Główny ekonomista Credit Agricole: RPP najprawdopodobniej utrzyma status quo w polityce pieniężnej w najbliższych kwartałach
W scenariuszu bazowym wciąż zakładamy, że pierwsze podwyżki stóp procentowych w Polsce pojawią się dopiero w 2023 r.
„Inflacja jest nadal napędzana głównie przez globalny i krajowy wstrząs podażowy. Uważamy, że jeśli – zgodnie z naszą prognozą – przewidywana w listopadowej projekcji NBP inflacja obniży się do poziomu zbliżonego do 3,5 proc. w IV kw. 2022 r., to większość członków Rady będzie niechętna zacieśnianiu polityki pieniężnej” – powiedział Borowski.
„Dodatkowym argumentem na rzecz utrzymywania status quo w polityce pieniężnej są mniej korzystne niż kilka miesięcy temu perspektywy wzrostu gospodarczego, w tym obserwowane tendencje stagflacyjne w przetwórstwie. Ponadto, KPO odsuwa się w czasie i NBP może uwzględnić późniejszy napływ tych środków w listopadowej projekcji, co będzie czynnikiem ograniczającym inflację w średnim terminie” – dodał.
Prezes NBP już jakiś czas temu wprowadził nową interpretację celu inflacyjnego
Główny ekonomista Credit Agricole BP powiedział, że dla powyższego scenariusza istotny jest fakt, że prezes NBP już jakiś czas temu wprowadził nową interpretację celu inflacyjnego.
„Nasz scenariusz bazowy to scenariusz w którym Rada wytrzymuje presję, akcentując podażowy charakter inflacyjnego wstrząsu i w znacznym stopniu przejściowy charakter czynnika popytowego, i nie zmienia stóp procentowych w najbliższych kwartałach. W scenariuszu tym bardzo istotny jest jednak fakt, że prezes NBP już jakiś czas temu wprowadził nową interpretację celu inflacyjnego – nie mówi on o pożądanym zejściu inflacji do 2,5 proc. w średnim okresie. Wydaje się, że dla prezesa wystarczające będzie, jeśli inflacja zbliży się do górnej granicy odchylenia tj. 3,5 proc. I w horyzoncie projekcji – a Rada powinna brać pod uwagę prognozy inflacji na kilka kwartałów w przód – inflacja zbliży się do tego poziomu” – powiedział Borowski.
Ryzyko, iż RPP zdecyduje się na wcześniejsze zacieśnianie polityki monetarnej jest duże
Ekonomista zaznaczył jednak, że ryzyko, iż Rada zdecyduje się na wcześniejsze zacieśnianie polityki monetarnej jest duże.
„Oczywiście istnieje duże ryzyko, że 6-proc. odczyt inflacji skłoni Radę do działania. Jednak czy będzie to jednorazowa podwyżka, czy cały cykl, to już inny problem. Wydaje się, że ze względu na podażowy charakter inflacji prezes i większa część Rady będzie niechętna, żeby zdecydować się na cykl podwyżek i ograniczać popyt w sytuacji, w której bardzo ważne czynniki kształtujące ten popyt, na które Rada ma wpływ – konsumpcja, kredyt konsumpcyjny, kredyt dla przedsiębiorstw i inwestycje – nie będą wskazywały na potrzebę gwałtownej i silnej reakcji. Obecnie nie mamy boomu kredytowego, a boom konsumpcyjny w przyszłym roku też tam nie grozi” – powiedział ekonomista.
„Prezes może się zgodzić na sygnalizacyjną podwyżkę o 15-40 pb, choć do tej pory był przeciwny takiemu rozwiązaniu. Warto jednak podkreślić, że nawet jeżeli w listopadzie Rada zdecyduje się na taki ruch, a potem nie zrobi już nic, to restrykcyjność polityki pieniężnej nie zmieni się istotnie. Taki scenariusz też jest możliwy. Dostrzegam duże ryzyko, że podwyżka lub podwyżki będą, ale nadal nie jest to scenariusz bazowy, szczególnie patrząc na przyczyny inflacji i przedstawioną przez prezesa NBP interpretację celu inflacyjnego” – dodał.
Kluczowe będzie październikowe posiedzenie RPP i konferencja prezesa NBP
Zdaniem Borowskiego, kluczowe dla prognozowania ścieżki stóp procentowych w Polsce będzie październikowe posiedzenie RPP i konferencja prezesa NBP.
„Moja gotowość do zmiany scenariusza dla stóp procentowych w Polsce jest bardzo wysoka, ale chcę poczekać do posiedzenia RPP i czwartkowej konferencji prezesa NBP, żeby zobaczyć na ile prezes jest w stanie wytrwać w swojej narracji. Jeżeli nie pojawi się zmiana retoryki, to nasz scenariusz bazowy się nie zmieni” – powiedział ekonomista.
„Ale jeżeli treść komunikatu po posiedzeniu Rady lub wypowiedzi prezesa wyraźnie wskażą na listopad, np. pojawi się sformułowanie o 'rozważeniu’ podniesienia stóp procentowych w listopadzie, to faktycznie można będzie myśleć o korekcie prognozy. Wrześniowa niespodzianka inflacyjna jest z pewnością argumentem za tym, żeby liczyć się z wcześniejszym podwyżkami stóp procentowych” – dodał.
Ekonomista zaznaczył jednak, że nie doszło do na tyle istotniej zmiany w strukturze inflacji, żeby narracja prezesa NBP uległa radykalnej zmianie.
„Prezes Glapiński podjął próbę pójścia pod prąd, zachowania się książkowo, inaczej niż w takiej sytuacji zachowałaby się poprzednia Rada. Znalazł się jednak w trudnym położeniu. Z jednej strony narasta presja związana z bieżącym, rosnącym wskaźnikiem inflacji i ryzykiem wzrostu oczekiwań inflacyjnych. Z drugiej strony nie doszło do na tyle istotniej zmiany w strukturze inflacji, w przyczynach utrzymywania się jej na podwyższonym poziomie w przyszłym roku – wciąż mamy znaczący wpływ czynnika podażowego – żeby narracja prezesa uległa radykalnej zmianie. Uważam, że kontynuacja tej narracji to kwestia jego wiarygodności” – powiedział PAP Biznes Borowski.
Mamy do czynienia z wyższą inflacją, ale trzeba patrzeć na jej strukturę, która jest głównie podażowa.
„Ponadto, nastroje konsumenckie są nadal znacząco poniżej poziomów sprzed pandemii, a presja płacowa narasta stopniowo. Nie ma też eksplozji oczekiwań inflacyjnych sygnalizującej wysokie prawdopodobieństwo efektów drugiej rundy. Innymi słowy, to nie jest gospodarka, która już tak się 'rozhulała’, że trzeba ją mocno hamować” – dodał.
Czytaj także: Inflacja we wrześniu wzrosła aż do 5,8 proc., a to jeszcze nie koniec; coraz więcej argumentów za podwyżką stóp procentowych >>>
W ocenie Borowskiego, odejście od rozumienia celu inflacyjnego, jako celu punktowego, do celu przedziałowego – bez wyjaśnienia przyczyn tej zmiany w Założeniach polityki pieniężnej na 2022 r. – jest negatywne dla antyinflacyjnej wiarygodności banku.
„Jeśli interpretujemy cel inflacyjny tak, jak był on rozumiany dotychczas, to podwyżki stóp procentowych w Polsce powinny w zasadzie zacząć się już teraz. Trzeba przeciwdziałać z wyprzedzeniem popytowej presji inflacyjnej, która będzie narastać w II połowie 2022 r. Dziś nie ma wyraźnych symptomów przegrzania gospodarki, inflacja jest głównie podażowa, ale rola czynnika popytowego będzie rosła, presja płacowa będzie narastać. W przyszłym roku wejdzie w życie Polski Ład, zaczną napływać środki z KPO i w drugiej połowie roku będzie można mówić o inflacji, która w coraz większym stopniu jest napędzana przez czynniki popytowe” – powiedział ekonomista.
Zgodnie z naszą prognozą, pod koniec 2022 r. inflacja bazowa będzie na poziomie 3,1 proc. i będzie to już ta fundamentalna presja inflacyjna, na którą z wyprzedzeniem można zareagować pod koniec tego roku lub najdalej na początku 2022 r.
„To powinien być oczywiście cykl podwyżek, który wyraźnie podniesie stopę referencyjną, połączony z wycofaniem się ze strukturalnych operacji płynnościowych. Taki scenariusz byłby uzasadniony przy założeniu, że celem jest 2,5 proc., a nie przedział, co sygnalizuje obecnie prezes NBP. Jeżeli zobaczymy wyraźne symptomy efektów drugiej rundy, to tempo zacieśniania polityki pieniężnej musiałoby być wyższe. Na razie jednak takich symptomów nie ma” – dodał.