Kilkadziesiąt hubów ładowania elektryków musi powstać przy polskich drogach TEN-T do 2026 roku
Posłowie Parlamentu Europejskiego oraz szwedzka prezydencja Rady UE osiągnęli w tym tygodniu wstępne porozumienie odnośnie rozmieszczenia infrastruktury paliw alternatywnych przy autostradach i drogach ekspresowych należących do tzw. Transeuropejskiej Sieci Transportowej (TEN-T). Łączy ona największe miasta UE drogą lądową, kolejową i wodną.
W Polsce w ramach TEN-T powstanie do 2030 roku 3800 km dróg ekspresowych i autostrad, z czego według resortu infrastruktury, gotowych jest już ok. 3300 km. Sieć TEN-T ma zapewnić sprawne połączenie największych miast, tj. Warszawy, Trójmiasta, Szczecina, Poznania, Łodzi, Wrocławia i Krakowa z innymi dużymi ośrodkami miejskimi w EU.
Huby ładowania co 60 km
Zawarte porozumienie, będące elementem unijnego pakietu klimatycznego „Fit for 55”, zakłada, że przy autostradach i drogach ekspresowych należących do TEN-T, powstaną huby ładowania samochodów osobowych w odległości nie większej niż 60 km oraz aut ciężarowych i autobusów w odległości do 120 km.
W pierwszym etapie programu, tj. do 2026 r. moc pojedynczego hubu dla samochodów osobowych ma mieć moc przynajmniej 400 kW, a od 2028 roku ma wzrosnąć do co najmniej 600 kW.
Czytaj także: Będzie zakaz rejestracji nowych aut z silnikiem spalinowym
Pięć białych plam na mapie Polski
Z analizy przeprowadzonej przez Power Dot wynika, że spełnienie tych obowiązków będzie wymagało sporych inwestycji w infrastrukturę do ładowania aut elektrycznych.
– Szacujemy, że jest pięć lokalizacji w Polsce, gdzie istniejące stacje ładowania aut osobowych przy autostradach i drogach ekspresowych należących do sieci TEN-T, znajdują się w odległości większej niż 60 km. Tam konieczna będzie budowa nowych hubów – ocenia Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Power Dot w Polsce.
Inwestor jest w trakcie budowy w Polsce 850 stacji szybkiego ładowania w tzw. modelu destination charging. Białe plany na mapie stacji ładowania znajdują się w okolicach skrzyżowania linii A2 z S3, między Poznaniem a Koninem w rejonie A2, między Płońskiem a Mławą w rejonie S7, między Ostrowią Mazowiecką a Suwałkami wzdłuż budowanej ekspresówki S61, a także między Bielsko-Białą a Zwardoniem w rejonie S1.
Jakie inwestycje są potrzebne?
Eksperci przyjrzeli się też mocy już istniejących stacji ładowania, spełniających kryterium lokalizacji wzdłuż dróg należących do TEN-T.
– Z prostej matematyki wynika, że liczba hubów, jakie powinna mieć Polska do 2030 roku przy sieci TEN-T wynosi nieco ponad 60, jeśli przyjmiemy, że będą one stały tylko po jednej stronie drogi lub 120, jeśli założymy, że będą budowane po obydwu stronach. Tymczasem obecnie samo kryterium lokalizacji spełnia ok. 150 obiektów, która albo już działają, albo zostaną oddane w niedalekiej przyszłości – informuje Grigoriy Grigoriev.
Problem w tym, że dziś znakomita większość tych stacji nie dysponuje mocą 400 kW, jakie mają być wymagane od 2026 roku.
– Taką moc ma tylko ok. 10 hubów zlokalizowanych wzdłuż wymienionych dróg. Pozostałe stacje będą musiały ulec rozbudowie i zwiększeniu dostępnej mocy, czyli w efekcie przekształcić się w huby ładowania – szacuje szef Power Dot.
Żeby zobrazować skalę potrzebnych inwestycji, 400 kW to moc jakiej potrzebuje ok. 20 średniej wielkości domów jednorodzinnych, a 600 kW odpowiada zapotrzebowaniu ok. 30 domów.
Czytaj także: Elektryki z dotacją tańsze od aut spalinowych?
Czasu na inwestycje nie tak dużo
Choć do roku 2026 jest jeszcze sporo czasu, to wbrew pozorom inwestycje w rozbudowę infrastruktury mogą być realizowane pod presją czasu. Zawarte w ostatnich dniach marca ’23 porozumienie między Parlamentem Europejskim a prezydencją szwedzką to dopiero początek czasochłonnej drogi legislacyjnej, jaką muszą przejść przepisy, które zastąpią ostatecznie dyrektywę ds. rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych.
Porozumienie wymaga bowiem najpierw akceptacji Rady Komitetu Członków Stałych, następnie Komitetu ds. Transportu i Turystyki PE, a na końcu parlamentu oraz Rady Europy. Tymczasem budowa szybkiej stacji ładowania, trwa w Polsce średnio ok. 2 lat.
– W przypadku tworzenia hubów o mocy 400 czy 600 kW, najprawdopodobniej konieczne będzie wystąpienie do operatora sieci dystrybucji o nowe warunki przyłączeniowe, a także zbudowanie stacji transformatorowej. Czas realizacji takiej inwestycji to ok. 2 lat – ocenia szef Power Dot w Polsce.
10 tysięcy punktów ładowania do 2025 roku
Przypomnijmy, że wstępne unijne porozumienie ws. konieczności budowy stacji ładowania o dużej mocy przy autostradach i ekpresówkach to nie jedyny przykład presji legislacyjnej, której celem jest przyspieszenie budowy ogólnie dostępnej infrastruktury w Polsce czy innych krajach UE.
Od 2025 roku każdy obiekt użyteczności publicznej, który posiada co najmniej 20 miejsc parkingowych, powinien umożliwić ładowanie elektryków. Dotyczy to supermarketów, galerii i parków handlowych, obiektów sportowych, kulturalnych, itp.
– Szacujemy, że do końca 2025 r. w Polsce może powstać ok. 10 tysięcy punktów ładowania elektryków, co oznaczałoby aż czterokrotne zwiększenie istniejącej sieci, a dodatkowo znaczące zwiększenie liczby szybkich ładowarek, o pomocy 100 kW i więcej, których dziś bardzo brakuje.
Dla porównania, w Polsce funkcjonuje niespełna 8 tysięcy stacji benzynowych, a także nieco ponad 2,5 tys. stacji ładowania – wylicza Grigoriy Grigoriev.
Porządkowanie płatności za usługi ładowania
Unijne porozumienie odnośnie rozbudowy infrastruktury do ładowania zawiera też ważne kwestie dotyczące ujednolicenia systemu płatności za usługi ładowania. Operatorzy ładowarek będą zobligowani, aby umożliwić użytkownikom dokonanie płatności kartą, smartfonem czy też kodem QR bez konieczności pobierania aplikacji danego operatora.
– To bardzo pozytywna, wręcz przełomowa zmiana. Ułatwi ona korzystanie z ładowarek, upowszechni usługi ładowania, zniesie kolejne bariery w rozwoju elektromobilności – przyznaje Grigoriy Grigoriev.
Jego zdaniem, dziś na rynku panuje chaos, a użytkownicy aut elektrycznych zmuszani są do posiadania kart lub aplikacji wielu różnych operatorów.