Giełdy dołują, ale winny nie tylko koronawirus
Indeks największych spółek amerykańskich S&P 500 od 19 do 25 lutego spadł o 257,94 punkty – 7,6%. Nasdaq spadł o 8,6% w porównaniu z najwyższym poziomem z 19 lutego. Niemiecki DAX od 19 lutego obniżył się o 7,2%, japoński Nikkei 225 od 20 lutego o 3,7%.
WIG20 – obejmujący największe spółki polskiej giełdy, która nie uczestniczyła w zwyżkowej fali, trwającej od kilku lat na świecie, spadł od 19 do 26 lutego prawie o 10% i jest najniższy od grudnia 2016 roku.
Banki centralne podbijały hossę
Za spadki powszechnie wini się epidemię koronawirusa, ale przyczyny są głębsze. Najważniejsza giełda na świecie NYSE przeżyła od marca 2009 roku najdłuższą hossę w historii, w czasie której akcje 500 największych spółek wzrosły 4,5-krotnie. To więcej niż w latach dwudziestych XX wieku, gdy trwające przez siedem lat zwyżki zakończyły się w październiku 1929 roku największym krachem w historii.
Długoletnia hossa na giełdach w Nowym Jorku, Frankfurcie, Londynie, czy Tokio nie wynikała z siły gospodarek, ale z polityki pieniężnej banków centralnych. Kilka rund luzowania ilościowego oraz stopy procentowe bliskie zera spowodowały, że ogromne masy pieniądza zostały skierowane na giełdy.
Niektóre banki centralne, np. Bank Japonii, po prostu kupowały akcje, by podnieść ich wycenę. Nic dziwnego, że Nikkei 225 wzrósł od lutego 2009 r. ponad 3-krotnie.
Czytaj także: Na giełdach kontynuacja spadków. Koronawirus osłabia globalne rynki
Gigantyczna bańka finansowa
Niekonwencjonalna polityka banków centralnych, przypominała gigantyczną piramidę finansową. Im słabszy był wzrost gospodarczy, tym luźniejsza polityka pieniężna i większe wzrosty wyceny akcji.
O ile w klasycznej piramidzie finansowej można przewidzieć moment załamania – następuje wówczas, gdy wysychają źródła dopływu pieniędzy – to w piramidzie, którą tworzą giełdy, banki centralne, a w przypadku USA i Japonii także rządy, które utrzymują gigantyczne deficyty finansowane obligacjami, kupowanymi przez banki, jest to trudniejsze, gdyż banki centralne mają obecnie nieograniczoną możliwość kreacji pieniądza i zakupu aktywów.
Covid-19 zadziałał jak szpilka
Powstała zatem gigantyczna bańka, a epidemia koronawirusa Covid-19 zadziałała jak szpilka, która przekłuwa balon. W Stanach Zjednoczonych dodatkową „szpilką” są wybory i prawdopodobna nominacja socjalisty Berniego Sandersa na kandydata Partii Demokratycznej.
Reakcją banków i rządów na epidemię koronawirusa jest dalsze rozluźnienie polityki pieniężnej i stymulowanie gospodarki zwiększonymi wydatkami, a tym samym wzrostem długu.
W USA inwestorzy spodziewają się, że Fed wkrótce obniży stopy, a być może przejdzie, wzorem kilku innych banków centralnych, poniżej zera.
Gorąco do tego namawia prezydent Trump. To oznaczałoby ponowne pompowanie balona, co jest w długim okresie nie do utrzymania, nawet jeśli epidemia szybko wygaśnie.
Czytaj także: Na giełdach po “czerwonym” poniedziałku kontynuacja spadków w obawie przed koronawirusem. Rentowności obligacji idą w dół