Nowe prawo sprzeczne z RODO? Projekt ustawy o jawności życia publicznego budzi zastrzeżenia GIODO

Nowe prawo sprzeczne z RODO? Projekt ustawy o jawności życia publicznego budzi zastrzeżenia GIODO
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Projekt ustawy o jawności życia publicznego zawiera rozwiązania sprzeczne zarówno z obecnie obowiązującymi regulacjami w zakresie ochrony danych osobowych, jak również ze stosowanym na terenie całej Wspólnoty od maja 2018 r., ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych (RODO). Niezwykle krytyczną opinię rządowej inicjatywy ustawodawczej przygotował w ostatnim czasie Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

#KarolJerzyMórawski: W sieci mają się znaleźć inf. o przychodach i mieniu szeregowych urzędników służby cywilnej, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej czy Państwowej Straży Pożarnej, a nawet lekarzy orzeczników ZUS i egzaminatorów w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego #RODO #GIODO #DaneOsobowe

Zastrzeżenia wzbudził choćby fakt, iż akt prawny w tak olbrzymim stopniu ingerujący w prywatność nie został przekazany do wglądu GIODO w ramach procesu opiniowania. Obowiązek udziału Inspektora w konsultacjach projektów ustaw oraz rozporządzeń dotyczących materii ochrony danych osobowych przewiduje tymczasem art. 12 pkt 5 obowiązującej ustawy o ochronie danych. Analogiczne powinności organu ochrony danych osobowych przewiduje również RODO:

Bez uszczerbku dla innych zadań określonych na mocy niniejszego rozporządzenia każdy organ nadzorczy na swoim terytorium (…) doradza, zgodnie z prawem państwa członkowskiego, parlamentowi narodowemu, rządowi oraz innym instytucjom i organom w sprawie aktów prawnych i administracyjnych środków ochrony praw i wolności osób fizycznych w związku z przetwarzaniem – czytamy w art. 57 ust. 1 pkt c) unijnego rozporządzenia.

Oświadczenie dzielnicowego i strażaka lekturą do poduszki?

Treść przedstawionego przez rząd dokumentu również zawiera szereg propozycji dyskusyjnych z punktu widzenia współczesnych standardów ochrony danych. Przykładem nadmiernej ingerencji projektodawcy w prywatność może być zawarta w art. 49 projektu propozycja znaczącego poszerzenia listy osób pełniących funkcje publiczne, których oświadczenia majątkowe będą podlegać upublicznianiu. W internecie miałyby się znaleźć między innymi informacje o przychodach i droższych składnikach mienia szeregowych urzędników służby cywilnej, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej czy Państwowej Straży Pożarnej, a nawet… lekarzy orzeczników ZUS i egzaminatorów w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego. Rozwiązaniu takiemu zdecydowanie sprzeciwia się GIODO. – W obowiązującym stanie prawnym odpowiednie przepisy ograniczają sferę prywatności osób piastujących funkcje publiczne, ale wyłącznie tych, którzy posiadają kompetencje do samodzielnego decydowania o sytuacji prawnej lub faktycznej innych podmiotów albo mają istotny wpływ na tę sytuację (np. ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne) – przypomniał Inspektor w swym stanowisku.

Jawność ma sens tylko w przypadku decydentów

Dlaczego upublicznianie oświadczeń majątkowych powinno dotyczyć tylko tej grupy? Przestępstwa korupcyjne popełniane przez funkcjonariuszy publicznych posiadających kompetencje decyzyjne mogą godzić w dobra indywidualnych osób fizycznych i prawnych (przykładem może być wydanie odmownej decyzji dla przedsiębiorcy przez urzędnika skorumpowanego przez konkurencję), wówczas analiza przepływów finansowych nieuczciwego decydenta przez pokrzywdzonego przedsiębiorcę może doprowadzić do ujawnienia nielegalnych powiązań finansowych. Szeregowy urzędnik, strażak czy policjant nie ma możliwości popełnienia tego rodzaju przestępstwa. Korupcja w przypadku tej grupy funkcjonariuszy publicznych sprowadza się z reguły do odstąpienia od podjęcia czynności służbowych wobec osoby niestosującej się do określonych przepisów (np. nieukaranie mandatem sprawcy wykroczenia drogowego czy skarbowego). Do wykrycia tego rodzaju przestępczości wystarczająca jest rzetelna analiza oświadczeń majątkowych przez służby skarbowe i antykorupcyjne, które w podejrzanych przypadkach są w stanie skonfrontować złożone deklaracje z rzeczywistym stanem posiadania danego urzędnika.

W praktyce zbędne, konstytucyjnie wątpliwe

Upublicznianie danych na temat zarobków czy nieruchomości posiadanych przez przeciętnego pracownika sektora administracji publicznej nie znajduje zatem uzasadnienia praktycznego, a dodatkowo budzi poważne wątpliwości GIODO odnośnie do zgodności zarówno ze standardami ochrony danych jak też z ustawą zasadniczą. – (…) zgodnie z art. 51 ust. 2 Konstytucji RP władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. Objęcie regulacją przedmiotowego projektu zaproponowanego w nim, niezwykle szerokiego, kręgu osób może stanowić naruszenie wyżej wskazanej konstytucyjnej normy – czytamy w dokumencie wystosowanym przez urząd. Problematyczne wydaje się również pogodzenie proponowanych rozwiązań z treścią art. 47 ustawy zasadniczej: „Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym”. Nie sposób bowiem mówić o należytej ochronie prywatności w przypadku, kiedy każdy, łącznie z wścibskimi sąsiadami czy nastawionymi niechętnie kolegami z pracy, może zapoznawać się z dość szczegółowym wykazem majątku danej osoby. Nieprawidłowości wskazane przez GIODO mają tym poważniejszy charakter, iż dotyczą wiedzy o stanie majątkowym urzędnika, a zatem danych potencjalnie atrakcyjnych również dla środowiska przestępczego. Organ ochrony danych nie ma wątpliwości: – (…) zarówno zakres przewidzianej w projekcie ustawy ingerencji w sferę prywatności obywateli, jak i skala proponowanego rozwiązania są w istocie bezprecedensowe – czytamy w uwagach wystosowanych przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych do autorów projektu.