Marcin Mrowiec o Rekomendacji S
Najważniejszą zmianą, która moim zdaniem jest szczególnie istotna w rekomendacji S jest to, że banki będą zobligowane, żeby oferować kredyt ze stałą stopą procentową.
Choć tutaj są pewne przeszkody prawne, wynikające z ogólnych regulacji, które nieco wiążą bankom możliwość oferowania produktu, który byłby tani, atrakcyjny, i który ludzie chcieliby brać.
Mam jednak nadzieję, że to się wyjaśni, dlatego że jesteśmy jednym z nielicznych, a być może jedynym krajem w Europie, który ma prawie 100% hipotek opartych o zmienną stopę procentową.
Masowy rynek hipoteczny naprawdę zaczął się w Polsce około 2004 – 2005 roku, ze spadkiem stóp procentowym i wejściem do Unii. A od 2000 roku stopy procentowe, z przerwami i z korektami, ale generalnie spadają, bo spada inflacja.
I wszyscy mamy w naszej „świeżej pamięci” tylko i wyłącznie okres, kiedy stopy procentowe spadały. Ale pamiętajmy, że one są już blisko miejsca, poniżej którego dalej spadać raczej nie będą.
Osobiście nie wyobrażam sobie ujemnych stóp procentowych w Polsce, chociaż w innych rejonach, nie tak całkiem odległych one już są.
Natomiast te stopy mogą kiedyś u nas zacząć rosnąć. I moim zdaniem ryzyko polega na tym, że w odniesieniu do rynku mieszkaniowego mieliśmy lekcję nr 1 pod tytułem „Ryzyko walutowe” − i pamiętamy, jakie było do tego podejście.
Był taki okres, kiedy prawie nikt nie brał kredytu w złotych, wszyscy brali w walucie, bo było oczywiste, że jest to tak świetny interes, że tylko osoby niespełna rozumu robią inaczej – i ryzyko walutowe to jest cały czas istotny problem.
Natomiast kiedyś, nie wiemy dokładnie kiedy, przyjdzie lekcja nr 2 pod tytułem „Ryzyko stopy procentowej” i wtedy wszyscy, zarówno frankowicze, jak i złotówkowicze będą mieli problem.
Jest jeszcze czas, aby nad tym popracować, jest czas żeby coś z tym zrobić.
Rekomendację S traktuję jako pierwszy krok we właściwym kierunku.