Od kwietnia 2022 roku domowa fotowoltaika będzie mniej opłacalna
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom zmiany wejdą w życie od początku kwietnia, a nie od 1 stycznia 2022 roku.
Po (…) zmianach wydłuży się okres zwrotu z inwestycji, jaką jest instalacja paneli fotowoltaicznych, z 6 ‒ 7 lat do nawet ponad dziesięciu lat
‒ Tych kilka miesięcy ma pozwolić tym konsumentom, którzy zdecydowali się na instalację paneli na swych dachach, aby wiosną zrealizowali zaplanowaną inwestycję na dotychczasowych zasadach dotyczących rozliczania prosumentów – mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl.
Czytaj także: Fotowoltaika, był czas prosumenta, nadchodzi era autoproducenta
Sprzedaż ‒ ceny hurtowe, zakup ‒ ceny detaliczne
Obecnie prosumenci oddający energię do sieci mogą odebrać z niej do 80 proc. z tego, co przekazali.
Po wprowadzeniu nowych zasad cała niewykorzystana w domu energia będzie sprzedawana po cenach na rynku hurtowym, gdy w gospodarstwie domowym będzie potrzebna energia z sieci, to trzeba będzie zapłacić za nią stawkę według cen detalicznych.
W ocenie rządu zbyt szybko przybywa obecnie instalacji fotowoltaicznych, co nasila problemy z magazynowaniem energii
Po tych zmianach wydłuży się okres zwrotu z inwestycji, jaką jest instalacja paneli fotowoltaicznych, z 6 ‒ 7 lat do nawet ponad dziesięciu lat.
‒ Przy większej autokonsumpcji stopa zwrotu może okazać się jednak korzystniejsza ze względu na utrzymywanie się wysokich cen energii – dodaje ekspert. – Inwestycja może zwrócić się wówczas szybciej, w okresie nieco krótszym niż dziesięć lat.
Czytaj także: Fotowoltaika last minute
Zbyt wielu prosumentów, zdaniem rządu
Wprowadzono zmiany dotyczące prosumentów, ponieważ w ocenie rządu zbyt szybko przybywa obecnie instalacji fotowoltaicznych, co nasila problemy z magazynowaniem energii.
Przy większej autokonsumpcji stopa zwrotu może okazać się jednak korzystniejsza ze względu na utrzymywanie się wysokich cen energii
‒ Rynek jest jednak bardzo rozpędzony i możliwe, że spadek popytu na fotowoltaikę nie będzie tak duży, jak można przypuszczać – dodaje Bartłomiej Derski.