Konstytucja dla Biznesu bez opinii biznesu?
Robert Lidke – aleBank.pl: Panie profesorze, czy Konstytucja dla Biznesu jest potrzebna polskim przedsiębiorcom?
Prof. Marek Chmaj: Jest to bardzo ważny akt prawny, który w pewien sposób ureguluje relacje między obywatelem – przedsiębiorcą, a organem władzy, czy aparatem urzędniczym państwa. Konstytucja to dosyć specyficzna nazwa dla ustawy. W zasadzie będzie to pewien akt, który ma w cywilizowany sposób zapewnić swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Uwzględniać nie tylko interesy aparatu państwowego, ale także słuszne postulaty przedsiębiorców oraz partnerów społecznych. Jeżeli tak się stanie, to będziemy bardzo szczęśliwi. Są jednak pewne wątpliwości.
Co innego będzie zawierał ten dokument od tego co w tym momencie znajdziemy w naszym prawie?
Ustawa ma przede wszystkim uporządkować przepisy, które są rozrzucone po kilkudziesięciu aktach prawnych. Co więcej, ma wprowadzić pewne gwarancje – przewidywalność rozwiązań, które będą adresowane do przedsiębiorcy. Projekt Konstytucji dla Biznesu zakłada, że ważne przepisy prowadzenia działalności gospodarczej będą wchodziły w życie dwa razy do roku – to znaczy 1 stycznia i 1 lipca. W ten sposób przedsiębiorca będzie mógł zwrócić szczególną uwagę na dwie daty. Co więcej projekt zakłada, że spory dotyczące stosowania prawa ma się rozstrzygać na korzyść przedsiębiorcy – kto będzie rozstrzygał, na dzisiaj nie wiemy.
Najważniejszym organem zapewniającym bezstronne rozstrzyganie sporów pomiędzy przedsiębiorcą, a aparatem państwowym jest niezależny sąd, składający się z niezależnych sędziów.
Ustawa miałaby wejść w życie w styczniu przyszłego roku – czyli mamy niewiele czasu. Jak rozumiem prace intensywnie trwają?
Z tym mamy problem. Prace nad Konstytucją dla Biznesu trwają w Ministerstwie Gospodarki już 5 lat. Pojawiają się kolejne odsłony projektów, ale tak naprawdę w parlamencie procedura ustawodawcza jeszcze nie ruszyła. W Ministerstwie osoby odpowiedzialne planują, że ustawa przejdzie przez Sejm i Senat w ciągu niecałego miesiąca po to, aby wejść w życie 1 stycznia 2018.
To niesie ze sobą kilka konsekwencji. Po pierwsze głos partnerów społecznych będzie zlekceważony, słuchany tylko w ograniczonym zakresie – skoro procedura ustawodawcza będzie tak szybka. Po drugie zakładamy, że będzie bardzo krótkie vacatio legis, zatem przedsiębiorcy będą mieli bardzo krótki czas na to, aby się przygotować do wprowadzonych przepisów. To rodzi niebezpieczeństwo nielojalności ustawodawców i stanowi pewne naruszanie Konstytucji – vacatio legis musi być odpowiednie. Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego ustawa powinna wejść w życie najwcześniej w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia, o ile przepisy demokratycznego państwa prawnego nie stoją temu na przeszkodzie. Wejście z dnia na dzień może być absolutnie wyjątkowe.
Ja nie wierzę w magię dat. Po co Konstytucja dla Biznesu ma wchodzić w życie 1 stycznia. Może wejść w życie 1 marca, 5 kwietnia – po to, aby po pierwsze w trakcie prac legislacyjnych wysłuchiwano organizacji pracodawców, aby wypowiedział się partner społeczny, przedsiębiorcy, aby w parlamencie była należyta refleksja nad poszczególnymi rozwiązaniami, aby spokojnie przegłosować ustawy i wprowadzić odpowiednie vacatio legis.
Inaczej mówiąc można przypuszczać, że w tym procesie legislacyjnym głos przedsiębiorców, ich opinie, nie będą wzięte w należyty sposób po uwagę. A przecież to prawo, przepisy są stanowione dla nich po to, aby mogli w sposób spokojny, bezpieczny, prowadzić działalność gospodarczą dla dobra wszystkich obywateli tego kraju.
Wynika z tego wniosek, że przedsiębiorcy muszą być uszczęśliwieni na siłę. Akt tak ważny dla biznesu – Konstytucja dla Biznesu – ma być procedowany w błyskawicznym tempie, bez refleksji nad poszczególnymi rozwiązaniami, bez odpowiedniego vacatio legis. Myślę, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Uszczęśliwianie na siłę może się źle skończyć.