Niskie stopy procentowe stymulują apetyt na kredyty
Choć sytuacja finansowa polskich gospodarstw domowych systematycznie się poprawia, jednak deflacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Malejące bezrobocie i rosnące wynagrodzenia pracowników przyczyniają się natomiast do zwiększenia akcji kredytowej dla gospodarstw domowych - to najważniejsze wnioski, płynące z analiz przeprowadzonych przez Radę Polityki Pieniężnej. Korelacje pomiędzy sytuacją makroekonomiczną naszego kraju a finansowaniem bankowym ukazane zostały w najnowszej edycji "Raportu o inflacji".
Głównym czynnikiem blokujących inflację są wciąż rekordowo niskie ceny surowców energetycznych na światowych rynkach. Znaczenie tego czynnika było tak istotne, iż nie były go w stanie zrównoważyć ani rosnące wskutek letniej suszy ceny żywności, ani też osłabienie złotego względem dolara i euro, powodujące wzrost cen na towary importowane. Równocześnie niskie notowania polskiej waluty przyczyniły się do wzrostu polskiego eksportu – co można było obserwować w szczególności w drugiej połowie minionego roku. Autorzy raportu zauważyli ciekawy trend: polski handel zagraniczny rósł jakby na przekór ogólnoświatowemu osłabieniu wymiany handlowej. Zdaniem ekspertów RPP, osiągnięcie takich rezultatów było możliwe dzięki temu, że znaczną część polskiego eksportu stanowią dobra konsumpcyjne. – W efekcie sprzedaż eksportowa do strefy euro – wobec postępującego w tym obszarze walutowym ożywienia gospodarczego opartego głównie na wzroście popytu konsumpcyjnego – nadal się zwiększała i była głównym źródłem wzrostu polskiego eksportu – czytamy w opracowaniu. „Schłodzenie” międzynarodowego handlu odbiło się natomiast negatywnie dla polskich firm produkujących podzespoły i półfabrykaty dla zagranicznych partnerów – w tym segmencie rynku dało się zaobserwować dość istotny regres. Paradoksalnie, również rynek krajowy nie przyniósł tak istotnego zwiększenia popytu, na jaki można by oczekiwać biorąc pod uwagę polepszającą się pozycję polskich pracowników.
Jak na te uwarunkowania zareagował rynek kredytowy? – Przyrost akcji kredytowej pozostaje stabilny, czemu sprzyja utrzymujący się wzrost gospodarczy i korzystna sytuacja na rynku pracy przy jednocześnie niższym niż w poprzednich latach oprocentowaniu kredytów – podkreślają analitycy NBP. Przyrost akcji kredytowej w ostatnim tylko kwartale ubiegłego roku osiągnął poziom 5,1 procenta; choć był to wynik o pół punktu procentowego gorszy aniżeli rok wcześniej można powiedzieć, że przynajmniej od dwóch lat dynamika kredytów utrzymuje się na podobnym poziomie. Lokomotywą tego segmentu rynku są bez wątpienia kredyty dla gospodarstw domowych – zarówno tych przeznaczonych na bieżące zakupy, jak również na nabycie nieruchomości. Nieznaczny spadek udziału tych ostatnich wiązać należy raczej z malejącym udziałem w rynku kredytów denominowanych w obcej walucie aniżeli mniejszym zainteresowaniem finansowania nieruchomości; według danych przytoczonych przez analityków NBP sprzedaż kredytów hipotecznych złotowych systematycznie rośnie. Oczywiście, nie należy zapominać i o takich okolicznościach jak sukcesywnie podnoszony przez KNF minimalny wkład własny, niezbędny do zaciągnięcia kredytu hipotecznego. Może to motywować do skorzystania z kredytu wiele rodzin, nie będących w stanie spełnić kolejnych poziomów wkładu własnego wyznaczanych przez regulatora. Stały i utrzymujący się od dłuższego już czasu przyrost akcji kredytowej na rynku hipotecznym skłania oczywiście do optymizmu – wiele wskazuje na to, że przestajemy odczuwać skutki kryzysu na rynku finansowania nieruchomości. Z drugiej jednak strony zaciąganie długoterminowych zobowiązań, w szczególności nieprzeznaczonych na cele biznesowe, w środowisku niskich stóp procentowych może generować dość istotne ryzyko wzrostu rat kredytowych w niedalekiej przyszłości. Biorąc pod uwagę tę okoliczność, koniecznym się wydaje stworzenie systemu gwarantującego stałą i niezmienną wysokość raty w przypadku kredytów zaciąganych na cele mieszkalne – a stworzenie takowego możliwej jest jedynie w przypadku powszechnego, długoterminowego oszczędzania na cele mieszkaniowe. Dlatego podjęte niedawno przez Senat RP działania na rzecz wdrożenia na polski grunt kas oszczędnościowo-budowlanych powinny stać się absolutnym priorytetem. Rośnie również wartość udzielanych kredytów konsumpcyjnych. Według danych zaprezentowanych przez NBP dynamika wzrostu jest tu większa niż w odniesieniu do zobowiązań hipotecznych – wynosi bowiem aż 6,9 procenta. Co najważniejsze, za ten wzrost odpowiada zwiększająca się wartość poszczególnych zobowiązań;
Otoczenie niskich stóp procentowych przynosi skutki również w postaci zwiększonego finansowania bankowego przedsiębiorstw. Eksperci RPP wskazują na jeszcze jeden powód, dla którego firmy chętniej korzystają z kredytów; są nim różnorakie instrumenty o charakterze gwarancyjnym. Chodzi tu zarówno o nowe wcielenie programu de minimis, jak również i środki, dostępne w nowych programach ramowych UE. Również i w przypadku przedsiębiorców rosnącemu zadłużeniu polskich firm nie towarzyszy zwiększanie się liczby nowych umów kredytowych – oznaczać to może, iż firmy wolą zaciągać kredyty na poważniejsze zakupy. Pamiętać należy również o tym, że – według metodyki przyjętej przez RPP – kredyty dla mikroprzedsiębiorstw, zarówno operacyjne jak również inwestycyjne, zaliczane są do finansowania gospodarstw domowych. Rosnąca wartość zobowiązań firmowych oznaczać może zatem, iż większe polskie firmy coraz intensywniej podejmują działania o charakterze inwestycyjno-rozwojowym.
Karol Jerzy Mórawski