Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew”…

Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew”…
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Nieśmiertelna "Historia jednej znajomości" spółki Krzysztof Klenczon (muzyka) i Jerzy Kossela (słowa) oraz narodzonych w Sopocie "Czerwonych Gitar" to jeden z największych polskich przebojów wszech czasów, często przypominamy też przez innych wykonawców. Z pewnością utrwala on jednocześnie - jak najbardziej zasłużenie - pewien mit sopockiej plaży. "Szum morza" to zresztą dość wygodny chwyt literacki (czasami nawet wytrych), powracający czasami w tekstach różnych autorów.

Czy ktokolwiek z nich, wędrując  brzegiem sopockiej plaży i spoglądając na cienką  linię, gdzie woda styka się z nieboskłonem,  zdawał  sobie jednak sprawę z tego, że  Bałtyk szumi tak samo  już nieprzerwanie  20 tysięcy lat?! Kolejne pokolenia, osiadłe nad morzem, wsłuchiwały się w ten sam morski szum, najczęściej przyjazny i serdeczny  latem, niebezpieczny i groźny przez pozostałe pory roku. Ale zawsze skrywający  w sobie   magnetyczną, niespotykaną, dziką  urodę natury, której trudno się oprzeć.

Warto jednak przypomnieć, że na samym początku swojej historii  przyszłe morze stanowiło  jednak zamknięty zbiornik słodkiej wody o charakterze polodowcowym (Bałtyckie Jezioro Lodowe). Kolejna faza szumu jego fal to Morze Yoldiowe ( już słone, dzięki połączeniu z oceanem, a jego dziwna nazwa pochodziła od występujących na tym terenie  małży Yoldia Arctica).  Później przez kolejne  dwa tysiące lat szumiało  znów słodkie Jezioro Ancylusowe (od słodkowodnego ślimaka – rozdepki Ancylus Fluviatilis). Wreszcie – gdzieś ok. 5000 lat p.n.e nieprzerwanie szumiący Bałtyk odzyskał – przez cieśniny duńskie – połączenie z Oceanem Atlantyckim, dzięki czemu stał się stosunkowo  mocno zasolonym (13%) i względnie  ciepłym Morzem Litorynowym. Ta nazwa z kolei związana jest z występowaniem w tym okresie słonolubnego ślimaka pobrzeżka – Littorina Littorea. Przytaczam te wszystkie nazwy zarówno w wersji łacińskiej, jak i polskiej, choćby po to, aby ocalić od zapomnienia te przepiękne słowa o dziwnej, egzotycznej już nieco  urodzie.

Słonolubny ślimak pobrzeżek Littorina Littorea – posłuchajcie tylko tej przepięknej melodii! Czy coś w niej szumi? I co z nią wspólnego mają – dość pospolicie, wręcz  topornie  i mało literacko  brzmiące: flądra, śledź, szprot i dorsz? A może jednak sopoccy rybacy, których przecież łaciny nie uczono, w swojskim  szumie morza doszukiwali się  nawoływania rybnych ławic, a nie odgłosów ślimaka czy  małży?

Czy szum morza może być dotkliwy? Dla mnie w każdym razie, jak dla wielu innych sopocian, nieustanny szum morza nigdy nie był uciążliwym towarzystwem. Lubię się w niego wsłuchiwać, wyławiając strzępy jakichś  wiadomości, które ktoś chciał mi może przekazać, wykrzykując na morski wiatr. Czy dowiem się kiedyś kto?

Wojciech Fułek