Niewykorzystane szanse się mszczą
Złoty nie wykorzystał doskonałej szansy na umocnienie, jaką stworzyła dziś poprawa klimatu inwestycyjnego oraz dane makro. Jako, że najczęściej takie niewykorzystane szanse się mszczą, więc kończy on dzień osłabieniem.
Nastroje na rynkach globalnych zauważalnie się dziś poprawiły w stosunku do dnia wczorajszego. Stała za tym nie tylko wczorajsza obrona Wall Street przed przeceną, dobre informacje docierające z amerykańskich spółek, czy odreagowujące spadki giełdy europejskie, ale również pozytywne doniesienia z gospodarki USA. W marcu produkcja przemysłowa wzrosła tam o 0,7% w relacji miesięcznej i 3,8% w relacji rocznej, przekraczając rynkowe oczekiwania. Pozytywną wymowę tych danych dodatkowo jeszcze zwiększa silna korekta w górę danych lutowych. Ostatecznie produkcja wzrosła wówczas o 1,2% M/M, co było najwyższą dynamiką od maja 2010 roku, podczas gdy wcześniejsze szacunki mówiły o wzroście o 0,6%.
Dane o produkcji sugerują, że gospodarka USA mocno odbija po przestoju spowodowanym bardzo mroźną zimą. Należy sądzić, że w kolejnych tygodniach takich danych będzie więcej. Oczywiście nie we wszystkich segmentach gospodarki jest tak różowo. Wyraźnie to pokazały opublikowane dziś raporty o pozwoleniach na budowy domów i rozpoczętych budowach domów w USA. Sytuacja powinna jednak się systematycznie poprawiać.
Lepsze nastroje na rynkach globalnych, a co się z tym wiąże również większy apetyt na ryzyko, to nie jedyny argumenty, który dziś przemawiał na korzyść złotego. Wsparcie dla niego tworzyły też raporty makroekonomiczne opublikowane przez Narodowy Bank Polski i Główny Urząd Statystyczny. W marcu inflacja bazowa nieoczekiwanie przyspieszyła do 1,1% z 0,9% R/R, podczas gdy oczekiwano jej stabilizacji. Wyższy od prognoz był też wzrost zatrudnienia (0,5% R/R wobec 0,4% R/R). Jednak najbardziej zaskoczyły dane o płacach. W marcu przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 4,8%, przekraczając barierę 4000 zł. Tymczasem oczekiwano odczytu na poziomie 3,8% R/R, po tym jak w lutym było to 4% R/R.
Opublikowane dziś dane sugerują, że wzrost gospodarczy w Polsce może przyspieszyć bardziej niż dotychczas to zakładano. To o tyle istotne, że wówczas pojawiła by się też nieco większa presja inflacyjna. Gdyby ta teza znalazła potwierdzenie w kolejnych mocnych danych z Polski to oczekiwania pierwszej podwyżki stóp procentowych mogą przesunąć się z I kwartału 2015 roku na sama końcówkę 2014 roku.
Złoty nie wykorzystał dziś szansy na umocnienie jaką stwarzały nastroje na rynkach globalnych i dane makroekonomiczne. Zamiast tego osłabił się do głównych walut. O godzinie 18:20 kurs EUR/PLN testował poziom 4,19 zł, a USD/PLN 3,03 zł. Dla porównania wczoraj na koniec dnia było to odpowiednio 4,1818 zł i 3,0254 zł. To słabe zachowanie nie było zresztą charakterystyczne tylko dla niego. Równie źle działo się na warszawskiej giełdzie, która wprawdzie rozpoczęła dzień od wzrostów, ale zakończyła go spadkami o 0,5%. Pozostaje mieć nadzieję, że ta słabość to nic więcej, tylko efekt przedświątecznego zamykania pozycji na polskich aktywach. Innym racjonalnym wytłumaczeniem tego zachowania polskiego rynku jest krótkoterminowa sytuacja na wykresach złotego i warszawskich indeksów.
Jutrzejszy dzień jest ostatnim dniem aktywnego handlu przed Świętami Wielkanocnymi. Jeżeli przyjąć, że dzisiejsza słabość rynku nie była przypadkowa, to również jutro należałoby oczekiwać słabszego złotego i giełdy. To oznaczałoby, że inwestorzy zignorują ewentualne pozytywne impulsy płynące ze świata, bądź z rodzimej gospodarki (w czwartek GUS opublikuje dane o produkcji przemysłowej i cenach producentów). Jednak nie przeoczą tych negatywnych.
Marcin Kiepas,
Admiral Markets