Nowelizacja tzw. ustawy odległościowej – więcej wiatraków, mniejsze rachunki za prąd?
Po liberalizacji przepisów pod pewnymi warunkami będzie możliwa budowa nowych wiatraków bliżej zabudowań. Resort szacuje, że to przyczyni się do uwolnienia potencjału inwestycyjnego i budowy ok. 3,7 GW nowych mocy do 2025 roku. Co istotne, w dłuższej perspektywie ma to też wpłynąć na obniżenie cen energii.
– Przepisy, które weszły w życie w 2016 roku, spowodowały drastyczny spadek inwestycji w elektrownie wiatrowe. Zawierały jednak przepisy przejściowe, które pozwalały na realizację takich inwestycji jeszcze w zasadzie do 2021 roku. Jednak ta możliwość powoli się kończy i potrzebna jest zmiana, która pozwoli uwolnić kolejny potencjał inwestycyjny – mówi agencji Newseria Biznes Anna Kornecka, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.
Mimo że w ostatnich dwóch latach zostało zainstalowane 2 GW nowych mocy, to bez zmiany przepisów w 2022 roku i kolejnych latach ten spadek mógłby być drastyczny
Tak zwana ustawa odległościowa, która weszła w życie w 2016 roku, wprowadziła zasadę 10H, czyli normę określającą, w jakiej odległości od zabudowań mogą powstawać elektrownie wiatrowe. Zgodnie z nazwą limit wynosi 10-krotność wysokości wiatraka, czyli około 1,5 km. W praktyce takich miejsc w Polsce nie ma jednak zbyt wiele, dlatego ustawa odległościowa na kilka lat zastopowała rozwój energetyki wiatrowej na lądzie.
– Mimo że w ostatnich dwóch latach zostało zainstalowane 2 GW nowych mocy, to bez zmiany przepisów w 2022 roku i kolejnych latach ten spadek mógłby być drastyczny – ocenia Anna Kornecka. – Na przestrzeni ostatnich kilku lat stowarzyszenia branżowe, samorządy czy przedsiębiorstwa energochłonne, które muszą wykazywać odpowiedni udział zielonej energii w swoim miksie energetycznym sygnalizowały, że nie są w stanie tego zrobić bez uwolnienia potencjału i instalowania takich źródeł jak energetyka wiatrowa.
Czytaj także: Ile zielonej transformacji w Polskim Ładzie?
Nowelizacja w wrześniu w Sejmie
Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii planuje teraz liberalizację ustawy odległościowej. Właśnie zakończyły się konsultacje projektu nowelizacji. Zgodnie z zapowiedziami resortu we wrześniu 2021 roku powinna ona trafić do Sejmu.
– W ramach zaprojektowanej ustawy odchodzimy od zasady 10H, ale rozumianej jako całościowa regulacja dla całego kraju – zapowiada wiceminister.
Propozycja liberalizacji ustawy odległościowej zakłada, że zasada 10H zostanie co prawda utrzymana, ale w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gmina będzie mogła określić inną odległość wiatraków od zabudowań. Minimalna, bezwzględna odległość zostanie ustalona na 500 m. Aby poluzować ograniczenie, gmina będzie musiała jednak przeprowadzić najpierw konsultacje społeczne i badania prognostyczne dotyczące wpływu elektrowni wiatrowej (np. hałasu) na funkcjonowanie mieszkańców.
Projekt zakłada też, że nowe elektrownie wiatrowe będą mogły powstawać tylko na podstawie MPZP. Obowiązek sporządzania planu będzie jednak dotyczył tylko obszaru prognozowanego oddziaływania turbiny. Prognoza oddziaływań ma być też obowiązkowo konsultowana z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska.
W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gmina będzie mogła określić odległość wiatraków od zabudowań. Minimalna, bezwzględna odległość zostanie ustalona na 500 m
– Chcemy uwolnić potencjał regionów i pozwolić im w sposób przemyślany, sprawiedliwy, w toku konsultacji społecznych ustanowić taką odległość, która będzie dla nich właściwa, ażeby rozwijać energetykę wiatrową, a jednocześnie pozwolić ludziom budować domy i rozwijać mieszkalnictwo – mówi Anna Kornecka. – Jest jeszcze jeden ważny element, który chcemy uwolnić, a mianowicie konkurencyjność polskiej gospodarki i przemysłu. Wprowadzenie minimalnej odległości 500 m, ale ustanawianej lokalnie, umożliwi przemysłom energochłonnym lokowanie tanich, czystych źródeł energii.
Od 6 do 10 GW nowych mocy wiatrowych?
MRPiT w ocenie skutków regulacji (OSR) przytacza raport McKinseya („Neutralna emisyjnie Polska 2050. Jak wyzwanie zmienić w szansę”), który pokazuje, że potencjał lądowych elektrowni wiatrowych w Polsce to 18 GW do 2030 roku, 28 GW dekadę później i nawet 35 GW do 2040 roku, co stanowiłoby, ok. 1/5 całkowitej mocy zainstalowanej w Krajowym Systemie Energetycznym. To jednak scenariusz optymistyczny.
Szacujemy, że do 2025 roku możemy mieć nawet 3 GW dodatkowej energii z wiatru, a w perspektywie do 2030-2040 roku będziemy w stanie potroić moce
W bardziej ostrożnościowym wariancie resort szacuje, że liberalizacja ustawy odległościowej przyczyni się do budowy od 6 do 10 GW nowych mocy wiatrowych na lądzie. W krótkim horyzoncie czasowym, do 2025 roku potencjalna moc nowych elektrowni wiatrowych została oszacowana na 3,7 GW.
– Szacujemy, że do 2025 roku możemy mieć nawet 3 GW dodatkowej energii z wiatru, a w perspektywie do 2030-2040 roku będziemy w stanie potroić moce – podkreśla wiceminister rozwoju. – To jest potencjał Polski, którego w tym momencie nie wykorzystujemy. I to wcale nie oznacza, że cały kraj będzie usłany wiatrakami, tylko poszczególne regiony, w których warunki atmosferyczne są optymalne.
Czytaj także: Międzynarodowa Agencja Energii kreśli scenariusze transformacji światowej energetyki
Niższe ceny hurtowe energii
Co istotne, budowa nowych mocy wiatrowych na lądzie w dłuższej perspektywie ma się też przyczynić, do obniżenia cen energii i realizacji zobowiązań Polski, które wynikają z unijnej polityki klimatycznej.
– Każdy nowy gigawat energii może obniżyć ceny hurtowe nawet do 30 zł, co bardzo istotnie przełoży się na ceny energii w naszym kraju. Widzimy, co dzieje się z opłatami za emisję CO2, a docierające do nas sygnały są raczej pesymistyczne i wskazują, że te opłaty będą w dalszym ciągu rosnąć. One stały się przedmiotem spekulacji i metodą wywierania nacisku na kraje, które do tej pory opierały się transformacji energetycznej. My nie chcemy być na szarym końcu, ale wyprzedzić konkurencję. Chcemy pokazać, że nasza gospodarka i przedsiębiorstwa są w stanie konkurować z firmami z zagranicy dzięki temu, że nie będą płacić ogromnych kwot za zużycie energii – mówi Anna Kornecka.
Każdy nowy gigawat energii może obniżyć ceny hurtowe nawet do 30 zł, co bardzo istotnie przełoży się na ceny energii w naszym kraju
Dane MRPiT pokazują, że w Polsce (której energetyka w ponad 70 proc. wciąż opiera się na węglu), aby wyprodukować 1 kWh energii elektrycznej, trzeba wyemitować 724 g CO2, czyli trzy razy więcej niż europejska średnia (226 g). Między innymi dlatego poziom cen energii elektrycznej jest w Polsce najwyższy w UE. Według zestawienia Komisji Europejskiej w III kwartale 2020 roku średnia cena energii elektrycznej na polskim rynku hurtowym wyniosła 52 euro za 1 MWh, czyli aż o 60 proc. więcej niż europejska średnia w tym okresie.
W Polsce (której energetyka w ponad 70 proc. wciąż opiera się na węglu), aby wyprodukować 1 kWh energii elektrycznej, trzeba wyemitować 724 g CO2, czyli trzy razy więcej niż europejska średnia (226 g)
To zaś negatywnie wpływa na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, zwłaszcza dużych, przemysłowych odbiorów energii.
Farmy wiatrowe PSE
Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych w styczniu 2021 roku moc zainstalowana lądowych farm wiatrowych w Polsce wynosiła nieco ponad 6,6 GW w około 1,3 tys. tego typu instalacji. Rocznie wytwarzają one ok. 14 TWh energii elektrycznej (w 2019 roku stanowiła to 8,2 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce ogółem).
Lądowa energetyka wiatrowa jest najtańszą technologią wytwarzania energii nie tylko w porównaniu do źródeł konwencjonalnych, ale i innych źródeł OZE
– Trzeba zauważyć, że ten rodzaj źródła – przy stosunkowo ograniczonych kosztach – generuje największe zyski w zakresie energii – zaznacza wiceminister.
W OSR do nowych przepisów MRPiT wskazuje, że dzięki znacznej poprawie efektywności wykorzystania mocy turbiny, która nastąpiła w ostatnich latach, lądowa energetyka wiatrowa jest najtańszą technologią wytwarzania energii nie tylko w porównaniu do źródeł konwencjonalnych, ale i innych źródeł OZE.