Janusz Lewandowski o wojnie handlowej

Janusz Lewandowski o wojnie handlowej
Janusz Lewandowski. Źródło: Newseria Biznes
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Donald Trump podniósł cła na produkty z Kanady, Meksyku, Chin, a także nałożył taryfy na import stali i aluminium od wszystkich partnerów handlowych USA, w tym Unii Europejskiej. KE odpowiedziała nałożeniem ceł na amerykańskie produkty o łącznej wartości 26 mld euro. Wiadomo, że USA odpowiedzą wprowadzeniem kolejnych taryf, co nakręci wojnę handlową. – Jeżeli się obkładamy cłami, to my stracimy i straci Ameryka, żadnego innego skutku wojen handlowych w historii nie było – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.

W odpowiedzi na wprowadzone 12 marca 2025 roku amerykańskie cła na aluminium i stal z UE Komisja Europejska zapowiedziała działania odwetowe.

1 kwietnia ’25 wygaśnie zawieszenie ceł nałożonych przez Unii w odwecie na cła USA za pierwszej prezydentury Trumpa w 2018 i 2020 roku o wartości 8 mld euro.

13 kwietnia ’25 wejdą też w życie nowe cła o wartości 18 mld euro. Wśród towarów, które mogłyby zostać objęte cłami, są wyroby ze stali i aluminium, drób, wołowina, orzechy i cukier.

Na cła odpowiedzą też inne kraje. Kanada np. poinformowała o wprowadzeniu 25-proc. podatku od amerykańskich produktów o wartości blisko 30 mld dol. kanadyjskich (20 mld dol.), w tym stali, komputerów i sprzętu sportowego.

– Niechętnie wkraczamy w wojny handlowe, bo one się zawsze kończą źle dla obu stron, nie znam wygranych w wojnach handlowych. Prezydent Trump pod tym względem jest nieuleczalny, bo powinien pamiętać klęskę ceł, które pogłębiły kryzys w 1930 roku, powinien pamiętać niepowodzenia Busha juniora i również swoje z pierwszej kadencji.

Zawsze to się kończyło z niekorzyścią dla społeczeństwa amerykańskiego i tak się skończy obecnie – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Janusz Lewandowski, europoseł Koalicji Obywatelskiej.

Czytaj także: USA – UE, wojna handlowa uderzy w obie strony

Amerykańskie cła: UE odpowie silnie i proporcjonalnie

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła, że ​​unijna odpowiedź ma być silna, ale proporcjonalna. Ostateczna lista towarów objętych unijnymi cłami zostanie zatwierdzona po konsultacjach z krajami członkowskimi. Przewodnicząca KE dodała jednak, że ​​UE jest gotowa do podjęcia konstruktywnego dialogu.

– Znając Trumpa, staramy się sprawdzić, czy nie spotkamy się w połowie drogi, czy przypadkiem jutro nie będzie inaczej niż wczoraj, bo to jest typowe dla tej prezydentury, coś ogłasza, później zawiesza, później odwiesza, a później wprowadza albo nie wprowadza.

Liczymy na jakiś poziom porozumienia w momencie, kiedy również jego doradcy będą wskazywali, że to jest niekorzystne dla gospodarki amerykańskiej, bo tak się skończy – przekonuje Janusz Lewandowski.

Stany Zjednoczone eskalują swoje żądania wobec UE

Donald Trump zapowiedział na platformie Truth Social, że jeśli unijne cła nie zostaną natychmiast zniesione, USA wkrótce nałożą 200-proc. taryfę na wszystkie wina, szampany i produkty alkoholowe pochodzące z krajów unijnych.

Z początkiem kwietnia ’25 chce nałożyć serię dodatkowych ceł, które mają wyrównać stawki stosowane przez inne kraje.

Wiceszef Komisji Europejskiej, komisarz ds. strategii przemysłowej Stephane Sejourne wskazał, że  Unia Europejska będzie miała zawsze wyciągniętą rękę, ale jeśli będzie to konieczne, jest gotowa na starcie w obronie europejskich przedsiębiorstw.

– Cła to jest rodzaj podatku, który ostatecznie spada na konsumentów, bo jeżeli ktoś importuje i ma zapłacić cło, to albo zmniejsza swoją marżę, co robi niechętnie, albo przerzuca ten koszt na odbiorców i zawsze tak się kończy.

Taryfy mają zawsze skutek inflacyjny i taki będzie skutek, tak jak poprzedniej prezydencji, dla Ameryki. Tylko to jest obsesja Trumpa i grona doradców, które zamieniło się w grono klakierów, a nie krytycznie osądzających to, co on robi – tłumaczy europoseł KO.

Czytaj także: Unia Europejska wprowadza cła odwetowe wobec USA

Prezydent USA lubi politykę nakładania ceł?

Ośrodek Tax Foundation podaje, że pierwsza administracja Trumpa nałożyła cła na tysiące produktów o wartości około 380 mld dolarów w latach 2018 i 2019.

Cła drugiej administracji Trumpa dotyczą obecnie importu o wartości ponad 1 bln dolarów, a gdy w kwietniu ’25 wygasną tymczasowe zwolnienia dla Kanady i Meksyku, cła obejmą import o wartości ponad 1,4 bln dolarów.

Podczas ostatniej wojny handlowej partnerzy handlowi USA odpowiedzieli na nałożone przez USA cła ukierunkowanymi retorsjami, uderzając w producentów rolnych, a także w kultowe amerykańskie towary, takie jak motocykle Harley Davidson, dżinsy Levi’s, bourbon z Kentucky i whisky z Tennessee.

Zaszkodziło to amerykańskim eksporterom i uczyniło ich mniej konkurencyjnymi na świecie. Historia prawdopodobnie powtórzy się w 2025 roku, ponieważ partnerzy handlowi USA już ogłosili i nałożyli cła odwetowe na eksport USA o wartości 190 mld dolarów, w tym na produkty rolne czy amerykańską whisky.

Wszyscy tracą na wojnach handlowych

Zdaniem europosła wojna handlowa może się okazać bronią obosieczną.

– Trump jest nieuleczalnym zwolennikiem ceł i wojen handlowych. Posługuje się deficytem, jaki ma w obrotach z Unią Europejską, to jest ponad 250 mld dolarów, ale to wynika z tego, że Polacy i Zachód nie bardzo chcą kupować np. amerykańskie samochody i nic na to nie poradzi tymi cłami.

Po prostu on traktuje Europę jako konkurenta, który za mało kupuje w Stanach Zjednoczonych, ale to nie wynika z widzimisię Trumpa czy Ursuli von der Leyen, tylko po prostu takie jest zapotrzebowanie rynku europejskiego.

Jeżeli się obkładamy cłami, to my stracimy i straci Ameryka, innego skutku wojen handlowych w historii nie było – podkreśla Janusz Lewandowski.

Czytaj także: Bankowość i Finanse | Makroekonomia | Donald Trump 2.0, czyli strategia loss-loss

Logo Newseria Biznes
Źródło: Newseria Biznes