Jak wyglądały remonty i termomodernizacja wielkiej płyty przez ostatnie kilkanaście lat
Niedawna zapowiedź rządu związana z wydatkowaniem o wiele większych środków na termomodernizację i remonty bloków wielkopłytowych, wzbudziła duże zainteresowanie. Trudno się temu dziwić, ponieważ budynki wykonane z prefabrykatów nadal stanowią nieodłączny element krajobrazu polskich miast i dom dla milionów naszych rodaków. W ramach niedawno ogłoszonego planu, rząd zamierza również przeznaczyć dodatkowe środki na wspieranie termomodernizacji i remontów wielu gminnych budynków. Właśnie dlatego eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili przyjrzeć się temu, jak przez ostatnie kilkanaście lat wyglądało wspieranie inicjatyw termomodernizacyjnych i remontowych.
Wcześniej termomodernizacja była nierównomiernie finansowana
Niedawno zaprezentowany przez rząd projekt ustawy o zmianie ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów przewiduje, że program modernizacji bloków wielkopłytowych i budynków mieszkalnych należących do gmin zostanie sfinansowany z Funduszu Termomodernizacji i Remontów. Ten fundusz działający w ramach Banku Gospodarstwa Krajowego już od dłuższego czasu wspiera modernizację zasobów mieszkaniowych. Utworzono go na mocy ustawy z dnia 21 listopada 2008 r. (Dz.U. 2008 nr 223 poz. 1459). Wcześniej (przez około 10 lat) podobne cele finansował Fundusz Termomodernizacji powołany ustawą z dnia 18 grudnia 1998 r. o wspieraniu przedsięwzięć termomodernizacyjnych (Dz.U. 1998 nr 162 poz. 1121). Poniższa tabela przedstawia poziom bezpośrednich wydatków, jakie budżet państwa w latach 2000 – 2018 poniósł na działanie obydwu wspomnianych funduszy. Zestawienie przygotowane przez ekspertów portalu RynekPierwotny.pl uwzględnia także plan wydatków budżetowych na 2019 r.
Po przeanalizowaniu poniższej tabeli uwagę zwraca bardzo zróżnicowany poziom wydatków, jakie budżet państwa przez lata ponosił na finansowanie funduszy termomodernizacyjnych. Przykładowo w 2010 r. działalność Funduszu Termomodernizacji i Remontów nie pochłonęła żadnych środków z budżetu. Później wydatki przeznaczone na działanie tego funduszu zmieniały się skokowo (np. z 330 mln zł w 2014 r. do 120 mln zł w 2015 r.). Cele dotyczące termomodernizacji i remontów pochłonęły największą część łącznych wydatków budżetu na sferę mieszkaniową w 2008 r. (27%), 2007 r. (25%) oraz 2014 r. (21%). Planowany wynik dla 2019 r. to zaledwie 6%. Prace termomodernizacyjne i remontowe przy budynkach wielorodzinnych były wspierane także z innych źródeł (m.in. unijnych). Tym niemniej, brak stabilnego finansowania obydwu funduszy termomodernizacyjnych raczej nie świadczy dobrze o polityce mieszkaniowej kolejnych rządów.
Na modernizację „wielkiej płyty” można wydać o wiele więcej…
Zgodnie ze wstępną oceną skutków regulacji, nowy program termomodernizacji i remontów dotyczący m.in. budynków wielkopłytowych oraz gminnych bloków, przez kolejne 10 lat ma kosztować blisko 4 mld zł. To niebagatelna kwota jak na realia polskiej mocno niedoinwestowanej „mieszkaniówki”. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że potencjalne potrzeby finansowe są o wiele większe. Planowane ocieplanie budynków wielkopłytowych i wzmacnianie połączeń między warstwami takich bloków stanowi absolutne minimum. Przykłady z krajów Europy Zachodniej wskazują, że w bardziej rozszerzonym wariancie modernizacja budynków z wielkiej płyty może objąć np. wymianę starych wind oraz instalację zewnętrznych szybów windowych (dla niższych budynków czterokondygnacyjnych lub pięciokondygnacyjnych, które obecnie nie posiadają windy).
Bardzo duże potrzeby w zakresie remontów zasobu mieszkaniowego dotyczą również bloków użytkowanych przez samorządy. Sugestywnym dowodem są wyniki badania ankietowego, które zostało przeprowadzone od lutego do marca 2019 r. W ramach wspomnianego badania, Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju zapytało samorządy gminne o stan ich zasobów mieszkaniowych. Odpowiedzi gmin wskazują, że 54% budynków mieszkalnych wymaga częściowego remontu. Około jedna trzecia gminnych bloków powinna zostać szybko poddana kapitalnemu remontowi. Takie dane „z pierwszej ręki” najlepiej pokazują skalę remontowych potrzeb.