Frankowicze: rośnie pakiet propozycji
Dotychczasowe bowiem przypominały kryteria zatrudnienia w niektórych amerykańskich instytucjach, zgodnie z którymi najlepiej było być czarnym leworęcznym homoseksualistą w ciąży. Aby uzyskać pomoc statusem bezrobotnego lub wysoką relacją raty kredytowej do dochodów (minimum 60 proc.), ewentualnie wreszcie niskim dochodem na osobę w rodzinie (poniżej 634 zł po odliczeniu raty kredytu). Fundusz udziela nieoprocentowanej pożyczki, spłacając za kredytobiorcę, maksimum przez 18 miesięcy, raty – do 1500 zł.
I tak będzie nadal, bowiem prezydent na razie tylko zaproponował dwukrotne podniesienie minimum dochodowego, podwyższenie kwoty spłaty do 2 tys. zł i to przez 36 miesięcy. Nieszczęsny kredytobiorca miałby to spłacać przez 12 lat (obecnie osiem).
Czyli tak: ktoś ugrzązł w kredytowej pułapce (nieważne z czyjej winy) i w tej pułapce pozostanie. No, będzie mu o tyle łatwiej, że prezydencki projekt zakłada możliwość umorzenia części zobowiązań, gdy beneficjent pomocy regularnie spłaca raty. A, i pojawi się interesująca dla zakredytowanego nowość: będzie mógł zaciągnąć nowy, ciekawy kredyt! Dokładniej – pożyczkę na spłatę rat, jeśli zdecyduje się na sprzedaż nieruchomości. Do 72 tys. zł. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że adresem niektórych spłacających taką pożyczkę będzie drugi filar wiaduktu mostu Poniatowskiego (w przypadku mieszkańca Warszawy). No, ale przecież nikt nie kazał kupować mieszkania za franki (mityczne). A teraz będzie można skorzystać z oferty mieszkania na wynajem. Chociaż… Zaraz, zaraz: tu też jest opcja wylania na zbity pysk. Adres z filarem aktualny.
Na koniec pytanie do frankowiczów: Państwo bardziej nie lubią Szwajcarów czy banków?
Przemysław Szubański