Niewielkie spadki ceny złota. Ukraina wciąż straszy

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kazmierczak.wojciech.01.400x400Pomimo bardzo dużych wahań wartości, posiadacze złota zakończyli miniony tydzień na procentowym minusie. Jeszcze w środę uncja kosztowała niemal 1315 dolarów, by po chwili spaść poniżej poziomu 1300 dolarów. Rynek na początku nowego tygodnia wycenia surowiec w pobliżu 1290 dolarów. Na notowania wciąż w największej mierze wpływa rozwój sytuacji na Ukrainie.

Do eskalacji konfliktu na wschodzie doszło w piątek. Podczas starć milicji z prorosyjskimi separatystami w Mariupolu zginął milicjant i 20 bojówkarzy. Sytuacja jest bardzo napięta i wszystko niestety wskazuje na powtórkę tragicznych zdarzeń w najbliższym czasie. Określani przez rząd Ukrainy terroryści nie chcą bowiem prowadzić rozmów z władzami w Kijowie i zapowiadają dalsze walki w regionie.

Napięcie zwiększają wyniki przeprowadzonych w weekend referendów za odłączeniem obwodów ługańskiego i donieckiego. Zgodnie z najnowszymi danymi – co nie było właściwie żadnym zaskoczeniem – uczestnicy w ogromnej większości opowiedzieli się za separacją. Władze w Ukrainie podkreślają, że przeprowadzone głosowania były nielegalne. Mimo że również samozwańcze władze obwodów zapowiadają, że referendum nie będzie miało żadnych skutków prawnych, a miało przede wszystkim pokazać stanowisko mieszkańców obwodów, to wciąż pod znakiem zapytania stoi stosunek Moskwy. Co prawda Putin z pewnością słownie będzie wykorzystywał uzyskane rezultaty, to wciąż otwartym pozostaje pytanie, czy zdecyduje się na konkretne działania.

Głównym czynnikiem, który miało niekorzystny wpływ na notowania surowca, była środowa wypowiedź Janet Yellen na forum Komisji Gospodarki amerykańskiego Kongresu. Szefowa Fed co prawda powiedziała, że utrzymywana obecnie akomodacyjna polityka monetarna jest uzasadniona, bowiem tamtejsza gospodarka wciąż boryka się z nieefektywnym rynkiem pracy oraz niską inflacją, a to w przypadku złota teoretycznie czynnik pro wzrostowy. Yellen równocześnie jednak przyznała, że zbyt długi okres utrzymywania niskiego kosztu pieniądza to zachęta inwestorów do niebezpiecznych spekulacji. Szefowa Fed zapowiedziała też dalsze wychodzenie z programu QE3, wraz ze wzrostem amerykańskiej gospodarki.

Bez większego wpływu na notowania surowca nie miała za to czwartkowa decyzja Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami, instytucja pozostawiła je na obecnym, rekordowo niskim poziomie 0,25 proc. w przypadku stopy referencyjnej. Choć decyzja w większym stopniu nikogo nie zaskoczyła, to po reakcjach na rynkach walut widać, że spore zamieszanie wprowadziła konferencja prasowa już po posiedzeniu. Mario Draghi zapowiedział podczas niej, że EBC jest gotowy do wprowadzenia alternatywnych narzędzi polityki monetarnej, a decyzja mogłaby zapaść już na najbliższym zebraniu w czerwcu, czyli po publikacjach prognoz odnośnie inflacji. Mimo że podobne deklaracji padały już w czasie poprzednich posiedzeń, to tym razem rynek odebrał je całkiem na serio. Ubiegły tydzień przyniósł znaczne osłabienie euro w stosunku do dolara – waluta Wspólnoty wyceniana jest obecnie na poziomie 1,37 USD, czyli najniżej od początku kwietnia.

Wojciech Kaźmierczak,
Mennica Wrocławska