Kłopoty firm i setek tysięcy emigrantów, czyli brexitowe konsekwencje
Zmierzch Europy, jaką znamy
Cztery miesiące temu rząd Wielkiej Brytanii oraz państwa Unii Europejskiej zgodziły się na zmianę daty brexitu. Końcem lipca brytyjski pełnomocnik ds. brexitu, Stephen Barclay, oświadczył, że 31 października jego kraj opuści UE, niezależnie od uzyskania umowy z członkami kondominium. Nowy premier, Boris Johnson, jest zdeterminowany, by utrzymać zapowiedzianą datę, nawet kosztem przeprowadzenia „twardego” brexitu, czyli nie uzyskawszy uprzednio umowy z UE.
Konfederacja Przemysłu Brytyjskiego ostrzega, że na takie rozwiązanie ten kraj nie jest gotowy. Firmy wydają miliony na przygotowania, jednak wciąż bardzo wiele spraw jest niejasnych. Według CBI aż 24 z 27 obszarów gospodarki po nieuregulowanym brexicie może spodziewać się poważnych zakłóceń. Widmo takiego scenariusza już doprowadziło do drastycznego spadku funta. Odnotowano najniższy jego poziom od dwóch lat, zbliżając się do minimów z okresu referendum w 2016 r. Jest to niepokojąca informacja, szczególnie dla brytyjskich turystów.
Finansowe kłopoty już na chwilę obecną mają irlandzkie linie lotnicze Ryanair. Zyski taniego przewoźnika, między innymi przez widmo brexitu, spadły aż o 21%. Co więcej, Brytyjczycy przebywający za granicą (z których duża część to emeryci) mogą z tego tytułu zostać zmuszeni do poniesienia ogromnych kosztów związanych z miejscową opieką zdrowotną. Zgodnie z przepisami, państwa członkowskie UE gwarantują obcokrajowcom dostęp do usług medycznych na takich samych zasadach jak własnym obywatelom. Jednak wizja twardego brexitu nie gwarantuje obywatelom Wysp w tej kwestii żadnej taryfy ulgowej.
Obecnie premier Boris Johnson objeżdża Wielką Brytanię, próbując przekonać rodaków do korzyści wynikających z tej decyzji. Oferuje pomoc regionom, dopłaty dla rolników oraz rybaków. Jednak Brytyjczycy podchodzą do tego pomysłu ze sporem sceptycyzmem. Polityk podczas pobytu w Szkocji został wygwizdany. W Irlandii Północnej oraz Szkocji nasilają się tendencje separatystyczne. Twardy brexit wpłynąłby niekorzystnie na przepływ usług i towarów, szczególnie dla kraju wychodzącego z UE. Z tego tytułu roczne straty szacowane przez specjalistów wynosiłyby aż 30 miliardów funtów! – Mimo, że wariant opuszczenia UE bez umowy był jedną z opcji, o których mówiło się wcześniej, to dopiero teraz stał się on naprawdę realny. Podejście przedsiębiorców w krótkim czasie uległo dużej zmianie, niektórzy z nich jeszcze niedawno nie wierzyli w realność brexitu – komentuje ekspertka Talinkme.pl.
Milion niepewnych przyszłości
Jak jednak wpływa taka decyzja na Polaków przebywających za morzem? Otóż omawiane ustalenia spowodowały spory spadek liczby obywateli państw UE pracujących w Wielkiej Brytanii (aż o 61 tys.). Jednocześnie zanotowano rekordowo wysoką liczbę ofert pracy, wynoszącą 870 tys., czyli aż o 16 tys. więcej niż we wcześniejszym kwartale. W 2018 r. na wyspach brytyjskich mieszkało 3,2 mln obywateli Unii, w tym aż milion naszych rodaków. – Z badań rodzimego rynku wynika, że zmieniliśmy kierunek naszych wyjazdów. Częściej wybierane są Niemcy bądź kraje skandynawskie. Jedynie co trzydziesta osoba rozważająca migrację zawodową, bierze pod uwagę Wielką Brytanię. Parę lat temu ten kierunek deklarowało aż 20% zainteresowanych wyjazdem z Polski – zaznacza Beata Pisula. – Zapowiedzi zaostrzenia polityki migracyjnej zdecydowanie odstraszają potencjalnych imigrantów – dodaje ekspertka Talinkme.pl.
Polski rząd liczy na to, że część rodaków pracujących w Wielkiej Brytanii wróci do ojczyzny. Rada Ministrów podjęła już zmiany legislacyjne, które mają skłonić ich do powrotu do naszego kraju. W maju odbyły się w Londynie specjalne targi pracy, zorganizowane wraz z największymi polskimi firmami, w celu przyciągnięcia z powrotem brytyjskiej Polonii. Twardy brexit jest sporym zagrożeniem dla europejskich gospodarek, jednak Polskę ocenia się jako stosunkowo dobrze na tę sytuację przygotowaną. Mimo to, szczególnie branża motoryzacyjna oraz produkująca żywność powinny mieć się na baczności. To największe kategorie rodzimego eksportu do Wielkiej Brytanii. W przypadku wyjścia z UE bez umowy, powinny liczyć się z ogromnymi kosztami oraz logistycznymi problemami na granicach.
Jeśli chodzi o Polaków przebywających na Wyspach, uruchomiony został system osiedleńczy dla obywateli UE przebywających w Wielkiej Brytanii. O „settled status” powinni ubiegać się Polacy nieposiadający brytyjskiego bądź irlandzkiego obywatelstwa, chcący legalnie pracować i żyć w kraju po brexicie. Taki tytuł można uzyskać, jeśli nieprzerwanie (z drobnymi wyjątkami jak np. obowiązkowa służba wojskowa czy urodzenie dziecka) zamieszkiwało się Wielką Brytanię przez minimum 5 lat. Polacy o krótszym stażu mogą ubiegać się o tymczasowy status osoby osiedlonej. Osoby posiadające takowe poręczenie mogą po brexicie w Wielkiej Brytanii pracować, korzystać z opieki NHS, kontynuować studia bądź korzystać z zasiłków czy funduszy emerytalnych. Aplikacja jest bezpłatna, a podstawą do złożenia wniosku jest posiadanie dokumentu tożsamości, cyfrowej fotografii oraz dowodu potwierdzającego stały pobyt na Wyspach Brytyjskich. Jednak, co może wydać się zaskakujące, do tej pory wnioski o „settled status” złożyło zaledwie 750 tys. obywateli UE, w tym jedynie 100 tys. Polaków. To około 10% wszystkich przebywających tam rodaków. Procentowo o legalne prawo do pobytu stara się więcej Włochów, Hiszpanów oraz Rumunów. Jak wynika z ankiet, połowa polskich emigrantów chce w przyszłości starać się o status osoby osiedlonej, a prawie jedna trzecia nie podjęła jeszcze decyzji co do złożenia o niego wniosku.
Zdaniem ekspertki Beaty Pisuli wiele jeszcze kwestii w sprawie brexitu i jego skutków jest niejasnych. – Wciąż czekamy na ostateczne konsekwencje brexitu, zarówno dla europejskich gospodarek, jak i Polaków przebywających na Wyspach. Niestety mogą okazać się one boleśniejsze, niż przypuszczamy – ostrzega specjalistka portalu pracy Talinkme.pl. – Mimo wszystko, sytuacja gospodarcza w Polsce jest póki co stabilna. Bezrobocie maleje, a pensje rosną. Wiele firm poszukuje obecnie pracowników z różnych branż, szczególnie rozchwytywani będą specjaliści IT, handlowcy oraz budowlańcy. Zarówno rząd, jak i polskie przedsiębiorstwa, przyjmą powracającą Polonię z szeroko otwartymi ramionami – dodaje ekspertka Beata Pisula.