Finansowe marzenia na wyrost
No i stało się. Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej. Chociaż właściwie należałoby zacząć oba zdania od słowa "może". Pamiętają Państwo piosenkę Jerzego Połomskiego "Bo z dziewczynami"? Dla przypomnienia: "A wszystko to pewne tak prawie, jak listek na wietrze, w trawie ślad, jak latem zerwany w trawie dmuchawiec, gdy zawieje wiatr."
Anglicy może opuszczą Unię, może nie. Na pewno nie dowiemy się tego na pewno szybko. Ale niektórym już uderzyła do głowy duma narodowa (bardziej niż kiedykolwiek), poczucie wielkości (raczej mania…) i ważności Polski (wydumanej). Cóż bowiem może się stać? Oto trafią do nas uciekające z londyńskiego City usługi finansowe, może i banki. Łaskawie coś tam skapnie Niemcom i Francuzom.
Tematyka Brexitu i pomysłów co poniektórych wywołuje u mnie bardzo wiele skojarzeń. Pierwsze to wspomniana piosenka. Ale i przysłowia cisną się na usta (pióro, klawisze…). Pierwsze: nie dziel skóry na niedźwiedziu. On sobie spokojnie w lesie siedzi i nigdzie się na razie nie wybiera (chociaż wielu twierdzi inaczej). W związku z tym dzielenie jego skóry jest co najmniej przedwczesne. Ma też inne wady. Tu pojawia się drugie przysłowie: konie kują, a żaba nogę podstawia. Tylko trochę inaczej rozumiane (przez autora oczywiście). Koń, jaki jest, każdy widzi (ksiądz Benedykt Chmielowski wiedział, co pisze – każdy wtedy konia znał). To ogromne centrum finansowe, z doskonałą lokalizacją, łącznością, infrastrukturą (zwłaszcza transportową – pięć dużych lotnisk: London City Airport, Gatwick, Heathrow, Luton oraz Stansted). Właśnie biorąc pod uwagę lotniska. Cóż moglibyśmy zaoferować? Okęcie z Modlinem… Może i Radom? Choćby pod tym względem jesteśmy taką małą żabką, która chciałaby się równać z wielkim koniem. A tu łapka malutka, podkowa ogromna – zupełnie do niej nie pasuje…
Tak jakoś mnie naszło podczas pisania, żeby cytatów trochę nawrzucać. Zakończę więc jeszcze jednym, z głębin dzieciństwa wydobytym (z wierszyka „O tym, jak się groszek piął”, wujek Google nie zna). Otóż pnącemu się bez opamiętania groszkowi, któremu taka działalność zaszkodziła, inna roślina zwróciła uwagę: powoli, po troszku mój groszku. Czego niektórym „ze świecznika” życzę.
Przemysław Szubański