Polska i świat w lustrze Purchasing Power Parity – PPP
W ujęciu nominalnym, czyli bez uwzględnienia wzrostów cen i według bieżących kursów walutowych, produkt krajowy brutto Polski wzrósł wg Banku Światowego z 66 mld dolarów w 1990 roku do 688 mld dolarów w 2022 roku, czyli ponad dziesięciokrotnie (10,4 x).
W tym samym czasie produkt brutto całego świata urósł 4,4 razy, do prawie 101 bilionów (100 880 mld) dolarów. Tempo mamy świetne – wyprzedziliśmy świat o więcej niż jedno okrążenie.
Bardziej naturalnym i mniej abstrakcyjnym punktem odniesienia są dla nas bogatsi sąsiedzi – Niemcy, u wielu nad Wisłą stale „na widelcu” oraz Czechy, które traktujemy nie bardziej niż poprawnie, zresztą z wzajemnością.
Niemcy powiększyli w tym samym okresie swój PKB „zaledwie” o 2,3 razy, do 4,08 bilionów (4 080 mld) dolarów w 2022 roku.
Ze wzrostem nieco ponad siedmiokrotnym (do ok. 250 mld dol. w 2022 roku), Czesi byli znacznie lepsi od Niemców i trochę gorsi od nas.
Tu zastrzeżenie. Bardzo bogatym i bogatym rosnąć jest znacznie trudniej niż biednym. Najlapidarniej sprawę ujmując – bez przełomu technologicznego trudniej zwiększyć plon pszenicy z 50 do 52 kwintali z hektara niż do tej drugiej wielkości z paru worków z ha.
Czytaj także: GUS o polskiej gospodarce w I kwartale 2024 roku, nowe dane
Porównywanie metodą Purchasing Power Parity – PPP
Przechodzimy zatem w rejony względności, ponownie dzięki Bankowi Światowemu, który opublikował właśnie wyniki najnowszych szacunków porównywalnych wielkości PKB prowadzonych w ramach Międzynarodowego Programu Porównawczego (ICP).
Pierwsze badanie odbyło się w 1968 roku. Obecne jest dziesiąte z kolei, zawiera dane ze 176 państw za 2021 rok i – co najważniejsze – tak jak poprzednie, przedstawia wielkości w ujęciu porównywalnej siły nabywczej (Purchasing Power Parity – PPP), a więc po sprowadzeniu walut krajowych walut do jednej (tzw. dolar międzynarodowy) i po uwzględnieniu różnic cen w poszczególnych krajach.
Najbardziej widocznym skutkiem metody PPP jest względna redukcja siły gospodarczej państw najbardziej zamożnych, a więc drogich, w wyniku „sflaczenia” balona cenowego oraz usunięcia części skutków siły ich walut.
Udział PKB Stanów Zjednoczonych w produkcie światowym mierzony w sposób standardowy jest w rezultacie wyższy o ok. 10 proc. niż szacowany metodą PPP. W przypadku wszystkich państw o wysokich dochodach zawyżenie wynosi nawet 16 proc.
Odwrotnie jest z państwami mniej zaawansowanymi w gospodarce – ich PKB w bieżących cenach rzeczywistych jest mniejszy od PKB mierzonego PPP.
Praktyczne skutki stosowania podejścia PPP odczuwa wyraźnie tymczasowy emigrant z kraju biednego. Jeśli wydaje swoje zarobki w bogatym kraju, gdzie teraz pracuje, nadal jest na dole drabiny konsumpcji, lecz staje się „królem” hipermarketu, gdy przyjeżdża z tymi samymi dolarami, funtami, euro do siebie w odwiedziny.
Na tej samej zasadzie Niemcy są dla przeciętnego Polaka drogie, ale za to czuje Kowalski siłę swojego niezbyt przecież wypchanego portfela w Egipcie, Tunezji, czy na Kubie.
Czytaj także: S&P Global: wskaźnik PMI dla Polski spadł m/m do 45 pkt. w maju ‘24
Polska a Niemcy i Czechy wg PPP
Wzrost i rozwój gospodarczy Polski postępujący przez minione 30 lat jest niezaprzeczalny.
Widać to nawet w porównaniach z naszymi zachodnimi i południowymi sąsiadami, którzy dobrze ponad 100 lat temu produkowali automobile własnych konstrukcji, gdy na ziemiach polskich szczytem technologii była kosa.
Doganianie jest mozolne, ale dystans się jednak zmniejsza.
To samo w ujęciu PPP – Purchasing Power Parity.
Tabelki pokazują, że codzienne bytowanie w Polsce jest lżejsze niż wynika to ze standardowych statystyk. Różnica między Niemcami a Polską pod względem bieżącego PKB szacowanego po rynkowych kursach walutowych jest trzykrotna, ale po uwzględnieniu innych tam i tu cen wynosi już jedynie 50 proc. na korzyść Niemiec.
Z kolei różnice w tempie pogoni Polski za Niemcami i Czechami są podobne w obu ujęciach. Świadczy to stabilnych relacjach cenowych i kursowych w porównywanej trójce państw w okresie 2017-21.
Ciekawostką jest 8. miejsce Polski w grupie państw Europy i Azji Centralnej pod względem wielkości PKB w ujęciu PPP. Nasz produkt PPP (1527 mld dolarów) jest wyższy od holenderskiego (1187 mld dolarów).
I jeszcze dwie zasadnicze uwagi. Niektórzy nie rozróżniają bogactwa, czyli nagromadzonego majątku we wszelkiej postaci od bieżącej wielkości dóbr i usług wytworzonych w danym roku, tj. PKB.
Nawet jeśli dorównamy kiedyś Niemcom lub innym bogatym krajom pod względem wartości produktu brutto w takim, czy innym ujęciu, to minie wiele dekad zanim będziemy równie majętni jak te kraje, które bogaciły się przez stulecia.
Ponadto, tempo naszej pogoni słabnie, ponieważ inwestycje w Polsce są od dekady na katastrofalnym poziomie. Teraz wskaźnik wynosi ok 16 proc. PKB, podczas gdy znośne minimum to ok. 20 proc. To głównie wynik błędnego rozumowania, że nie ma lepszego sposobu na wzrost niż pobudzanie konsumpcji wewnętrznej, z jego dobrymi skutkami wyborczo-politycznymi.
Żyjemy już przyzwoicie, ale wolelibyśmy domy i rezydencje od mieszkań w blokach. Nie ma jednak czegoś z niczego, więc nie będzie rezydencji bez inwestycji w miejsce codziennego wtranżalania czekoladek na wyścigi, żeby rosło PKB.