytanii, wyniosła w I kw. prawie 3,5 miliona sztuk. W samym marcu było to 1,3 miliona rejestracji.
Względem 2018 roku mamy zatem spadki odpowiednio o 23% i 18%. Widać więc, że pomimo znacznej poprawy poprawy względem roku 2022, z czego bardzo się cieszymy, europejskiemu rynkowi motoryzacyjnemu daleko jeszcze do poziomów sprzed pandemii – zauważa Michał Knitter.
Czytaj także: Kradzież na walizkę. Jak zabezpieczyć swój samochód?
Kumulacja odbiorów
Jego zdaniem, sam wzrost rejestracji w I kw. 2023 r. jest przede wszystkim zjawiskiem o charakterze podażowym, a nie wyraźnym odbiciem popytu na nowe samochody w UE. Na to jeszcze trzeba poczekać.
– Doszło do kumulacji odbiorów aut, tych zamówionych na przykład 9-10 miesięcy temu, a także pojazdów zamówionych np. 3-4 miesiące temu, gdy terminy produkcyjne zaczęły się już wyraźnie skracać, a dostępność samochodów wzrosła. To spowodowało kumulację rejestracji – ocenia wiceprezes Carsmile.
Skok w elektrykach
Największy procentowy wzrost miał miejsce w segmencie aut elektrycznych, których w I kwartale br. zarejestrowano w Unii 321 tysięcy, co daje wzrost o ponad 43% rok do roku (tylko w marcu liczba rejestracji elektryków skoczyła aż o 58%).
W tej grupie imponująco na tle innych państw UE wypadła Polska, ze wzrostem aż o 82%, choć liczbowo to tylko 4 tysiące nowych elektryków zarejestrowanych w naszym kraju w I kwartale ‘23.
W marcu w Unii auta elektryczne stanowiły 14% łącznych rejestracji. Polska jest jednak jeszcze daleka od tego poziomu.
– Spodziewam się, że pod koniec tego roku w Polsce, udział aut elektrycznych w nowej sprzedaży osiągnie 5-10% wobec 4% obecnie. Będzie to w głównej mierze efekt rosnących zamówień tego typu pojazdów ze strony firm, a także administracji publicznej – mówi Michał Knitter.
Jeśli chodzi o cały rynek nowych aut, to w I. kwartale, ze wzrostem na poziomie 21% rok do roku, Polska uplasowała się, według danych ACEA, nieco powyżej unijnej średniej (plus 18%).
Jakie konsekwencje dla Polski może mieć zwiększenie liczby rejestracji nowych aut w Unii? Jedną z nich może okazać się zwiększony import samochodów używanych do naszego kraju.
Wzrostowi rejestracji nowych aut towarzyszą dalsze podwyżki cen katalogowych. Według najnowszych danych IBRM Samar, tj. za luty, średnia cena nowego auta wyniosła rekordowe 163 tys. zł i była o 13% większa niż przed rokiem.
– Samochody są obecnie katalogowo droższe o kilkanaście procent względem początku 2022 r., ale uwzględniając rabaty, wprowadzone przez część marek, odczuwalna wysokość podwyżek to średnio kilka procent – zauważa Michał Knitter.
Czytaj także: Będzie zakaz rejestracji nowych aut z silnikiem spalinowym
Powrót rabatów
Część marek uruchomiła rabaty wynoszące od kilku tysięcy złotych do nawet kilkunastu procent (w skrajnych przypadkach), a inne z tym zwlekają i obserwują rynek.
– Jednocześnie widzimy ciekawe zjawisko polegające na tym, że w efekcie polityki rabatowej stosowanej przez marki klasy premium, ceny aut z tego segmentu zbliżyły się do marek bardziej masowych – podkreśla wiceprezes Carsmile.
Przykładem może być zbliżanie się cen Hyundaia Tucsona oraz Audi Q5 (bogata wersja Tucsona kosztuje katalogowo ok. 180-190 tys. zł, a ceny Q5 zaczynają się od nieco ponad 200 tys. zł).
Uwaga na Chiny
W ocenie Michała Knittera, w dłuższej perspektywie sytuacja na rynku motoryzacyjnym UE będzie pod dużym wpływem informacji napływających z Chin.
– Tamtejsza gospodarka przeżywa obecnie spowolnienie, ale jeśli doszłoby do odbicia popytu konsumpcyjnego w Chinach, jego efektem będzie przekierowanie światowej produkcji i dostaw aut na rynek chiński, w konsekwencji czego w Europie znów mogłyby pojawić się ograniczenia w dostępności samochodów – ostrzega Michał Knitter.