Gigantyczny kontrakt gazowy pomiędzy Niemcami i Norwegią
W następstwie rosyjskiej inwazji na Ukrainę Władimir Putin zadbał o ograniczenie sprzedaży gazu do Europy. Niemcy, uzależnione od rosyjskiego gazu, najbardziej ucierpiały. Tak to bywa z uzależnieniami. Dają głody. Energetyczne też. Ale od czego ma się, odległego co prawda bo aż zza morza, północnego sąsiada?
Pod koniec 2023 roku Norwegia wrzuciła na pełny gaz. W Berlinie. Było wunderbar! Doniośle i na bogato. Norweski Equinor i niemiecki SEFE parafowały ogromny kontrakt gazowy. W ciągu najbliższych 15 lat Equinor będzie dostarczał do Niemiec norweski gaz o wartości 585 miliardów koron! Energia z dostarczanego gazu odpowiadać będzie dwóm trzecim norweskiej produkcji energii elektrycznej.
Współpraca energetyczna pomiędzy Niemcami i Norwegią nie jest niczym nowym. Trwa od 1977 roku, czyli od momentu kiedy Statoil stawiał swoje pierwsze i nieśmiałe eksportowe kroczki. W minionym roku Equinor pokrywał 37 procent całkowitego zapotrzebowania Niemiec na gaz. Nowa umowa, na której skorzysta również Holandia i Wielka Brytania, znacząco umocni gazową pozycję Norwegii na niemieckim rynku.
Przypomnijmy kim są strony tego historycznego, wartego górę pieniędzy, kontraktu. Equinor Asa, wcześniej Statoil, to największa firma naftowo-gazowa znad fiordów, notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Oslo i Nowym Jorku. Państwo norweskie żelazną ręką kontroluje większościowe udziały, 70,26% akcji, z czego 3,26% należy do Norweskiego Oljefond, Funduszu Naftowego, zwanego popularnie narodowym funduszem emerytalnym.
Zaś SEFE to ta sama spółka, która wcześniej nazywała się Gazprom Marketing & Trading Limited. Jej jednostką nadrzędną jest SEFE GmbH, dawniej Gazprom Germania GmbH.
Energetyka odnawialna budowana na barkach paliw kopalnych
Norweski gaz jest na wagę złota. I to na kilka sposobów. Niemcy potrzebują dużo gazu, a gaz jest dobrym, przejściowym rozwiązaniem, w okresie zielonej zmiany. Ze względów klimatycznych jest znacznie lepszy niż węgiel i ropa naftowa.
Gaz można również wykorzystać do produkcji wodoru, którego zaletą jest zerowa, podczas spalania, emisja CO2. A jeśli Equinor uda się zrealizować plany połączenia produkcji wodoru z wychwytywaniem i składowaniem CO2, zyska na tym znacząco nie tylko norweski budżet, ale również globalny klimat – ergo Mateczka Ziemia.
W Norwegii istnieje stosunkowo szerokie porozumienie polityczne co do tego, że zaprzestanie produkcji ropy i gazu nie jest rozwiązaniem, lecz rozwój i praca nad nowymi, innowacyjnymi technologiami przyjaznymi środowisku.
Nad fiordami panuje zgodność co do tego, że energię odnawialną, zarówno wiatrową jak i słoneczną, należy budować na bazie i „barkach” istniejącego już przemysłu naftowego i gazowego, mądrze wykorzystując wiedzę i kapitał tej branży.
Może nam się to podobać lub nie, ale faktem jest, że ropa i gaz mają w sobie znacznie wyższy potencjał energetyczny ergo rentowność niż odnawialne źródła energii. Marketingowcy z Equinoru ilustrują to w sposób przemawiający do wyobraźni: co pięć dni z Hammerfest wypływa statek z gazem. Ilość energii zgromadzonej na tym jednym statku odpowiada rocznemu zużyciu energii elektrycznej przez całe Drammen – 123 tysięczne miasto pod Oslo. Żeby wyprodukować tę samą ilość energii elektrycznej, 1539 turbin morskich w Niemczech musiałoby pracować, przy dobrych wiatrach, przez 14 nocy i dni.
Odnawialna elektryfikacja globu postępuje w ślimaczym tempie. Ropa naftowa i gaz będą zatem miały kluczowe znaczenie dla pokrycia światowego zapotrzebowania na energię, które według przewidywań będzie rosło wraz z oczekiwanym wzrostem liczby ludności i wzrostem standardów naszego, przeładowanego gadżetami i miłością do konsumpcji, życia.
Czytaj także: Komisarz UE: sprawiedliwa transformacja energetyczna jest kwestią podstawową>>>
Norweski gaz i niezależność energetyczna Europy
Większość światowego transportu, ogrzewania i produkcji energii elektrycznej odbywa się przy użyciu energii kopalnej. Póki co zatem, czy nam się to podoba, czy nie, świat będzie potrzebował ropy i gazu przez nadchodzące dziesięciolecia.
Dlatego też, mimo protestów zielonych aktywistów, nic nie wskazuje na to, by Norwegia zaprzestała poszukiwań nowych złóż ropy na swoim szelfie kontynentalnym. I prawdę mówiąc, naiwnością ze strony Norwegii byłoby jednostronne ograniczanie produkcji, gdyż inni gracze, Saudi Aramco włączając, są gotowi na zaanektowanie europejskiego rynku.
W ferworze dekadenckiej konsumpcji zapominamy, że ropa i gaz są potrzebne do produkcji gadżetów, które tak kochamy, którymi się otaczamy, bez których nie potrafimy już żyć! Telefony komórkowe, komputery, szczoteczki do zębów… A ile plastiku jest w… elektrycznym samochodzie? Nawet farba, ta na bazie wody, zawiera substancje pochodzące z ropy. Pozytywem jest to, że coraz częściej produkcja wielu towarów odbywa się już obecnie bezemisyjnie, „na czysto”, bez zanieczyszczania środowiska.
Dobrym przykładem jest złoże naftowe Johan Sverdrup, zwane też polem słoniowym. Jest to trzecie pod względem zasobów, po Ekofisk i Statfjor, złoże naftowe na norweskim szelfie kontynentalnym. Dzięki energii elektrycznej pozyskiwanej z lądu, złoża naftowe Johan Sverdrup, są już prawie bezemisyjne!
Zakrojone na szeroką skalę oczyszczenie norweskiego szelfu zależy od pozyskania znacznie większej ilości energii odnawialnej, a to z kolei wiąże się z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej. Celem jest zelektryfikowanie, do 2050 roku, całego szelfu kontynentalnego. Realna prognoza?
Oddana do użytku pod koniec minionego roku, największa na świecie pływająca farma wiatrowa Hywind Tampen na Morzu Północnym, napawa optymizmem. Ta gigantyczna farma z jedenastoma turbinami wiatrowymi o mocy 8,6 MW każda, dostarcza, obecnie – w ilości do 35% ich zapotrzebowania – energię pięciu sąsiadującym platformom. Dla Norwegii Hywind Tampen jest doskonałym sposobem na ocenę potencjału takiej technologii i infrastruktury w zakresie przyspieszenia transformacji energetycznej.
Wracając do norwesko-niemieckiej umowy gazowej. Strony postanowiły upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i dodatkowo podpisały w Berlinie list intencyjny w sprawie sprzedaży wodoru. Ten oczywiście, bo jakże by inaczej, zgodnie z wszechobowiązującą „zieloną narracją”, o niskim śladzie węglowym. Sprzedaż wodoru będzie na wysoką skalę i długofalowa. Wystartuje w 2029 roku, a zakończy w 2060 roku.
Dyrektor generalny Equinor Anders Opedal podkreśla, iż kontrakt jest odpowiedzią na zapotrzebowanie Europy na długoterminowe i, co najistotniejsze, niezawodne dostawy energii, a jednocześnie otwiera szansę na dekarbonizację przemysłu na dużą skalę.
Norweski gaz to nie tylko wart 585 miliardów NOK przyjazny uścisk dłoni wobec Niemiec, lecz również skuteczny środek wspierający ich w realizacji celów polityki klimatycznej.
Eksport gazu jest także obroną polityki bezpieczeństwa w sytuacji, gdy działania wojenne Rosji w Ukrainie stanowią zagrożenie dla Europy. Nie można lekceważyć nieprzewidywalności Władimira Putina, który zachowuje się tak jakby non stop był na gazie. Wysokoemisyjnym.