Polacy kochają swoje kredyty w CHF?

Polacy kochają swoje kredyty w CHF?
Przemysław Barbrich, Związek Banków Polskich (fot. ZBP)
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Z dr Przemysławem Barbrichem ze Związku Banków Polskich rozmawia Robert Lidke

#PrzemysławBarbrich: Jeśli patrzymy na kredyt w #CHF z punktu widzenia klienta, który wziął taki kredyt na woje docelowe mieszkanie, z którego nie zamierza się wyprowadzać, to dla niego nie jest najważniejszą informacją to ile ma dzisiaj do spłacenia kapitału w złotych, ale ile wynosi rata, którą ma zapłacić w najbliższym miesiącu #frankowicze

Robert Lidke – Jak zmniejsza się liczba kredytów we frankach szwajcarskich?

Przemysław Barbrich – Licząc od 2010 roku średnio co roku jest zamykanych ok. 19 tysięcy umów kredytowych, kredytów hipotecznych denominowanych i indeksowanych do CHF. Np. w 2010 było to 18 tysięcy, a w 2014 – 22 tysiące. Banki w latach od 2005 udzieliły około 715 tys. kredytów CHF. W tej chwili liczba czynnych umów kredytowych wynosi około 500 tys., czyli od 2005 roku liczba kredytów w CHF spadła o ponad 200 tys.

Z czyjej inicjatywy są zamykane umowy kredytowe w CHF?

Umowy są zamykane przede wszystkim, dlatego, że przeciętna żywotność kredytu zaciągniętego w CHF wynosi od 7 do 12 lat. To oznacza, że taki kredyt udzielany na 25-30 lat zostaje spłacony znacznie wcześniej. Najczęściej dzieje się z tego powodu, że klienci wykorzystali do jego spłaty nagły przypływ gotówki lub też regularnie nadpłacali spłacane raty kredytu. Ponieważ rata kredytu frankowego była znacznie niższa od raty kredytu złotowego, część osób spłacała raty w takiej wysokości jakby to był kredyt złotowy. Co w efekcie pozwoliło na jego wcześniejszą spłatę.

Są też oczywiście rozwiązywane umowy kredytowe w CHF w wyniku decyzji banku. Dzieje się tak wtedy, kiedy klient, który podpisał umowę z bankiem nie wywiązuje się z tej umowy. Czyli w sposób trwały nie spłaca zaciągniętego kredytu. Kiedy klient zalega z płatnościami dłużej niż 90 dni banki wchodzą w procedurę rozwiązania takiej umowy, i oddają kredyt do windykacji. Zanim to nastąpi kredyt jest przewalutowany na kredyt złotowy, po bieżącym kursie. Od 2014 roku do dzisiaj rozwiązano w ten sposób 3 tysiące umów. To oznacza tak zwaną twardą windykację poprzez uruchomienie zabezpieczenia kredytu w postaci ubezpieczenia, albo co może się zdarzyć w ostateczności, przez licytację nieruchomości, na której zabezpieczył się bank.

A kredyty w euro, czy one stanowią jakiś problem w systemie bankowym?

Liczba kredytów w euro jest niewielka w porównaniu z liczbą kredytów we frankach szwajcarskich czy tym bardziej w złotych. Poza tym  kurs euro jest cały czas stabilny, a ostatnio nawet euro straciło nieco do złotego co jest bardzo korzystne dla posiadaczy takich kredytów. Poza tym  oprocentowanie kredytów w euro jest  bardzo niskie w porównania do kredytów złotowych.

To oznacza, że eurowicze są w komfortowej sytuacji…

Eurowicze i frankowicze są w komfortowej sytuacji. Bo analizując kredyt frankowy z 2006 roku np. o równowartości 300 tys. złotych, dojdziemy do wniosku, że  kredyt złotowy był znacząco droższy.  W efekcie w tym czasie suma wpłaconych do banku rat porównywalnego kredytu w CHF jest niższa o 40 tysięcy złotych od sumy rat wpłaconych do banku przez posiadacza kredytu w złotych. I patrząc na spłatę kapitału, to frankowicze w tym czasie spłacili 33 procent kapitału wyrażonego we frankach, a złotówkowicze tylko  22 procent. Na kredyt walutowy trzeba patrzeć w całym okresie jego istnienia, a nie tylko w dniu dzisiejszym. Na zakończenie kredytu okaże się, który był bardziej korzystny.

Czy spodziewa się Pan, że teraz, kiedy spadają notowania franka szwajcarskiego i rosną ceny nieruchomości może dojść do sytuacji, w której część frankowiczów zdecyduje się na przewalutowanie swojego kredytu i sprzedaż mieszkania, na którym jest założona hipoteka pod ten kredyt?

Nie sądzę, aby nastąpiło masowe przewalutowanie. Większość klientów posiadających kredyty CHF, są to osoby dobrze sytuowane, mieszkające w dużych miastach. One doskonale potrafią liczyć i wiedzą, że są nadal w korzystniejszej sytuacji niż posiadacze kredytów złotowych i to mimo wzrostu kursu franka z poziomu 2 złotych do 3,5 złotego. Wynika to z niskich stóp procentowych w Szwajcarii, znacznie wyższych w Polsce, i spodziewanego ich wzrostu w naszym kraju w ciągu najbliższego roku lub dwóch lat. Dodam, że kredyty hipoteczne w CHF są najlepiej spłacanymi kredytami spośród wszystkich grup kredytów. Reasumując, jeśli patrzymy na kredyt w CHF z punktu widzenia klienta, który wziął taki kredyt na woje docelowe mieszkanie, z którego nie zamierza się wyprowadzać, to dla niego nie jest najważniejszą informacją to ile ma dzisiaj do spłacenia kapitału w złotych, ale ile wynosi rata, którą ma zapłacić w najbliższym miesiącu.

Oczywiście jest tak, że niektórzy posiadacze kredytów CHF nie chcą się denerwować i sprawdzać codziennie kurs franka szwajcarskiego, mogą więc przewalutować swój kredyt po dzisiejszym kursie NBP, ale to oznacza, że od razu ich miesięczna rata kredytu wzrośnie o kilkaset złotych. I jeszcze muszą mieć świadomość, że w ciągu kilkunastu miesięcy stopy procentowe w Polsce znów zaczną rosnąc, co oznacza kolejny wzrost miesięcznej raty kredytu złotowego.

Gdyby się okazało się, że kredyty w CHF są znowu dostępne, to czy Pana zdaniem byliby na nie chętni i ile mogłoby  być takich osób?

Pytanie jest abstrakcyjne, bo teraz nie są udzielane w Polsce kredyty walutowe. Ale na pewno byłoby wielu chętnych. Sądzę, że byłyby dwie grupy klientów. Tacy, którzy dokładnie analizują dokumenty bankowe i rozważnie kalkulują wszystkie argumenty za i przeciw wzięciu takiego kredytu, a więc ryzyko kursowe, ryzyko wzrostu stopy procentowej. I analizują to biorąc pod uwagę korzystną dla nich sytuację, jak i niekorzystną, czyli zastanawiają się czy są w stanie przetrzymać wysoki kurs waluty, w której wzięli kredyt, a także wyższe stopy procentowe w kraju macierzystym dla danej waluty.

I druga grupa klientów – ryzykantów, którzy są gotowi inwestować pieniądze w bardzo niepewne przedsięwzięcia i robią to bez większego zastanowienia.

Bez wątpienia grupa osób zainteresowanych kredytem walutowym byłaby  większa w sytuacji, kiedy stopy procentowe w Polsce wzrosną. Bo jak mówiłem większość osób podejmuje decyzję o wzięciu kredytu kierując się wysokością raty, którą będą musiały płacić co miesiąc. Stąd jest rekomendacja S KNF, która mówiła, że osoby ubiegające się o kredyt hipoteczny denominowany w walucie obcej muszą mieć dochody wyższe o 25 procent od dochodów osób ubiegających się o kredyt złotowy. To była poduszka finansowa na ewentualność wzrostu kursu danej waluty, czyli na ewentualność wzrostu raty kredytu.