Opodatkowanie wydobycia kopalin niebezpieczne

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

konik.tomasz.150xDodatkowe obciążenia podatkowe firm górniczych mogą grozić spadkiem ich konkurencyjności w świecie. Firmy ostrzegają, że będą musiały ograniczyć inwestycje. A i bez tego sytuacja w branży nie jest najlepsza.

– Już w tej chwili obciążenia fiskalne firm górniczych w Polsce plasują się w górnej części przedziału, który uznawany jest za optymalny. W związku z tym jakiekolwiek nowe podatki będą niebezpieczne, bo mogą ograniczyć możliwości inwestycyjne i de facto zachwiać konkurencyjnością tych firm na rynku światowym – uważa Tomasz Konik, ekspert podatkowy Deloitte.

Zgodnie z rządową propozycją podatek ma być odprowadzany niezależnie od zysków firmy. Podstawą jego wyliczenia byłaby masa wydobytego surowca. W przypadku KGHM Polska Miedź wymienia się kwotę kilku miliardów złotych rocznie. Eksperci Deloitte ostrzegają, że to może oznaczać wycofanie się spółki na złoża miedzi w Kanadzie, gdzie opodatkowanie jest niższe.

Według raportu „Czy nadchodzi kres polskiego modelu górnictwa?” największym wyzwaniem dla branży są obecnie rosnące koszty wydobycia surowców. W Polsce w ostatnich kilku latach wydatki związane z produkcja węgla wzrosły o ponad 25 proc. Ale największy udział w produkcji mają nakłady na wynagrodzenia, ubezpieczenia społeczne i inne świadczenia pracownicze.

– Jeżeli chodzi o firmy górnicze – i to jest trend światowy – koszty i kontrola kosztów są kluczowe. W przypadku sytuacji polskich firm mamy dodatkową specyfikę, że bardzo duży procent kosztów to koszty stałe, czyli koszty pracownicze. W przypadku firm górniczych węgla kamiennego to jest 50 proc. Te koszty są mało elastyczne, nie można ich zmienić – mówi Tomasz Konik.

Kontrola kosztów jest o tyle ważna, że rynek surowców w ostatnim czasie nie jest stabilny.

– Nie da się do końca prognozować cen, czyli przychody są bardzo zmienne, mamy okresy dołków i okresy koniunktury, firmy muszą więc kontrolować te koszty. W sytuacji dobrej koniunktury muszą gromadzić pieniądze, które będą im potem potrzebne do funkcjonowania w złej koniunkturze – mówi ekspert.

Deloitte zwraca również uwagę na braki kadrowe w branży górniczej. Jest to konsekwencja m.in. likwidacji szkół górniczych. Obecnie w górnictwie pracuje 100 tysięcy osób, podczas gdy na początku lat 90-tych było to ok. 250 tysięcy. Część firm próbuje te niedobory kompensować technologią.

Aby zobaczyć wypowiedź Tomasza Konika kliknij tutaj.

Źródło: newseria.pl